Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeprowadzono pierwszą w Polsce operację rekonstrukcji języka

Agata Pustułka
Pierwszy etap operacji – wycięcie zajętego przez nowotwór języka.
Pierwszy etap operacji – wycięcie zajętego przez nowotwór języka.
Sala operacyjna w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Zespół chirurgów, anestezjologów i instrumentariuszek pracuje jak zgrana orkiestra. Nikt nie wykonuje zbędnych ruchów. Tu króluje precyzja i opanowanie.

Sala operacyjna w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Zespół chirurgów, anestezjologów i instrumentariuszek pracuje jak zgrana orkiestra. Nikt nie wykonuje zbędnych ruchów. Tu króluje precyzja i opanowanie. Na stole operacyjnym 23-letni Dominik z Kamiennej Góry. Miesiąc temu zaczął skarżyć się na ból zlokalizowany w dolnej części języka. Nie mógł niczego przełknąć. W ostatnim czasie miał problemy z mówieniem. Ogromnie cierpiał.

Diagnoza lekarzy nie pozostawiła wątpliwości - złośliwy nowotwór języka. Jedynym ratunkiem dla chorego była rekonstrukcja zajętego przez raka narządu. Bez interwencji chirurgów byłby skazany na leczenie przeciwbólowe i krótkie życie.

Profesor Ron Yu z Centrum Raka M. D. Andersona w Houston do Gliwic przyjechał specjalnie na tę operację. To tytan pracy. Ma na swoim koncie kilka tysięcy niebywale trudnych zabiegów rekonstrukcyjnych. W swej specjalności jest na świecie numerem jeden. - Operując tutaj czuję się jak u siebie - powiedział. Przy stole operacyjnym towarzyszyło mu na zmianę czterech gliwickich chirurgów, m.in. Adam Maciejewski, który w Houston uczył się od najlepszych.

- Najpierw trzeba było wyciąć chory język z nasadą, a wraz z nim dno jamy ustnej i obustronnie węzły chłonne. Tak radykalne cięcie jest konieczne, bo nowotwór był rozległy - wyjaśnia dr Maciejewski.

W tym czasie z prawego uda Dominika pobierany był płat skóry z tkanką tłuszczową i fragmentami mięśni długości 20 centymetrów. To właśnie z niego uformowano nowy język. Najtrudniejsza część zabiegu to jego wszycie. Setki mikropołączeń i te najważniejsze - zespolenie nerwów czucia i ruchu.

- Pacjent będzie mógł połykać pokarm i odczuwać jego temperaturę. Mowa powinna być zrozumiała także dla obcych - tłumaczy spokojnie prof. Yu.

Operacja rekonstrukcji języka chorego na raka 23-letniego Dominika z Kamiennej Góry została zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach. Jak scenariusz filmu akcji. Tu nie było miejsca na przypadkowe działania, a każdy ruch jest precyzyjnie zaplanowany.

Zanim chirurdzy przystąpili do zabiegu, mieli rozrysowane i wyliczone wszystkie pociągnięcia skalpela. Od przecięcia szyi, bo musieli usunąć chore narządy, po ostatni szew.

Połączeń dokonuje się w mikroskopowym powiększeniu, bo nić chirurgiczna jest cieńsza od włosa. - W tym przypadku pobraliśmy płat skóry z uda - mówi dr Adam Maciejewski. - Wybór miejsca pobrania zależy od charakteru i rodzaju guza. Inne dostępne miejsca to łopatka, brzuch, przedramię. Do rekonstrukcji żuchwy używamy kości strzałkowej. Tak było też w przypadku chorego, u którego zrekonstruowaliśmy kość udową na długości 21 centymetrów.

Decydujące dla losów operacji rekonstrukcyjnej są badania histopatologiczne, bo pokazują, czy w zoperowanym miejscu zostały komórki nowotworowe. W zabiegu następuje kilkudziesięciominutowa, pełna napięcia przerwa.

Dominik po zabiegu na kilkanaście godzin trafił na oddział intensywnej terapii. Do czasu aż znikną obrzęki, będzie oddychał przez rurkę tracheotomijną.

- Potem czeka go radioterapia i rehabilitacja logopedyczna, by jego mowa stała jak najbardziej wyraźna - wyjaśnia dr Janusz Wierzgoń. - Odpada leczenie przeciwodrzutowe, bo przeszczepiliśmy jego własną tkankę. Za około dwa tygodnie poznamy efekty naszej pracy.

Takie operacje, jak Dominika, wykonuje się głównie w Stanach Zjednoczonych i Singapurze. W Polsce tylko Instytut Onkologii w Gliwicach w ciągu ostatnich pięciu lat tak rozwinął chirurgię rekonstrukcyjną, że dziś onkolodzy ze Śląska dorównują najlepszym.

- Jesteśmy dumni ze współpracy z Instytutem Raka M. D. Andersona w Houston, bo tam zbieraliśmy doświadczenia i wiedzę - mówi prof. Bogusław Maciejewski, dyrektor Instytutu. - W Instytucie wykonaliśmy już ponad 300 zabiegów rekonstrukcyjnych i ponad 80 proc. pacjentów żyje. To najlepsza miara sukcesu. Tylko w jednym jeszcze przez długie lata nie będziemy mogli się porównać z kolegami z Ameryki. Nakłady na badania naukowe w Stanach liczy się w milionach dolarów. Choć u nas operacje rekonstrukcyjne są dziesięciokrotnie tańsze niż w USA, Narodowy Fundusz Zdrowia ich nie refunduje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto