MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Ireneuszem Kłosem, trenerem reprezentacji Polski w siatkówce kobiet

Jarosław Galusek
Jarosław Galusek
Jarosław Galusek
Dziennik Zachodni: Już dwa tygodnie minęły odkąd został pan trenerem pierwszej reprezentacji. Zanim do tego doszło, w spektakularnych okolicznościach drużynę opuściła największa jej gwiazda Małgorzata Glinka i poprzedni ...

Dziennik Zachodni: Już dwa tygodnie minęły odkąd został pan trenerem pierwszej reprezentacji. Zanim do tego doszło, w spektakularnych okolicznościach drużynę opuściła największa jej gwiazda Małgorzata Glinka i poprzedni trener Andrzej Niemczyk. Jak to zamieszanie wpłynęło na atmosferę w zespole?

Ireneusz Kłos: W porównaniu z ostatnim turniejem Grand Prix w Ningbo, gdzie doszło do tej całej awantury, jest już dużo lepiej. Na zgrupowaniu dziewczyny są zaangażowane w trening, chodzą uśmiechnięte. Widać, że te wszystkie rozterki związane z odejściem Andrzeja Niemczyka i Małgosi Glinki są już za nimi. Uważam, że wszystko jest na dobrej drodze do tego, żeby ten zespół prezentował się tak, jak na ostatnich mistrzostwach Europy.

DZ: A jak pan czuje się na kilka dni przed debiutem? W niedzielę wylatujecie przecież do Warny na kwalifikacje do przyszłorocznej Grand Prix.

IK: Właściwie to debiut mam już za sobą, bo przecież prowadziłem drużynę w ostatnich trzech meczach Grand Prix. Wtedy tylko zastępowałem Andrzeja, a teraz jadę na ważny turniej jako pierwszy trener. Jest troszeczkę emocji, ale bez przesady.

DZ: Waszym celem w Warnie jest tylko kwalifikacja, czy też zajęcie jakiegoś konkretnego miejsca?

IK: Wystarczy nam kwalifikacja, żebyśmy mogli się spokojnie przygotowywać do mistrzostw świata. Powodzenie naszej misji w Warnie jest podwójnie ważne. Przede wszystkim chodzi o wywalczenie prawa startu w przyszłorocznej Grand Prix. Nie mniej ważne jest także to, żeby dziewczyny uwierzyły, że bez Gośki i bez Andrzeja mogą grać na wysokim poziomie.

DZ: W Warnie zmierzymy się z Holandią, Azerbejdżanem i Bułgarią, a więc zespołami, z którymi dotychczas radziliśmy sobie na najważniejszych imprezach. Czy to oznacza, że teraz także jesteśmy faworytami grupy?

IK: Tylko teoretycznie. Owszem, wygrywaliśmy najważniejsze mecze z tymi drużynami, ale były też takie konfrontacje, w których musieliśmy uznać wyższość rywalek. Tak było chociażby z Holandią, z którą kiedyś przegraliśmy trzy mecze towarzyskie z rzędu. Uważam, że ten zespół jest bardzo groźny, choć ostatnio nie może się przełamać i odegrać jakiejś ważnej roli w imprezach docelowych.

DZ: Zatem nie Bułgarki, które będą miały za sobą publiczność, ale Holenderki będą najważniejszą przeszkodą do pokonania w Warnie?

IK: Myślę, że tak. Szczególnie dlatego, że rozegramy z nimi pierwszy mecz. Jeżeli ruszymy tak, jak na mistrzostwach Europy - od pierwszego meczu, to później będzie temu zespołowi zdecydowanie łatwiej.

DZ: Tym razem drużyna będzie musiała sobie poradzić bez Małgorzaty Glinki, na której przez lata spoczywał ciężar zdobywania najważniejszych punktów. Kto ją zastąpi?

IK: Najprawdopodobniej Natalia Bamber, która nieźle wywiązywała się z tej roli jeszcze podczas Grand Prix. Myślę, że dalej będę na nią stawiał, choć nie zamykam oczywiście drogi do podstawowego składu przed innymi zawodniczkami.

DZ: Jakie mamy możliwości, gdyby Natalia Bamber nie podołała zadaniu?

IK: Fizycznie bardzo dobrze prezentuje się Anna Podolec. Uważam jednak, że mam prawo od niej oczekiwać więcej. Pod uwagę brana jest także Kamila Frątczak, która na początku sierpnia dochodziła do znakomitej formy, ale tuż przed turniejem w Bydgoszczy naderwała mięśnie brzucha. I tak to z Kamilą często jest, że gdy łapie wysoką dyspozycję, to coś staje jej na przeszkodzie. W odwodzie zawsze mam Kasię Skowrońską, która trenuje również zagrania typowe dla atakujących i trener Niemczyk kilkakrotnie korzystał z jej wszechstronności.

DZ: Przed startem w Grand Prix Andrzej Niemczyk nie zaplanował żadnych sparingów, co później odwróciło się przeciw niemu. Nie boi się pan, że teraz może być podobnie?

IK: Sparingi są bardzo ważne, ale element zaskoczenia - także. Nie chciałbym, żeby jakiś holenderski trener stał się posiadaczem kasety z aktualnym nagraniem z naszego meczu. Szykujemy pewne niespodzianki na ten pierwszy mecz, tak samo zresztą jak Holenderki. Najważniejsze jest jednak to, jak nasz zespół się zaprezentuje na tym turnieju. Jeżeli zagramy na 80-90 procent możliwości, to wszyscy przeciwnicy są w naszym zasięgu.

DZ: W dalszej perspektywie mamy mistrzostwa świata. Czy wybiega pan myślami tak daleko w przyszłość?

IK: W tej chwili interesuje mnie przede wszystkim turniej w Warnie. Dopiero później będziemy się zastanawiać nad tym, co dalej. Oczywiście kwalifikacje do Grand Prix są jednym z etapów przygotowań do mistrzostw świata.

DZ: Te mistrzostwa mogą wyznaczać kres pańskiej samodzielnej pracy. Wokół aż huczy na temat powrotu Andrzeja Niemczyka na stanowisko trenera.

IK: Nie komentuję tych spekulacji, bo nie do mnie należy decyzja, czy Andrzej wróci do reprezentacji. Dalsza kariera Andrzeja leży w gestii zarządu związku, a ja nie mogę i nie chcę mu w żaden sposób zaszkodzić.

DZ: Ależ może pan. Jeżeli drużyna spisze się na medal, to nie trzeba będzie niczego zmieniać.

IK: Myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko medalom...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto