Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Gosią Andrzejewicz, piosenkarką

Katarzyna Wolnik
Gosia Andrzejewicz: Śpiewam dla ludzi, którzy kochają muzykę i dla których ważne są prawdziwe uczucia.
Gosia Andrzejewicz: Śpiewam dla ludzi, którzy kochają muzykę i dla których ważne są prawdziwe uczucia.
Dziennik Zachodni: Pochodzisz z Bytomia, studiujesz i mieszkasz w Bielsku- Białej, ale od pewnego czasu żyjesz chyba na walizkach? &nbsp GOSIA ANDRZEJEWICZ: Mieszkam w Bielsku.

Dziennik Zachodni: Pochodzisz z Bytomia, studiujesz i mieszkasz w Bielsku- Białej, ale od pewnego czasu żyjesz chyba na walizkach?
&nbsp
GOSIA ANDRZEJEWICZ: Mieszkam w Bielsku. Bardzo mi się tam podoba, mam z okna przepiękny widok na Szyndzielnię. Ale faktycznie ostatnio dużo podróżuję po Polsce i koncertuję. Bardzo często jestem w Poznaniu, bo tam mieści się siedziba mojej firmy fonograficznej. Będę też coraz częściej w Sopocie, bo pierwszego września wystąpię na festiwalu w Operze Leśnej. Czekają mnie próby z zespołem. Mam nadzieję, że wrócę do Bielska z Bursztynowym Słowikiem!

DZ: W Sopocie wystąpiłaś już z koncertem 22 lipca. Zaśpiewałaś piosenkę z nowej płyty. I po raz pierwszy rapowałaś! Czy nowy krążek będzie inny od tego, który już znamy?

GA: Ta płyta na pewno będzie inna, bo dojrzalsza. Mam już 22 lata, nie 18, kiedy zaczynałam nagrywać pierwszą. Będzie natomiast ciągle bardzo szczera, bardzo prawdziwa. Rytmy na nowej płycie będą ostrzejsze niż na pierwszym krążku. Będzie na pewno pop, ale też rock. Usłyszycie więcej gitar i hip-hopu. Poruszam w piosenkach bardzo aktualne tematy, o których za pośrednictwem muzyki - o ile mi wiadomo - jeszcze nikt nie mówił. Piosenka, którą wykonałam w Sopocie, opowiada o problemie aborcji. Wybrałam do tego utworu rap, ponieważ chcę, aby ludzie, słuchając go, skupili się na słowach, a nie na melodii.

DZ: Otacza nas krąg nastoletnich fanek, którym bez przerwy rozdajesz autografy. Dla kogo śpiewasz?

GA: Śpiewam dla ludzi, którzy kochają muzykę, którzy kochają szczerość, dla których ważne są w życiu emocje i prawdziwe uczucia. Nie jest to tylko młode pokolenie. Dzisiaj na przykład spotkałam swoje fanki, które miały około czterdziestu lat.

DZ: Teksty na Twojej pierwszej płycie są romantyczne, kobiece, o miłości... Czy znalazłaś już miłość swojego życia?

GA: Mam z tym spory problem...! Znaleźć faceta to jest bardzo trudne zadanie! Niestety, jeszcze nie znalazłam tego jednego jedynego, dlatego te teksty są takie smutne. Zakochuję się w mężczyznach, którzy niestety po pewnym czasie zmieniają się na niekorzyść...

DZ: Teksty Twoich piosenek są smutne, ale muzyka bardzo różnorodna. Lubisz eksperymenty muzyczne?

GA: Moja muzyka jest mieszanką różnych stylów: rhythm and bluesa, pop, dance, soul. Lubię eksperymentować, szybko się nudzę jednym stylem, jak każda kobieta jestem zmienna! Nie chcę byś zaszufladkowana.

DZ: Teksty piszesz sama. A muzykę?

GA: W większości też tworzę ją sama. Ale na przykład piosenki "Pozwól żyć" i "Słowa" powstały przy współpracy z bardzo znanym włoskim kompozytorem Goffredo Orlandim, który komponował między innymi dla Laury Pausini. Jego utwory znajdą się też na mojej najnowszej płycie. Ale płyta ta powstaje przede wszystkim przy współpracy z bardzo dobrym producentem, który mieszka w Katowicach. Jest to Artur "StOne" Kamiński.

DZ: Opowiedz o współpracy z Orlandim. Twój sukces w pewnym sensie zawdzięczasz właśnie językowi włoskiemu...

GA: W liceum zakochałam się w tym języku, podstaw nauczyłam się w pół roku. Zbierałam pieniądze, żeby wyjechać do Florencji i tam uczyć się włoskiego dalej. Moja włoska nauczycielka zapytała, co robię w wolnym czasie. Wtedy puściłam jej moje demo. Powiedziała, że zna dobrego kompozytora. To właśnie był Orlandi. Poszłam do niego na przesłuchanie i otrzymałam propozycję współpracy.

DZ: Ale Twoja przygoda z muzyką zaczęła się o wiele wcześniej.

GA: Jeszcze w szkole podstawowej, kiedy zaczęłam jeździć na konkursy wokalne. Gdy wygrałam już ponad 30 konkursów, stwierdziłam, że warto zacząć pisać własne utwory. W czasach licealnych byłam też wokalistką zespołu jazzowego.

DZ: Współpracujesz ze znanymi kompozytorami, producentami, wokalistami. Wiele udało Ci się już osiągnąć, a drzwi do kariery coraz szerzej się przed Tobą otwierają.

GA: Naprawdę droga do tego, do czego doszłam, była bardzo długa. Pierwszą płytę wydałam dwa lata temu własnym sumptem. Wysłałam ją do wszystkich rozgłośni radiowych. Piosenki zdecydowało się wyemitować tylko 11 małych stacji, dlatego płytę promowałam właściwie tylko w internecie. Ale to też był sukces. Powstało wtedy około tysiąca blogów na mój temat, powstawały fan cluby. Do tej pory jestem bardzo popularna w internecie, bo tam wszystko się zaczęło. Prawdziwym przełomem była wygrana w konkursie Rap Eskadra 3. Ten konkurs otworzył mi wszystkie drzwi. Konkurowałam z wieloma zespołami hiphopowymi, ale regulamin dawał też możliwość startu wokalistom śpiewającym w stylu r'n'b. Wysłałam więc piosenkę "Miłość". Nagrodą było emitowanie mojego utworu na antenie radia Eska i podpisanie kontraktu płytowego.

DZ: Czy zgadzasz się z opinią, że na polskiej scenie muzycznej brakuje młodych, wyrazistych wokalistek?

GA: Powiem Ci szczerze, że właśnie najgorzej na polskim rynku muzycznym mają debiutanci. Niestety, polityka jest taka, że kiedy ktoś chce coś naprawdę zrobić, spotyka na swojej drodze ogromne trudności. Wiem o tym z własnego doświadczenia. Trzeba ogromnej determinacji i wiary we własne siły. Jest za to na scenie wiele plastikowych dziewczyn, które są sztucznie promowane, a bardzo zdolne osoby muszą przebijać się gdzieś z podziemia. Ale wierzę w to, że jeśli ktoś jest dobry, to wcześniej czy później się wybije.

DZ: Co dały Ci przygody z festiwalem Eurowizji?

GA: Przeżyłam dwie przygody z Eurowizją. Pierwsza, gdy zespół Iwan i Delfin zaprosił mnie do chórku. Wystąpiłam na festiwalu piosenki w Kijowie. Dla młodej dziewczyny, która nigdzie nie występowała, nie licząc lokalnych imprez, była to wielka przygoda i ogromny krok naprzód. Tam narodziło się moje marzenie, żeby za rok wystąpić na festiwalu z własnym utworem. Napisałam piosenkę "Niebezpieczna gra" i wysłałam na polskie eliminacje Eurowizji. Tutaj, niestety, się nie dostałam, ale jako osoba zdeterminowana wysłałam angielskojęzyczną wersję piosenki na eliminacje na Białoruś. Byłam tam jedyną osobą z zagranicy, która zakwalifikowała się do finałowej piętnastki. Cieszę się bardzo, że mogłam wystąpić w Mińsku i pokazać się w czasie koncertu telewizyjnego.

DZ: Często wracasz do Bytomia?

GA: Bardzo rzadko i zupełnie nie wiem, co tam się dzieje! Ale kiedy gościłam niedawno w radiu Eska, zadzwoniła do mnie przyjaciółka, która usłyszała moją piosenkę. Mówi: "Gosia, siedziałyśmy osiem lat w jednej ławce! Jak ekstra, że mogę cię usłyszeć na antenie!" Odnowiłyśmy znajomość i niedługo idziemy razem do kina.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto