MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Adamem Małyszem

Łukasz Klimaniec
Sława jest męcząca, przeszkadza w sporcie — uważa Adam Małysz. Fot. Łukasz Klimaniec
Sława jest męcząca, przeszkadza w sporcie — uważa Adam Małysz. Fot. Łukasz Klimaniec
Dziennik Zachodni: Wspomina pan dzieciństwo, widząc chłopców trenujących na skoczniach w Wiśle Centrum?Adam Małysz: Jasne, przecież też zaczynałem trenować na najmniejszej skoczni.

Dziennik Zachodni: Wspomina pan dzieciństwo, widząc chłopców trenujących na skoczniach w Wiśle Centrum?
Adam Małysz: Jasne, przecież też zaczynałem trenować na najmniejszej skoczni. W Wiśle miałem pierwszy upadek, gdy podczas zjazdu wyleciałem z butów. Ale ogólnie to miłe wspomnienia.

DZ: W co pan się bawił będąc dzieckiem? Miał pan procę?
AM:
Pewnie, że miałem. I łuk też miałem. Te zabawy były inne niż dziś. Nie było przecież komputerów. Moje dzieciństwo było jednak ciężkie, bo już jako sześciolatek zacząłem skakać. Teraz wiem, że to było troszkę za wcześnie, bo straciłem dużą część dzieciństwa. W tym okresie jeszcze się rośnie, dziecko w głowie ma wiele rzeczy. Koledzy grali w piłkę, bawili się, a ja maszerowałem na treningi. Cieszę się jednak, że wytrzymałem do tej pory.

DZ: O czym pan marzył będąc małym chłopcem?
AM:
Chciałem być Jensem Weissflogiem. Gdy zaczynałem trenować, skoki były bardzo popularne. Każdy oglądał Turniej Czterech Skoczni. Ja też. Dlatego marzyłem, by zostać dobrym skoczkiem. W pewnym stopniu marzenie się spełniło, chociaż chciałem być również doskonałym piłkarzem. W pewnym momencie musiałem wybrać: albo skoki, albo piłka.

DZ: Kto był pana ulubionym piłkarzem?
AM:
Jeśli chodzi o klub, zazwyczaj kibicowałem tym słabszym. Klubom, które stały na straconej pozycji. Ale miałem swoich faworytów. W skokach był Weissflog, a w piłce Boniek, Pele i Platini.

DZ: Marzył pan o sławie będąc dzieckiem? O rozdawaniu autografów, wywiadach w telewizji?
AM:
Raczej o sukcesach. Jako dziecko chciałem skakać jak Weissflog i wygrać Puchar Świata. Wywiady i autografy wydawały mi się czymś wspaniałym. A tak nie jest do końca.

DZ: Jak z tą sławą jest naprawdę?
AM:
Sława jest męcząca. Przede wszystkim wiele zależy od tego, jakim się jest człowiekiem. Czy siedzi się w domu i myśli o rozdawaniu autografów, czy ostrożnie do tego podchodzi. Sława przeszkadza w sporcie. Tak jest w moim przypadku. Zdarzyło się, że w Zakopanem nie daliśmy rady skakać, bo wielu ludzi chciało autografy i zdjęcia. To było uciążliwe.

DZ: A w życiu prywatnym?
AM:
W pewnym stopniu sława pomaga i przeszkadza. Są plusy i minusy.

DZ: Więc kiedy bywa mniej uciążliwa, a kiedy bardziej?
AM:
Na przykład w urzędach. Gdziekolwiek bym się nie pojawił, jest mi trochę łatwiej niż normalnemu Kowalskiemu. Jestem rozpoznawany i każdy urzędnik bardzo chętnie chce mi pomóc. To miłe. Ale z drugiej strony, gdziekolwiek się nie pojawię z żoną na zakupach, zbiegają się kibice. Każdy chce autograf i zdjęcie.

DZ: Pamięta pan kiedy ostatnio był na zakupach lub w restauracji i nie został rozpoznany?
AM:
Hmm... nie. Nie spotkałem się z czymś takim. Chyba że gdzieś zagranicą.

DZ: Czyli nie da się zrobić zakupów bez rozdania kilkuset autografów?
AM:
Z żoną często jeździmy na zakupy do Bielska-Białej, do swoich stałych supermarketów. Muszę przyznać, że ludzie już przyzwyczaili się do nas. Owszem, są podpisy i zdjęcia, ale nie ma histerii, nie wszyscy biegną po mój podpis.

DZ: A czy koledzy i koleżanki pana córki Karoliny, pytają o jej sławnego tatę? Nie chcą, by załatwiła im autograf?
AM:
Jeszcze się z tym nie spotkałem. Ale jak odprowadzam ją do szkoły, to często podchodzą dzieci i proszą o autograf. Jeśli nie mam żadnych kartek z wizerunkiem i podpisem, dopiero wtedy daję córce, by później rozdała kolegom.

DZ: Zgoli pan kiedyś wąsy?
AM:
Nie wiem. Przyzwyczaiłem się do nich, bo mam je od początku, gdy skaczę. Chyba już ich nie zgolę. Zresztą, nie wiem jak bym wyglądał bez wąsów. I na razie nie chcę wiedzieć.



Warto wiedzieć

ADAM MAŁYSZ ma 28 lat, urodził się 3 grudnia 1977 roku w Wiśle. Już jako przedszkolak zjeżdżał na zjazdówkach z górki za stawem w pobliżu domu. Treningi rozpoczął w wieku 6 lat pod okiem wujka Jana Szturca. Małemu, drobnemu chłopcu trudno było jeździć na niedopasowanych nartach. Był jednak uparty i nie rezygnował. Podczas jednego z treningów doszło do zabawnego wydarzenia: Adaś wyskoczył dzielnie z progu, a wylądował parę metrów dalej w samych skarpetkach — buty z nartami zgubił podczas lotu. Adam jest zodiakalnym strzelcem. Żona Izabela (z domu Polok) i 8-letnia córka Karolina to jego najwierniejsi kibice. Najlepszy polski skoczek interesuje się samochodami i piłką nożną. Lubi słuchać dobrej muzyki. Wśród ulubionych zespołów wymienia Golec uOrkiestrę. Trzy lata temu wprowadził się do nowego domu, który jest... najważniejszym obiektem turystycznym w mieście. Najlepszy polski skoczek założył z żoną Fundację Izabeli i Adama Małyszów „Wystarczy chcieć”, która wspiera młodych skoczków, ofiarowując im stypendia i sprzęt sportowy. W niedzielę odbyła się 3. edycja konkursu o Puchar Fundacji Małyszów. Wystartowało przeszło 90 zawodników. Najstarsi mieli 14 lat. Najlepsi byli Paweł Słowiok (Wisła-Ustronianka) w kategorii roczników 1991-92, Kamil Byrt (Wisła-Ustronianka) w kategorii 1993-94 i Damian Żyła (Klimczok Bystra) w kategorii 1995 i młodsi. Dla młodych skoczków niezapomnianym przeżyciem była dekoracja. Nagrody wręczali Izabela i Adam Małyszowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto