Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozliczenie PIT w miejscu pracy?

Adam Woźniak
Wielkie miasta chcą, by ludzie którzy w nich pracują, a mieszkają gdzie indziej, płaciły u nich podatek dochodowy. Katowice mogłyby w ten sposób zdobyć dodatkowe 60-70 mln złotych.

Wielkie miasta chcą, by ludzie którzy w nich pracują, a mieszkają gdzie indziej, płaciły u nich podatek dochodowy. Katowice mogłyby w ten sposób zdobyć dodatkowe 60-70 mln złotych. Po kilkadziesiąt milionów zarobiłoby także Bielsko-Biała i Częstochowa.

Inicjatywa, z którą wystąpiły właśnie władze Warszawy, nie jest nowa. Od kilku lat toczy się batalia o uzyskanie przez samorządy jak największej części wpływów z podatku PIT.
Teraz jego część jest odprowadzana do kasy gminy, na terenie której mieszka podatnik. Ale znaczna część osób, zwłaszcza z mniejszych miejscowości, pracuje tam, gdzie są duże firmy, większy rynek pracy i wyższe zarobki. Na Śląsku takim miejscem są bez wątpienia Katowice.

- Tegoroczne wpływy z podatku dochodowego szacujemy na poziomie ok. 170 mln zł. Gdyby wszyscy pracujący w Katowicach tu rozliczali się z fiskusem, miasto zyskałoby dodatkowe 50-60 proc. - mówi Danuta Kamińska, skarbnik Katowic.

Byłby to potężny zastrzyk finansowy. Na budowę dróg, remonty, na ośrodki kulturalne, parki i parkingi. Ci, którzy tu pracują, w pełni korzystają z miejskiej infrastruktury. Ale tylko katowiczanie odprowadzają pieniądze na jej utrzymanie. Przedstawiciele praktycznie wszystkich dużych miast uważają, że należałoby to zmienić.
W Bielsku Białej zatrudnionych są tysiące mieszkańców z niewielkich miejscowości Podbeskidzia. W Częstochowie - nawet z małych wsi oddalonych od miasta o kilkadziesiąt kilometrów. Dojeżdżanie do pracy odległej nawet o kilkadziesiąt kilometrów staje się coraz bardziej powszechne, bo duże miasta przyciągają jak magnes. Tylko że nic na tym nie zyskują, choć powinny.

Trudno precyzyjnie określić, ile więcej pieniędzy zyskałyby kasy dużych miast, gdyby zmieniono zasadę odprowadzania podatku PIT. Zatrudnienie zmienia się. Ale gdy średnia stopa bezrobocia w regionie wynosi 17,3 proc., to w stolicy aglomeracji jest ona najniższa - 7,7 proc., a w Bielsku niewiele wyższa - 10,5 proc. To przyciąga chętnych do szukania sobie pracy. Należy więc zakładać, że pracujących w metropoliach, a mieszkających poza nimi, będzie przybywać.

Czy dojdzie do zmian w przepisach? Ministerstwo Finansów jest na razie wstrzemięźliwe w ocenach. Przyznaje jednak, że taka decyzja oznaczałaby gruntowną przebudowę całego systemu podatkowego. należałoby także znaleźć jakieś rozwiązanie dla małych miejscowości, z których dokonuje się emigracja zarobkowa.

- Ich budżety straciłyby. Należałoby później wyrównać dysproporcje - twierdzi Anna Łakomska, szef finansów Bielska.

Obecny kształt ustawy o dochodach samorządów nie jest jeszcze ostateczny. Wielkie miasta chcą przeprowadzić lobbing na rzecz takich zmian w przepisach, by ich udział w podatku dochodowym był odpowiedni w stosunku nie tyle do samej "liczby dusz", ale tych, którzy przyjeżdżają tu by pracować.


Danuta Kamińska skarbnik Katowic

Taka zmiana byłaby dla nas fantastyczna. Katowice nie mają żadnego dodatku dla wielkich miast, choć to serce regionu. W dodatku coraz bardziej widoczne jest zjawisko, że ludzie majętni, którzy tu mieszkali od lat, przeprowadzają się dalej, gdzie jest cicho i spokojnie. W ten sposób przestają płacić nam podatki, choć korzystają z udogodnień, jakie daje metropolia. Bądźmy jednak realistami. Nie wiadomo, jak poradziłyby sobie miasta, które stały się klasycznymi sypialniami, a takie są w naszym regionie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto