Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Anią Wyszkoni, wokalistką Łez

Adrian Karpeta
MARCIN JANISZEWSKI
MARCIN JANISZEWSKI
DZ: Gdzie spędzisz w tym roku Boże Narodzenie? ANIA WYSZKONI: W rodzinnym domu w Tworkowie, razem z rodzicami. Mam nadzieję, że święta będą zdrowe i spokojne.

DZ: Gdzie spędzisz w tym roku Boże Narodzenie?

ANIA WYSZKONI: W rodzinnym domu w Tworkowie, razem z rodzicami. Mam nadzieję, że święta będą zdrowe i spokojne. Jak w każdym polskim domu, na stole będzie karp, a poza tym inne tradycyjne potrawy, w tym zupy z grzybami i grochowa. Po kolacji będziemy śpiewać kolędy. Na pewno „Cichą Noc” oraz „O gwiazdo Betlejemska”. To ulubiona kolęda mojego synka.

DZ: Co chciałabyś znaleźć pod choinką?
AW: Nie zastanawiam się nad tym. Najważniejsze, że mam już prezenty dla najbliższych. Część mam już kupionych, a resztę w głowie. Tobiaszowi podaruję perkusję. Bo mój synek jest śpiewającym perkusistą.

DZ: To znaczy, że pójdzie w ślady mamy?
AW: Trudno powiedzieć, jest jeszcze mały. W grudniu kończy dopiero cztery lata. Kiedy widzi mnie w telewizji, cieszy się. Najpierw ogląda, a później biegnie do swojego pokoju i zaczyna koncert. Śpiewa i gra. Uczestniczył w próbach do festiwalu opolskiego bodaj dwa lata temu. Ale wtedy był jeszcze malutki i chyba nie wiedział, gdzie jest i o co chodzi, bo chciał zejść ze sceny.

DZ: Jak przywitasz Nowy Rok? Na koncercie?
AW: Chyba tak, ale tymi sprawami zajmuje się mój manager i nie wiem, czy sprawa jest już ostatecznie potwierdzona. Jeśli nie będziemy grać, spędzę Sylwestra z moim mężczyzną. Tym dużym (śmiech).

DZ: Wolałabyś tej nocy wystąpić przed publicznością, czy po prostu bawić się?
AW: To nie ma znaczenia. Bo ten obowiązek jest dla mnie przyjemnością. Na pewno więc koncert nie będzie mi przeszkadzał. Najważniejsze, żeby spędzić tę noc z odpowiednimi osobami. Nieważne gdzie, ale z kim.

DZ: W przyszłym roku zespół Łzy świętować będzie dziesięciolecie. Czy szykujecie coś specjalnego dla fanów.
AW: Zdradzę, że pracujemy nad płytą akustyczną. Do niedawna trzymaliśmy to w tajemnicy. Mam nadzieję, że ten pomysł zrealizujemy. Jest trochę pracy, bo chcemy wszystko dograć w najdrobniejszych szczegółach. Zamierzamy umieścić na krążku kilka starych piosenek, będą to zarówno przeboje, jak i mniej znane tytuły. Prócz tego nagramy premierowe piosenki. Myślę, że zagramy też kilka akustycznych koncertów. Wierzę, że efekt będzie ciekawy. Będą to troszeczkę inne Łzy. Wszystkie piosenki zabrzmią inaczej, stare będą mocno przearanżowane.

DZ: Kiedy możemy się spodziewać tej płyty?
AW: Dziesięciolecie zespołu przypada na wrzesień i pewnie album ukaże się mniej więcej wtedy – jesienią. To będzie dobry czas dla takiej muzyki. Stonowana muzyka z nowej płyty będzie pasowała do tej pory roku.

DZ: Nie byłaś pierwszą wokalistką zespołu Łzy.
AW: Śpiewam we Łzach od 1996 roku. Ten rok uznajemy za oficjalny początek zespołu. Wcześniej muzycy tworzyli sami, byli jacyś inni wokaliści, ale od dziewięciu lat śpiewam ja.

DZ: W jakich okolicznościach trafiłaś do Łez?
AW: To dosyć zagmatwana historia. Chłopcy szukali perkusisty. Znaleźli Dawida Krzykałę, który gra w zespole do dzisiaj. A Dawid jest bliskim kolegą mojego brata, chodzili do jednej klasy. Ja sobie gdzieś podśpiewywałam. Dawid kojarzył mnie właśnie z tego. Powiedział chłopakom, że zna śpiewającą dziewczynę. Spotkałam się z Adamem Konkolem. Dałam mu kasetę demo z dwiema piosenkami, w tym jedną mojego autorstwa.

DZ: Już w czasie, gdy śpiewałaś we Łzach, wygrałaś „Szansę na sukces”. Czy nie kusiło cię wtedy, by zacząć karierę solową?
AW: Nie. Do „Szansy” zaprosiła mnie Elżbieta Srętkowska, która widziała mnie na jednym z ogólnopolskich konkursów. Przyjęłam zaproszenie, bo kusiła mnie dobra zabawa. Chciałam zobaczyć od kuchni, jak wygląda nagranie takiego programu. Po „Szansie” odezwała się do mnie firma Sony Music z propozycją solowej płyty. Rozmawiałam z nimi krótko i tylko pod kątem zespołu Łzy. Na szczęście wszystko rozeszło się po kościach i do dzisiaj sami wydajemy swoje płyty.

DZ: A nie myślisz o solowym albumie?
AW: Nie wykluczam takiej możliwości. Każdy z nas kocha inną muzykę. Na przykład Arek Dzierżawa, nasz basista, mógłby zrealizować się w jakimś metalowym projekcie. Ja o solowej płycie na razie nie myślę, bo nie mam na to czasu.

DZ: Jaką byłaby muzyka z Twojej solowej płyty? Mocno odmienna od tego, co robisz?
AW: Na pewno trochę inna. Bez sensu jest tworzenie czegoś podobnego. Płyty solowe nagrywa się po to, by zrealizować się w innym gatunku, trochę poeksperymentować.

DZ: Z którą z wokalistek chciałabyś zaśpiewać na scenie?
AW: Wielkim zaszczytem byłoby dla mnie zaśpiewanie z Tori Amos czy Alanis Morisette. To moje artystyczne ideały. Natomiast nie wiem, czy ten moment nie zmieniłby mojego widzenia na te osoby. Bo nie wiem, jakie one są prywatnie, poza sceną. Nie myślę o tym w kategorii marzeń.

DZ: W ciągu prawie dziesięciu lat śpiewania w Łzach mocno zmieniłaś swój wizerunek. Ze zbuntowanej, ubranej na czarno dziewczyny stałaś się dojrzałą kobietą, która nie stroni od ekstrawaganckiego stroju.
AW: Stałam się zupełnie inną osobą. Po tym, jak urodził się Tobiasz, jak rozstałam się z moim mężem. A na scenie... Wybieram takie stroje, jakie mi odpowiadają. Bo to nie jest tak, że w czasie koncertu jestem zupełnie inną osobą. Zakładam rzeczy, w których dobrze się czuję i dobrze wyglądam.

DZ: Nie kryłaś informacji o kłopotach małżeńskich. Rozstałaś się z mężem. Czy teraz jesteś z kimś związana?
AW: Jestem z kimś. Poukładałam sobie troszeczkę życie. I jestem bardzo szczęśliwa.

DZ: Podobno ostatnio płakałaś w czasie koncertu zespołu U2 w Monachium.
AW: Owszem, ale od tamtego czasu byłam jeszcze na Coldplay w Lipsku. Faktycznie, w czasie takich koncertów wzruszam się. Kiedy widzi się tłum ludzi, który śpiewa wszystkie piosenki razem z wokalistą, można się wzruszyć. Poza tym wokaliści obu zespołów są ludźmi, którzy potrafią coś przekazać. Nie tylko melodię i tekst, ale także nieprawdopodobne emocje.

DZ: A czy widziałaś U2 w Chorzowie?
AW: Nie, w Polsce bilety bardzo szybko się rozeszły. Kiedy pojawiły się dodatkowe, mieliśmy już inne plany. No i nie wyszło.

DZ: Wielu mężczyzn pewnie zazdrości Ci samochodu...
AW: Jeżdżę terenową Toyotą Rav 4. Ma dość mocny, dwulitrowy silnik. Jeżdżę przede wszystkim bezpiecznie, choć nie ukrywam, że kiedy jest taka możliwość, to dociskam gaz. Ale jeśli warunki na drodze są złe, to zdejmuję nogę z gazu. Nie eksperymentuję na drodze. To mój drugi samochód. Wcześniej miałam Volkswagena Golfa IV.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto