MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polska - USA 0:1

(ag)
Autor: Hawałej Grzegorz/Fotorzepa
Autor: Hawałej Grzegorz/Fotorzepa
Pierwszy tegoroczny sprawdzian piłkarskiej reprezentacji Polski przyniósł nam rozczarowanie. Wczoraj w Kaiserslautern przegrała ona z innym finalistą mistrzostw świata, USA, 0:1.

Pierwszy tegoroczny sprawdzian piłkarskiej reprezentacji Polski przyniósł nam rozczarowanie. Wczoraj w Kaiserslautern przegrała ona z innym finalistą mistrzostw świata, USA, 0:1. I nawet nie o sam wynik chodzi, ale o grę: niby szybką, niby ze znamionami pomysłu, lecz jednak nieskuteczną i pełną chaosu.

Już od wczorajszego ranka nadchodziły z Kaiserslautern niepokojące wieści o niedyspozycji Macieja Żurawskiego, który - zdaniem wielu fachowców - był w stanie poprowadzić nasz zespół do zwycięstwa. Ale napastnik Celticu Glasgow narzekał na kontuzję przyczepu mięśnia uda, w związku z czym trenerzy Paweł Janas i Maciej Skorża nie zdecydowali się na wystawienie go do gry. I słusznie.

Zagrał natomiast od pierwszej minuty Jerzy Dudek. Pozornie, była to niespodzianka, ponieważ od pewnego czasu za bramkarza numer jeden w naszej reprezentacji uchodził Artur Boruc. Przebieg meczu dał jednak częściową odpowiedź, dlaczego sztab szkoleniowy na taki właśnie wariant. Częściową, ponieważ Dudek nie miał wiele pracy, już to za sprawą uważnej gry obrońców, już to za sprawą swojej własnej pewności. Natomiast kiedy na drugą połowę wyszedł Boruc, od razu stał się współwinnym bramki dla USA. Miał najwyraźniej problem ze skomunikowaniem się z obrońcami: efekt był tego taki, że prezent otrzymał Clint Dempsey i głową zdobył bramkę.

Ale trzeba poświęcić kilka słów pierwszym 45 minutom gry. Paweł Janas desygnował taki skład, jaki desygnował. Można przypuszczać, że w dużej mierze był on zbliżony do jego wyobrażeń o pierwszej jedenastce, która ma zdobyć za kilka miesięcy niemieckie boiska. Gdyby Żurawski był zdrowy, na pewno i on miałby w niej miejsce. Co z tego wynikało? Nie za wiele. Widać było, że nasi piłkarze bardzo się starali, walczyli na całego, biegali, ale końcowym tego efektem było wrażenie chaosu. Amerykanie zresztą odwzajemnili się tym samym - pełną poświęcenia i energii grą. Na ich tle Polacy prezentowali się ciut lepiej, ale podstawowym problemem było wykończenie kilku całkiem nieźle zapowiadających się akcji.

Potem nadeszły nieszczęsne pierwsze minuty drugiej połowy, błędy obrońców i Boruca, a wraz z tym wrażenie pogubienia się naszych piłkarzy. Do tego doszła zadymka śnieżna, co jeszcze bardziej przeszkadzało uzyskaniu jakiegokolwiek ładu na boisku. Amerykanie więcej nam nie zagrozili, my z kolei zagrażaliśmy zbyt rzadko, by obrona i bramkarz USA stracili pewność siebie. W miarę upływu czasu coraz rzucał się w oczy brak pomysłu na to, jak ich pokonać, a o strzałach z dystansów z nielicznymi wyjątkami (Jacek Krzynówek) niemal kompletnie zapomnieliśmy.

W sumie znów na boisku dominowała walka, próby pełnych determinacji ataków, ale gra toczyła się od pola karnego do pola karnego. Teoretycznie zatem bramkarzom mogło być nudno.

Czy jesteśmy po pierwszym tegorocznym meczu mądrzejsi? Niewiele i nie sądzimy, by dużo mądrzejszy był Paweł Janas.

Polska - USA 0:1 (0:0)

0:1 - Dempsey (49 min, głową)

Polska: Dudek (46. Boruc) - Baszczyński, Bąk, Jop (83. Kłos), Żewłakow (70. Rząsa) - Smolarek, Radomski, Szymkowiak, Krzynówek - Frankowski (60. Niedzielan), Rasiak (60. Kosowski).

USA: Keller (46. Howard) - Onyewu, Cherundolo, Berhalter (46. Bocanegra) - Dempsey, Zavagnin (54. Mastroeni), Donovan, Lewis, Beasley - Johnson, Twellmann.

Żółta kartka: Jop.

Sędziował: Thorsten Kinhofer (Niemcy).

Widzów: 15.000.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto