Ponad połowa zabawek powinna zniknąć ze sklepowych półek

Kupując milusińskim zabawki należy przede wszystkim zwracać uwagę na to, czy są bezpieczne, a dopiero w drugiej kolejności na to, czy cieszą oko. Sprowadzane z Chin maskotki, lalki, samochodziki, pistolety mogą być zagrożeniem dla zdrowia dzieci. Także polskie produkty pozostawiają wiele do życzenia.

Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Katowicach skontrolował 80 rodzajów zabawek. Aż 51 z nich (64 proc.) nie spełniało wymogów bezpiecznych produktów. Większość z nich zostało na polski rynek przywiezionych z Chin. Z zabawkami ze wschodu kłopoty są od lat. Dwa lata temu postrach budziły pistolety na plastikowe kulki, którymi dzieci mogły wybić sobie oczy oraz breloczki z laserem, który mógł spowodować uszkodzenie wzroku.

Tym razem kontrolerzy trafili m.in. na samoloty edukacyjne. Krawędzie otworów na klocki w tych zabawkach były zdaniem inspektorów nierówne i ostre. Dziecko mogło się nimi zranić. Z kolei podczas zabawy „kurą znoszącą jajka” maluchy mogły na stałe zakleszczyć sobie paluszki w otworze służącym do wkładania jajek. Źle mogła się skończyć także gra w „skaczące kapelusiki”, których obrzeża, a także wyrzutnie zostały fatalnie wykończone i miały ostre zadziory. Chińskie misie i zajączki miały plastikowe elementy (oczy, nosy i suwaki), które dzieci bez problemu mogły urwać i np. połknąć.

– Skala nieprawidłowości jest ogromna. Będziemy kontynuować kontrole zabawek. Przedsiębiorcy nadal nie w pełni orientują się w obowiązujących przepisach. Stąd też nie wszyscy zamieszczają na zabawkach znaki bezpieczeństwa, informacje o wieku dziecka, dla którego zabawka jest przeznaczona, czy też informacje o małych elementach – mówi Adam Zawiszowski, rzecznik WIIH w Katowicach.