Prezydent Lech Kaczyński potwierdza, że przed opublikowaniem raportu z weryfikacji WSI usunięto zeń dwa nazwiska. Roman Giertych jest tym oburzony, a winą obarcza Antoniego Macierewicza. Ten zaś zmiany w raporcie uważa za słuszne. Jak mówi, zostały dokonane "ze względu na bezpieczeństwo państwa i bezpieczeństwo poszczególnych osób".
Poniedziałkowy "Dziennik" podał, że raport, który 12 lutego Macierewicz przekazał premierowi i wicepremierom, różni się od tego, który ujawniono 16 lutego. Według gazety, z listy tajnych współpracowników WSI wykreślono nazwisko dziennikarza, który dzięki PiS został szefem jednego z lokalnych mediów publicznych oraz szefa "dużej fundacji".
Prezydent powiedział, że pierwsze nazwisko "zniknęło zgodnie z sugestią" marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. - Jeśli chodzi o drugie nazwisko, to istnieje co najmniej bardzo poważne podejrzenie, że opublikowanie go w raporcie przekroczyłoby ramy ustawowe, ponieważ osoba ta działała w bardzo dalekim kraju poza Polską. Nie znalazłem powodów na to, że ona również działała na terenie Polski, przekraczając zakres działań WSI - dodał prezydent. Przyznał, że "nie miał pojęcia o tym, że jedna z tych osób jest związana z PiS".
Premier Jarosław Kaczyński zapewnił, że "nie było żadnego sfałszowania" raportu. "Z tego co zdołałem się dowiedzieć, chodziło o jakieś drobne zmiany związane z bezpieczeństwem państwa" - dodał. Jego zdaniem, wycofanie z raportu pewnych informacji "to nic nadzwyczajnego".
Wicepremier Roman Giertych powiedział, że wersja raportu, którą otrzymał przed publikacją, jest inna od ujawnionej, a różnice dotyczyły m.in. nazwisk. Podkreślił, że zmiany raportu są możliwe, ale premier, wicepremierzy i marszałkowie Sejmu i Senatu powinni byli zapoznać się z nimi przed publikacją. "Sądzę, że wyłączna odpowiedzialność za tę sytuację spoczywa na panu Macierewiczu" - stwierdził.
Już w niedzielę wicepremier Andrzej Lepper nazwał sprawę raportu "skandalem i niewypałem". Dodał, że jeśli posiadane przez niego informacje potwierdzą się, to Macierewicz "powinien opuścić swoje stanowisko".
- To jakieś zupełnie nieporozumienia - tak o całej sprawie mów sam Macierewicz. - Ja nic nie zmieniałem - oświadczył. Dodał zarazem, że "wszystkie decyzje, jakie zostały podjęte, ja w pełni podzielam - uważam je za słuszne. Tylko dlatego one zostały dokonane. Zostały dokonane ze względu na bezpieczeństwo państwa i bezpieczeństwo poszczególnych osób - są one w pełni uzasadnione. W pełni się pod nimi podpisuję".
Były prezydent Lech Wałęsa - wymieniony w ujawnionym w piątek raporcie jako współodpowiedzialny za nieprawidłowości w WSI - nie wykluczył stawienia się przed komisją weryfikacyjną WSI. Zaznaczył, że mogłoby do tego dojść, gdyby zwolniono ministra obrony Aleksandra Szczygłę. Według Macierewicza, Wałęsa mógłby sam opowiedzieć przed komisją o problemach związanych z WSI. Wałęsa replikuje, że stawiłby się przed nią, gdyby Macierewicz zwrócił się o to przed opublikowaniem raportu.
- Teraz, bez przeproszenia mnie, to jest niemożliwe. Teraz włączyli jeszcze jakiegoś ministra obrony (Aleksandra Szczygłę - PAP), który mnie obraża, to teraz nie ma takiej możliwości, chyba, że prezydent czy premier wyrzuci tego ministra za jego chamskie zachowanie i wtedy jest to możliwe - dodał Wałęsa.
"Na dziś nie można mówić o ujawnieniu danych wrażliwych w raporcie z weryfikacji WSI" - ocenia generalny inspektor ochrony danych osobowych Michał Serzycki. Na temat raportu nie chce się na razie wypowiadać Rzecznik Praw Obywatelskich.
POLITYCY jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?