Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Janem Kobuszewskim, aktorem

Rozmawiała: Violetta Gradek
<b>Jan Kobuszewski:</b> Urodził się 19 kwietnia 1934 r. w Warszawie. Skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i to właśnie scenę pokochał – z wzajemnością – najbardziej, choć nie stronił również od filmu i telewizji. Występował w takich filmach jak „Poszukiwany, poszukiwana”, „Halo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy” i w serialach: „Zmiennicy”, „Alternatywy 4”. Jest urodzonym kabareciarzem, znamy go z występów w kabaretach Dudek, ZAKR, Kabarecie Starszych Panów czy Kabarecie Olgi Lipińskiej.
<b>Jan Kobuszewski:</b> Urodził się 19 kwietnia 1934 r. w Warszawie. Skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i to właśnie scenę pokochał &#8211; z wzajemnością &#8211; najbardziej, choć nie stronił również od filmu i telewizji. Występował w takich filmach jak &#8222;Poszukiwany, poszukiwana&#8221;, &#8222;Halo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy&#8221; i w serialach: &#8222;Zmiennicy&#8221;, &#8222;Alternatywy 4&#8221;. Jest urodzonym kabareciarzem, znamy go z występów w kabaretach Dudek, ZAKR, Kabarecie Starszych Panów czy Kabarecie Olgi Lipińskiej.
Dziennik Zachodni: Świętował pan na Jasnej Górze jubileusz 50-lecia pracy artystycznej? Dlaczego tutaj? JAN KOBUSZEWSKI: Z Jasną Góra jestem związany od dziecka. Pierwsza moja pielgrzymka tutaj była chyba w 1946 roku.

Dziennik Zachodni: Świętował pan na Jasnej Górze jubileusz 50-lecia pracy artystycznej? Dlaczego tutaj?

JAN KOBUSZEWSKI: Z Jasną Góra jestem związany od dziecka. Pierwsza moja pielgrzymka tutaj była chyba w 1946 roku. Byłem ministrantem w kościele Najświętszej Maryi Panny na Saskiej Kępie i niosłem sztandar św. Antoniego. Nawet mam takie zdjęcie, gdy w komeżce stoję po powstaniu warszawskim jako młody stary człowiek, który się napatrzył na powstanie, na straszne, tragiczne rzeczy, jakie się tam działy. Jestem tak wychowany przez mamę i ojca, przez ciotkę i moje dwie siostry, że Jasna Góra jest dla mnie jednym z najświętszych miejsc na świecie. A znając dobrze historię Polski wiem, kto się przed tym obrazem modlił, kto leżał krzyżem, kto w prochu i radości dziękował za wszystkie łaski, których nasza ojczyzna doznała. Tak, że mogę śmiało powiedzieć: jest to najświętsze miejsce w Polsce.

Wiara jest czymś, co mi wpajano od szczeniaka. To jedna z najważniejszych spraw w moim życiu. Wiem, że wiara czyni cuda. Niejednokrotnie tego na sobie doświadczyłem. Nawet teraz - miałem gorączkę, pomodliłem się przed ołtarzem Matki Boskiej i poczułem się lepiej. Myślę, że wieczorem jeszcze zagram w teatrze.

DZ: Taki wspaniały jubileusz skłania do wspomnień, oceny pracy artystycznej...

JK: Wszystko zaczęło się 50 lat temu, a wydaje mi się, jakby to było wczoraj - czasy, gdy uczyłem się w szkole teatralnej, opieka, jaką nas otaczali profesorowie, koledzy z roku. Część z nich gra już niestety na tej największej scenie, ale część jeszcze żyje. Wydaje mi się, że nic nie zmądrzałem od tamtego czasu. Tylko trochę się postarzałem i mam trochę więcej doświadczenia życiowego.

DZ: Co jest pańskim największym sukcesem zawodowym, życiowym?

JK: To rodzina. Mam dwóch wspaniałych wnuków: jeden to Janek, drugi - Maciek, cudowną córkę, dobrego zięcia i wspaniałą żonę. I to jest mój największy - może nie sukces - ale życiowe osiągnięcie. A swój zawód bardzo szanuję. Traktuję go poważnie. Jestem punktem usługowym, a publiczność - bardzo słusznie - - wspaniałym egzaminatorem. Jeśli zdaję egzaminy u publiczności, to znaczy, że wszystko jest w porządku.

DZ: A najgorsza porażka? Była

taka?

JK: Oj, bywały, i to niejedna. Ale nie chcę o tym mówić. Do góry uszy, to i serce musi (śmiech).

DZ: Czy teraz przyszedł czas, żeby wieść spokojny żywot emeryta?

JK: Oj, nie! W dalszym ciągu pracuję i zamierzam dalej grać, jeśli zdrowie pozwoli. Mimo swojego wieku nie jestem na emeryturze, jakoś sobie daję radę finansowo, więc nie muszę żebrać u państwa. Gram w dalszym ciągu w Teatrze Kwadrat, teraz w pięciu sztukach. Prowadzę czynne życie zawodowe. Czasami dochodzą jeszcze sztuki telewizyjne czy inne zlecenia.

DZ: Nie zamierza pan zwolnić obrotów?

JK: Chyba nie. Jeszcze nie wyobrażam sobie leniwego życia, bez pracy. Gram dopóki mogę. To chyba już tak będzie, że padnę w marszu (śmiech).

DZ: Jak spędził pan tegoroczne święta?

JK: Boże Narodzenie to są najpiękniejsze i najbardziej radosne święta. Zawsze spędzam je w gronie rodzinnym. Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym w tym czasie był poza rodziną. Teraz ja jestem w rodzinie seniorem. Ale mam jeszcze dwie starsze siostry i staramy się być razem w święta. Pamiętam wszystkie wigilie, i te okupacyjne, i te powojenne. To najcudowniejszy, najbardziej radosny i wzruszający czas.

Jan Kobuszewski: Urodził się 19 kwietnia 1934 r. w Warszawie. Skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i to właśnie scenę pokochał – z wzajemnością – najbardziej, choć nie stronił również od filmu i telewizji. Występował w takich filmach jak „Poszukiwany, poszukiwana”, „Halo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy” i w serialach: „Zmiennicy”, „Alternatywy 4”. Jest urodzonym kabareciarzem, znamy go z występów w kabaretach Dudek, ZAKR, Kabarecie Starszych Panów czy Kabarecie Olgi Lipińskiej.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto