MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rewolucja na lodzie

Jacek Sroka
Mariusz Czerkawski nie zamierza przyzwyczaić się do przegrywania. Fot. T. Jodłowski
Mariusz Czerkawski nie zamierza przyzwyczaić się do przegrywania. Fot. T. Jodłowski
Hokejowa reprezentacja Polski zajęła ostatnie miejsce w turnieju przedolimpijskim na Łotwie, przegrywając w Rydze wszystkie trzy mecze. Biało-czerwoni nie wywalczyli awansu na przyszłoroczne igrzyska w Turynie, a nasz ...

Hokejowa reprezentacja Polski zajęła ostatnie miejsce w turnieju przedolimpijskim na Łotwie, przegrywając w Rydze wszystkie trzy mecze. Biało-czerwoni nie wywalczyli awansu na przyszłoroczne igrzyska w Turynie, a nasz najlepszy zawodnik Mariusz Czerkawski po niedzielnej porażce ze Słowenią nie ukrywał wściekłości.

Rozmowa z Mariuszem Czerkawskim, jednym z najlepszych zawodników w historii polskiego hokeja

Dawno nikt nie widział pana tak wzburzonego, jak po ostatnim występie kadry w Rydze. Podobno głośno domagał się pan przeprowadzenia w polskim hokeju rewolucji?

Kiedyś te emocje muszą z człowieka wyjść i dlatego byłem wściekły. Straciliśmy ogromną szansę wyjazdu na igrzyska, a przypomnę, że nie graliśmy na olimpiadzie od 1992 r. Każdy kto oglądał turniej w Rydze widzi, że zmiany w naszym hokeju są konieczne. Nie możemy przyzwyczaić się do przegrywania kolejnych spotkań.

Czego zabrakło nam na Łotwie, żeby zająć lepsze miejsce?

Przede wszystkim widać było brak ogrania na międzynarodowej arenie. Niby toczyliśmy wyrównane boje z wyżej notowanymi rywalami, jak Białoruś czy Łotwa, ale w ostatecznym rozrachunku zawsze zabrakło jakiegoś detalu. Ktoś popełnił jakiś głupi błąd i wysiłek całego zespołu diabli wzięli. W spotkaniu z Białorusią przegrywaliśmy 0:2 i kiedy z wielkim trudem udało nam się wyrównać, następna zmiana na lodzie straciła bramkę. Z Łotwą pierwsi objęliśmy prowadzenie i znów kolejna piątka weszła na taflę i dała sobie strzelić gola. Ze Słowenią traciliśmy bramki na początku każdej tercji. Niektórzy zapominają, że co prawda w hokeja gra się 60 minut, ale kiedy wychodzi się na lód, to trzeba grać tak, jakby to była ostatnia zmiana w tym meczu. Zawsze trzeba dawać z siebie wszystko.

Jakie zmiany powinny nastąpić w reprezentacji?

Przede wszystkim trzeba zmienić organizację w kadrze. Jeśli reprezentacja ma mieć jakieś osiągnięcia, to musi grać z rywalami z górnej półki nie tylko od święta. Trzeba szukać silnych sparingpartenrów za wschodnią granicą, jak najczęściej wyjeżdżać na zagraniczne turnieje. Mamy w kadrze białoruskiego trenera, który na pewno mógłby wykorzystać swoje znajomości i załatwić mecze z drużynami z terenu dawnego Związku Radzieckiego.

A co z wynagrodzeniami dla hokeistów?

To takie zamknięte koło, bo jak będą wyniki, to będą i pieniądze. Nikt nie chce, żeby związek na dzień dobry dawał nam kasę, ale są sytuacje, do których po prostu nie można dopuszczać. Przed turniejem w Rydze kadrowicze byli przez blisko miesiąc na zgrupowaniu w Oświęcimiu i nie dostali za to nawet złotówki. Nie może dochodzić do sytuacji, że w meczu kadry zawodnik zastanawia się, czy ma blokować strzał rywala, bo pęknie mu kij i nowego nikt mu nie kupi. Trzeba też ubezpieczać kadrowiczów od ryzyka kontuzji, bo w razie jakiegoś urazu kluby nie chcą płacić zawodnikom zobowiązań kontraktowych.

Prezes PZHL Zenon Hajduga jest przekonany, że jeśli tak samo jak w Rydze zagracie w kwietniowych mistrzostwach świata I Dywizji w Debreczynie, to Polska znów wróci do grupy A.

Na pewno chcielibyśmy awansować do hokejowej elity, ale PZHL powinien nam w tym pomóc i załatwić te sprawy, o których wcześniej mówiłem.

Zostawmy na chwilę hokej. Proszę powiedzieć jakie plany na walentynkowy wieczór ma obiekt westchnień tysięcy Polek?

W poniedziałek po południu wróciliśmy do kraju i obiecałem, że wreszcie znajdę trochę czasu dla mojej narzeczonej, Emilii. Razem wybraliśmy się na romantyczną kolację, ale zabawa nie trwała długo, bo we wtorek muszę wracać do Szwecji, gdzie właśnie rozpoczyna się hokejowy play-off.


To taka piękna gra - komentarz Andrzeja Grygierczyka, szefa redakcji sportowej Dziennika Zachodniego

Hokej na lodzie to taka piękna gra, na której można zarobić miliony. Najwięcej zresztą mieliby o tym do powiedzenia ci, którzy już je zarobili, za Wielką Wodą przede wszystkim. I zawodnicy, i kluby, i ci, co w tę grę inwestują. Fakt, hokej nie jest tani, ale kto powiedział, że ma być łatwo i przyjemnie – przynajmniej zaraz po wejściu w ten interes?

Opłaca się on niemal wszędzie. Pomińmy potęgi zamorskie, popatrzmy zaś na Czechy, Słowację, Łotwę, Białoruś, Szwajcarię, Niemcy, Francję, Włochy. Oczywiście, nie opłaca się tylko w Polsce, tak jak nie opłaca się tu piłka nożna, ręczna, dziesiątki dyscyplin indywidualnych... W ogóle – sport się nie opłaca.

Mariusz Czerkawski powiada, że bez rewolucji hokej upadnie prędzej czy później, albo nigdy nie wyjdzie z zaścianka. Ma oczywiście rację, ale dodajmy od razu, że tej rewolucji trzeba dokonać w sporcie – jak też wokół niego – na znacznie większą skalę. W organizacji, w systemie finansowania, opodatkowania, by nie mówić o szeroko rozumianym wsparciu logistycznym i psychologicznym dla ludzi sportu ze strony władz państwa. Nie tym deklarowanym od święta, na przykład przy „olimpijskiej okazji”, bo i tak na deklaracjach się kończy.

I właśnie dlatego mamy to, co mamy, a cud w postaci awansu hokeistów do igrzysk w Turynie się nie zdarzył. I oczywiście już się nie zdarzy, ani za cztery, ani osiem, ani za dwanaście lat, bo nawet cudowi trzeba dawać szansę. Warto, bo hokej to naprawdę piękna gra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto