MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przemoc w bidulach

Agata Pustułka
Wychowankowie z domów dziecka są pozbawione dzieciństwa. Mikołaj Suchan
Wychowankowie z domów dziecka są pozbawione dzieciństwa. Mikołaj Suchan
Współżycie seksualne z osobą dorosłą deklaruje co dziesiąty badany wychowanek domu dziecka zanim ukończył piętnaście lat. 12 procent z nich w czasie pierwszego, wymuszonego przemocą stosunku, miało siedem i mniej ...

Współżycie seksualne z osobą dorosłą deklaruje co dziesiąty badany wychowanek domu dziecka zanim ukończył piętnaście lat. 12 procent z nich w czasie pierwszego, wymuszonego przemocą stosunku, miało siedem i mniej lat

Fundacja "Dzieci Niczyje" przeprowadziła pierwsze w Polsce badania na temat różnych form wykorzystywania i przemocy wobec dzieci i młodzieży wychowującej się w placówkach opiekuńczych. Badania zostały zrealizowane w ramach programu "Ocalić dzieciństwo" Fundacji Przyjaciółka.

Przerażające dane

Z alarmujących danych pokazanych w raporcie wynika, że ocalenie dzieciństwa w przypadku dzieci przebywających w domach dziecka jest niemożliwe. Z przemocą spotykają w swoich rodzinnych domach, potem także w najbardziej brutalnej formie doświadczają jej w placówkach. Na dodatek wiele z nich akceptuje przymus i przemoc np. w kontaktach seksualnych.

Badania wychowanków dziecka przeprowadzono na reprezentatywnej ogólnopolskiej próbie 39 domów dziecka. W badaniu wzięło udział także 179 profesjonalistów pracujących w domach dziecka. Ankiety wypełniali między innymi wychowankowie czterech losowo wybranych domów dziecka z województwa śląskiego. W większości to młodzież w wieku od 15 do 17 lat. Jedna trzecia tych nietypowych respondentów spędziła w domu dziecka ponad 6 lat, a zatem dysponuje ogromnym bagażem doświadczeń. Nie dziwi zatem, że aż 5 proc. badanych doświadczyło 10 i więcej sytuacji uznanych za krzywdzące!

Przemoc ich codzienna

Już pierwszy rzut oka na deklaracje wychowanków domów dziecka dowodzi, iż nasilenie różnych form przemocy i wykorzystywania wobec tej grupy dzieci i młodzieży jest wielokrotnie większe niż w całej populacji.

- Charakterystyka rodzin dzieci wychowujących się w domach dziecka (alkoholizm, patologia rodziny, zaniedbywanie dzieci) pozwala stawiać hipotezę, że w populacji wychowanków doświadczenie kontaktów seksualnych z dorosłymi jest częstsze niż w całej populacji dzieci - czytamy w raporcie. - Dodatkowym zagrożeniem jest sam fakt wychowywania się w placówce. Instrumentem drugiego życia takich instytucji, którego istotą jest ustalenie hierarchii znaczenia i władzy pomiędzy wychowankami bywa zmuszanie dzieci przez starszych, silniejszych wychowanków do kontaktów seksualnych.

Od kradzieży do gwałtu

Stałym elementem życia w domu dziecka są kradzieże - doświadcza ich prawie każdy przebywający w placówce - oraz napaści ze strony rówieśników. Jednak aż dwie trzecie badanych zna przynajmniej jedną osobę, która zetknęła się z przemocą werbalną i poniżaniem ze strony dorosłych. Co drugi respondent zna przypadki znęcania się rówieśników stosujących przemoc psychiczną, polegającą na zmuszaniu do wykonywania różnych rozkazów, szarpaniu, popychaniu. 40 procent badanych wskazało ofiary napadu z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Jednym słowem dzieci otrzymują solidną szkołę przestępczości.

Najczęstszą formą wykorzystywania seksualnego doświadczonego przez wychowanków domów dziecka w 2004 roku było molestowanie werbalne - propozycje seksualne i wulgarne komentarze na temat wyglądu usłyszało 21 proc. badanych. 12 proc. było zmuszanych do dotykania genitaliów sprawcy bądź wbrew swej woli stawało się ofiarą złego dotyku. Sprawcami są najczęściej współwychowankowie. Jedna trzecia ofiar doświadczyła dotykania intymnych części ciała pomiędzy 7 a 13 rokiem życia! Co piąte dziecko miało mniej niż 7 lat.

Nie mniej tragiczne są liczby dotyczące współżycia seksualnego. Co dziesiąty badany deklaruje, że odbył co najmniej jeden stosunek seksualny z osobą dorosłą. Przy czym dwie trzecie wychowanków miało wtedy 13 - 15 lat, co piąty nie skończył 13 lat, a 12 proc. było w wieku poniżej 7 lat.

Dla porównania autorzy raportu przedstawiają dane dotyczące badań podobnej grupy losowej wśród uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Okazuje się, że w tej grupie np. 2 proc. było przymuszanych do zachowań seksualnych, zaś wśród wychowanków domów dziecka 12 proc.

19 tysięcy dzieci czeka w Polsce na drugi dom

• Hasło reformy instytucjonalnej "Zlikwidujmy domy dziecka" nie znalazło potwierdzenia. Co prawda w 2004 roku funkcjonowało 338 tradycyjnych domów dziecka, czyli o 44 mniej niż rok wcześniej, jednak nie jest to wynikiem zamknięcia, lecz przekształcenia w tzw. placówki wielofunkcyjne (jest ich aż 55), łączące działalność domu dziecka, pogotowia opiekuńczego, ognisk wychowawczych i placówek wsparcia dziennego.

• W tym samym czasie powstało zaledwie 25 rodzinnych domów dziecka, obecnie w całej Polsce jest ich 238 - to wciąż za mało...

• W rodzinnych domach dziecka przebywa około 1800 dzieci, w domach dziecka, placówkach wielofunkcyjnych i pogotowiach opiekuńczych ponad 10 razy więcej.

• W Polsce funkcjonuje obecnie 36 223 rodzin zastępczych - o ponad 3,5 tys. mniej niż w 2000 r. - przebywa w nich 48 432 dzieci w wieku poniżej 18 lat.

• Prawie 19 000 dzieci wciąż czeka na rodziców!!!

Raport w pigułce

• Niemal co dziesiąty wychowanek doświadczył w ostatnim roku jakiejś formy wykorzystywania seksualnego - dotykania i obnażania intymnych części ciała, werbowania do celów seksualnych w Internecie, w końcu wymuszonego współżycia seksualnego.

• Gwałtu lub współżycia pod przymusem doświadczyło w ciągu ostatniego roku 8 proc. badanych, 3 proc. więcej niż raz. Zdecydowana większość ofiar wskazała, iż sprawcą tej formy przemocy była osoba znajoma, mniej więcej w ich wieku. W blisko połowie przypadków sprawca był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. 2/3 ofiar nie przyznało się nikomu do tego, że zostały zgwałcone.

• Współżycie seksualne z osobą dorosłą przed 15. rokiem życia deklaruje co dziesiąty badany. 12 proc. z nich miało wtedy mniej niż 7 lat.

Rozmowa z Andrzejem Olszewskim, wiceprzewodniczącym Zarządu Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Misja nadziei"

Dziennik Zachodni: Raport siłą rzeczy pokazuje tylko wycinek problemu przemocy w domach dziecka. Czy rzeczywistość jest jeszcze bardziej przerażająca?

Andrzej Olszewski: Moim zdaniem Raport jest pewną średnią. Możemy mówić o domach dziecka, gdzie dzieci doznają sporo przemocy ze strony dorosłych i ze strony równieśników. Są też domy dziecka, gdzie tej przemocy jest mniej, ale trzeba pamiętać, że w takiej zbiorowości, trudno jest w ogóle mówić o tym, że jakiś dom dziecka jest wolny od przemocy. Niezależnie od dobrej woli i od poświęcenia ze strony wychowawców jest rzeczą niemożliwą, aby w tak dużych grupach, uchronić dzieci od przemocy. Mam świadomość, że w wielu domach dziecka sytuacja dzieci jest tragiczna, bardziej przerażajaca niż to, co opisano w Raporcie. Przykłady daje życie.

DZ: Jest pan zwolennikiem rodzinnych domów dziecka. Czy to system gwarantujący minimalizację przemocy seksualnej, czy daje większą szansę na zdiagnozowanie problemu u wychowanków i udzielenie im szybciej pomocy?

A.O.: Sposobem na osamotnienie, uchronienie dzieci od przemocy, i nie tylko na to, ale i lekarstwem na różne dziecięce zranienia może być dobrze zorganizowany system rodzinnej opieki zastępczej. Oczywiście z wielu powodów jest rzeczą niemożliwą, aby w pełni zastąpić dzieciom ich biologiczną mamę, ale jeżeli dziecko jest zmuszone wychowywać się poza rodziną to my jako społeczeństwo powinniśmy dołożyć jak najwięcej starań, aby ono mogło wychowywać się nie w instytucji, ale w rodzinie: rodzinie zastępczej, rodzinnym pogotowiu opiekuńczym, czy w rodzinnym domu dziecka.

DZ: Dlaczego w Polsce jest tak niewiele rodzinnych domów dziecka? Na jakie obecnie największe problemy natrafiają osoby pragnące założyć taki dom.

A.O.: Problem niewielkiej ilości rodzinnych domów dziecka, czy rodzin zastępczych tkwi w naszych sercach i w naszych głowach. Jako społeczeństwo "przyzwyczailiśmy się" do domów dziecka, chętnie je wspieramy i na ogół uważamy, że to są dobre i bezpieczne miejsca dla dzieci. Moim zdaniem największy problem, tkwi w mentalności urzędników samorządowych, którzy decydują o zawiązaniu rodzin zastępczych, czy o powołaniu rodzinnego domu dziecka na swoim terenie. Spotykamy się z sytuacjami, że ci urzędnicy, radni, władze samorządowe stawiają opór, piętrząc przed kandydatami różne fikcyjne przeszkody, zniechęcają, a czasami nawet kpią sobie w żywe oczy z kandydatów.

Bardzo dużą rolę odgrywają sędziowie sądów rodzinnych. Również od ich sposobu myślenia i dobrej woli zależy, czy dzieci są kierowane do domów dziecka, czy do rodzinnej opieki zastępczej. Wystarczy, że sędzia rodzinny w postanowieniu zawrze klauzulę, że dziecko trzeba umieścić w rodzinnej opiece zastępczej, a np. MOPS będzie zmuszony poszukać takiej rodziny dla dziecka.

DZ: Jak rozwiązali to w innych krajach? Może są jakieś idealne modele do naśladowania?

A.O.: W wielu państwach UE, w państwach skandynawskich, już wiele lat temu zrezygnowano z wychowania instytucjonalnego na rzecz rodzinnych form opieki. Tam nikogo nie dziwi to, że dzieci wychowują się w rodzinach. Tam rodziny zastępcze, rodzinne domy dziecka cieszą się dużym szacunkiem i otrzymują od Państwa potężne wsparcie. Z tego co wiem wiele dobrego w tej dziedzinie dzieje się na Węgrzech.

Za kilka dni polski Sejm prawdopodobnie uchwali dzień 30 maja Dniem Rodzicielstwa Zastępczego. Myślę, że będzie to pewnego rodzaju przyczynek do zmiany stereotypów, mentalności, czy złej atmosfery wokół rodzinnej opieki zastępczej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto