Rewia mody

W Sali Rzymskiej Muzeum Śląska Cieszyńskiego czynna jest nowa stała ekspozycja. Wystawa "Korowód naszych przodków" prezentuje stroje, jakie ubierali cieszyniacy od połowy XIX wieku do lat 30. ubiegłego stulecia. Na 14 manekinach pokazano stroje góralskie, miejskie, dworskie, mundury oraz habit jezuity. Podobny nosił ks. Leopold Jan Szersznik, założyciel muzeum.

— Mamy dużo starych strojów w naszych magazynach, ale każdemu czegoś brakuje. Większość ludzi ma wyobrażenie o strojach z tamtego okresu, ale często jest ono mylne, więc postanowiliśmy pokazać, jak wyglądały oryginały.

Zrekonstruowaliśmy dawne ubrania — mówi Irena Adamczyk, szefowa działu sztuki w muzeum. Na organizację wystawy muzeum dostało 18 tys. euro dofinansowania z europejskiego funduszu phare. O wykonanie strojów poproszono najlepszych rzemieślników ze Śląska Cieszyńskiego. — Fachowców, jak się okazało, ciągle nie brakuje. Problem był z tkaninami. W sklepach wszystko mamy, ale to nie są takie materiały, jakich używano w XIX wieku. Są zupełnie inaczej robione. Problem był nawet ze zdobyciem tak popularnego kiedyś sukna wełnianego — mówi historyk. Najwięcej czasu i pieniędzy kosztowało uszycie stroju jabłonkowskiego. Damska spódnica powstała z jedwabiu sprowadzonego specjalnie z Chin, zaś haftowanie fartuszka trwało aż 150 godzin. Wzrok przyciąga też parawan, a za nim manekin kobiety tylko w bieliźnie. — Nie mogło jej zabraknąć. Ludzi zawsze strasznie interesuje, co panie wtedy nosiły pod sukniami — śmieje się Irena Adamczyk. Turystom pomysł bardzo się podoba. Mówią jednak, że zamiast manekina lepiej by się sprawdziła prawdziwa modelka.

Być może za jakiś czas wystawa doczeka się kontynuacji i zaprezentowane zostaną jeszcze starsze stroje łącznie z renesansowymi.