Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie szkoły na Ukrainie przeżywają renesans

Grażyna Kuźnik
Na książki czekają na Ukrainie dzieci i nauczyciele – mówi Alicja Brzan-Kloś ze Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej; z prawej działaczka stowarzyszenia Ewa Foit.
Na książki czekają na Ukrainie dzieci i nauczyciele – mówi Alicja Brzan-Kloś ze Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej; z prawej działaczka stowarzyszenia Ewa Foit.
Ta miłość zaczyna się często od książki, bo na Ukrainie książka wciąż ma szczególną wartość. Gdy goście ze Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej z Bytomia pytają małych uczniów, jakich chcą prezentów, słyszą - ...

Ta miłość zaczyna się często od książki, bo na Ukrainie książka wciąż ma szczególną wartość. Gdy goście ze Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej z Bytomia pytają małych uczniów, jakich chcą prezentów, słyszą - bajki i słodycze.

- Książki dla dzieci są początkiem poznawania polskich korzeni, kultury odległych czasem przodków. Polska zaczyna fascynować, młodzi ludzie chcą tu przyjeżdżać, uczyć się, studiować, potem osiadać - mówi Alicja Brzan-Kloś, przewodnicząca komisji charytatywnej stowarzyszenia.

Dotrzeć do wszystkich

Chociaż stowarzyszenie przywozi na Ukrainę wiele książek, ciągle jest ich za mało. W ubiegłym miesiącu przywieźli do miejscowości w okolicach Drohobycza polskie podręczniki do nauki języka i literatury, zeszyty do nauki ortografii, lektury szkolne, wydawnictwa beletrystyczne, artykuły szkolne i mapy, a także płyty CD, VCD i DVD z bajkami. Również DZ przyłączył się do tej akcji, przekazując szkołom polskie lektury.

Ładnie wydany, nowoczesny podręcznik jest tu skarbem. Adam Chłopek, przewodniczący Zjednoczenia Nauczycieli Polskich na Ukrainie, na widok takiego wydawnictwa wstał i ucałował okładkę.

Polskie szkoły na Ukrainie przeżywają renesans. Od dawna nie było takiego zainteresowania nauką języka polskiego.

- Uczą się w nich nie tylko ci, w których żyłach płynie polska krew, ale też rodowici Ukraińcy. Nie robimy między nimi żadnej różnicy - zapewniają przedstawiciele Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej w Bytomiu.

Nawet w małych miasteczkach czy na wsiach działają szkoły sobotnio-niedzielne, klasy pękają w szwach. Nauczyciele pracują tu za darmo. Co pewien czas kadra zapraszana jest na warsztaty do Polski, nie ponosi wtedy żadnych kosztów. Ale to dla nich jedyna rekompensata.

Bytomskie stowarzyszenie odwiedza miejscowości w zachodniej Ukrainie, w okolicach Lwowa i Drohobycza - Jaworów, Borysław, Medenice, Wołoszczę, Truskawiec. W każdej jest polska szkoła, a w niej co najmniej setka uczniów. We Lwowie jest ich najwięcej, ponad 400, bo działają tu dwie szkoły z polskim językiem wykładowym. O tym mieście Polacy nie zapominają, dary z pomocami naukowymi dochodzą tu dość często.

- Ale mniejsze miasteczka, zagubione wsie są pomijane, a przecież tam też jest zdolna młodzież. Trzeba jej pomagać - podkreśla Alicja Brzan-Kloś.

Bajki, potem indeks

15-letni Andrzej nie ma polskich korzeni, przychodził jednak na lekcje polskiego, żeby się czegoś nauczyć. Był bardzo dobrym uczniem, w nagrodę pojechał więc ze stowarzyszeniem na wycieczkę do Krakowa i Wrocławia. Pochodził po starówkach i z wrażenia dostał gorączki.

- Rozchorował się i zakochał w Polsce Był oszołomiony, oczarowany. Nie mógł uwierzyć, że ludzie mogą tak żyć, że są takie piękne miasta. Obiecał, że tu wróci, będzie studiował. Już o niczym innym nie myśli, tylko o wyjeździe na studia do naszego kraju. To jest możliwe, ale wymaga bardzo dobrych stopni - opowiada Alicja Brzan-Kloś.

Najpierw polska bajka, potem podręcznik, a w końcu indeks. To ostatnio coraz częstsza droga ukraińskiej młodzieży, chociaż wciąż wyboista. Utrzymanie w Polsce jest kosztowne.

Polskie szkoły wyższe czekają na ukraińskich studentów. Na przykład Wrocław przygotował już całą kampanię, która ma ich ściągnąć do pustoszejących z powodu niżu demograficznego uczelni.

Najpiękniej mówią starsi

Transporty z polskimi książkami witane są na Ukrainie z otwartymi rękami. Polacy też mile widziani.

- Nigdy nie spotkało mnie tu nic przykrego. Nasza historia była trudna, ale przeszłością żyją tylko politycy. Zwykli ludzie chcą przyjaźni, okazują nam sporo sympatii - dodaje Alicja Brzan-Kloś.

W Truskawcu, niegdyś słynnym podkarpackim uzdrowisku, dogadać się można z każdym miejscowym. Jest tu mnóstwo polskich kuracjuszy.

- Ale najpiękniej mówią starsi ludzie, to czysta polszczyzna. Oni też potrzebują dobrych książek - zapewniają wolontariusze ze stowarzyszenia.

Serdeczność miejscowych ludzi jest ujmująca. Gościa częstują tu wszystkim co mają, odmawiać nie można. Ale warunki bytowe są bardzo ciężkie, zwłaszcza na wsiach. Są wsie odcięte od świata, w wielu ludzie klepią biedę, marzeniem są zwykłe sprzęty.

Adam Chłopek marzy na przykład o krzesłach - składanych, przydatnych na większe spotkania; żeby nie trzeba było przykrywać desek kocami. Ale Zjednoczenie Nauczycieli Polskich na Ukrainie na taki luksus nie może sobie pozwolić. Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej w Bytomiu chciałoby im takie krzesła, oprócz książek, przywieźć pod choinkę. Może się uda z pomocą naszych Czytelników?

Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej prosi o dary dla Polaków na Ukrainie: nowe książki, bajki, podręczniki, literaturę piękną, przybory szkolne, kalendarze na 2007 rok, pluszaki i słodycze dla najmłodszych.

Kontakt:
SPZD Koło Śląskie w Bytomiu

Bytom 41-902 ul. Kossaka 23/7

Adres dla doręczeń:
Biuro Pełnomocnika ds. Organizacji Pozarządowych

Bytom 41-902 ul. Rynek 26/5

tel. 032 787 02 87, 501 459 655
[email protected]

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto