Liczne akcje przeciw piratom komputerowym w Polsce nie przynoszą spodziewanych efektów. Nadal w niechlubnym „pirackim rankingu” zajmujemy drugie miejsce w Unii Europejskiej – po Grecji. Tymczasem ograniczenie piractwa choćby o jedną dziesiątą mogłoby przynieść znacznie szybszy rozwój branży informatycznej w Polsce.
Tak przynajmniej twierdzi Bartłomiej Witucki z Business Software Alliance (BSA), organizacji, która zrzesza producentów oprogramowania. Według niego, piraci szkodzą szczególnie małym i średnim firmom, bo one, w przeciwieństwie do światowych gigantów, mają niewielkie możliwości obrony.
Skala piractwa nie maleje, chociaż polskie przepisy przewidują surowe kary za tego typu przestępstwa.
– Nie chodzi tylko o odpowiedzialność cywilną czy sankcje karne, ale i o poważne utrudnienia w funkcjonowaniu firmy – wyjaśnia Witucki. – Trudno sobie wyobrazić, by firma normalnie działała bez zabezpieczonego przez policję sprzętu komputerowego. A nawet jeśli dochodzi do ugody z poszkodowanym i warunkowego umorzenia postępowania, to zwykle trwa to wiele dni. Inna sprawa, że taka ugoda wiąże się z koniecznością zapłaty odszkodowania – dodaje Witucki.
Należy pamiętać, że korzystanie z „piratów” to przestępstwo kwalifikowane podobnie jak kradzież – grozi za nie kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.
Konsekwencje mogą też ponieść właściciele lub zarządy firm zajmujących się sprzedażą komputerów z nielegalnie zainstalowanymi programami. Ostrzeżeniem dla firm może być wyrok sądu w Krakowie. Został ukarany zarząd przedsiębiorstwa, który co prawda nie instalował nielegalnych programów, ale w zakresie jego obowiązków leżało nadzorowanie prawidłowego funkcjonowania tej sfery działalności firmy.
Większość zabezpieczonych przez policję pirackich produktów pochodzi jednak z małych firm – kawiarni internetowych, czy sklepów komputerowych, a przede wszystkim rozmaitych targowisk i giełd komputerowych. Ta drobnica jest niemożliwa do wyłapania przez policję. Zwłaszcza, że nastawienie do piractwa wśród polskiego społeczeństwa jest raczej tolerancyjne.
Co przy tym ciekawe, nie tylko Polacy przymykają oko na piractwo. Jak pokazują badania przeprowadzone przez brytyjskich naukowców, ankietowani nie widzą w korzystaniu z „piratów” nic niewłaściwego. Popularność nielegalnych kopii postrzegają raczej jako nieuniknioną konsekwencję rozwoju nowych technologii – piszą dr Jo Bryce z University of Central Lancashire oraz dr Jason Rutter z University of Manchester, autorzy badania. Do ankietowanych absolutnie nie trafia porównywanie pobrania kopii gry z internetu do kradzieży w sklepie.
Nic więc dziwnego, że straty firm informatycznych idą w miliony złotych. Zdaniem rzecznika BSA, piractwo przynosi szkody nie tylko firmom, ale i budżetowi państwa.
– Budżet zyskałby ok. 130 mln dolarów i przybyłoby ok. 3,5 tys. miejsc pracy, gdyby w Polsce udało się zmniejszyć wskaźnik piractwa komputerowego o 10 proc. – przekonuje Witucki.
Wysokie odszkodowania
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?