MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Joanną Koroniewską

Magdalena Popek
Joanna Koroniewska z narzeczonym Maciejem Dowborem. oko cyklopa
Joanna Koroniewska z narzeczonym Maciejem Dowborem. oko cyklopa
MAGDALENA POPEK: Edyta Herbuś zdradziła mi, że po ostatnim występie powiedziała pani, że jest przeciwieństwem Kuby Wesołowskiego... JOANNA KORONIEWSKA: Jestem raczej przeciwieństwem syndromu Kuby.

MAGDALENA POPEK: Edyta Herbuś zdradziła mi, że po ostatnim występie powiedziała pani, że jest przeciwieństwem Kuby Wesołowskiego...

JOANNA KORONIEWSKA: Jestem raczej przeciwieństwem syndromu Kuby. Niezłe noty od jurorów i bardzo mało SMS-ów od widzów. Podczas programu nie wiemy, jak rozkładają się głosy telewidzów. Widać to dopiero w internecie. Pamiętam moje rozczarowanie, kiedy za tango dostaliśmy od jurorów najwyższą notę, a potem zajrzałam do internetu i okazało się, że w ocenie SMS-owej byliśmy bardzo nisko.

MP: A może te niskie oceny biorą się z tego, co przeczytałam na forum internetowym, że widzowie utożsamiają panią z rolą Małgosi, która nie wszystkim dobrze się kojarzy...

JK: Odkąd zrobiłam prawo jazdy i poruszam się samochodem, właściwie nie spotykam się z negatywnymi komentarzami na temat Małgosi (śmiech). Wcześniej - kiedy jeździłam autobusem - zdarzało mi się, że starsze kobiety napadały na mnie za złe zachowanie mojej postaci. Ale spotykam się też z życzliwością ze strony widzów. Nie mam więc poczucia, że z powodu Małgosi ludzie mnie nienawidzą. Szczególnie że zdaję sobie sprawę, że SMS-ów nie wysyłają wszyscy widzowie. Ale mam przeczucie, że niedługo opuszczę program. Tak naprawdę to już od czterech odcinków mam przygotowaną mowę pożegnalną. Wracając do Małgosi, to dla mnie udział w "Tańcu z gwiazdami" był właśnie okazją pokazania siebie takiej, jaką naprawdę jestem.

MP: Wiem, że trudno jest porównywać żywego człowieka i fikcyjną postać, ale czym przede wszystkim różni się pani od Małgosi?

JK: Jesteśmy zupełnie inne i właśnie dlatego gram tę rolę. Gdybyśmy były takie same, to nie byłoby to dla mnie żadnym wyzwaniem aktorskim. Wyszłabym na plan i była sobą. A aktorstwo nie na tym przecież polega. A co do różnic, to jestem przede wszystkim starsza od mojej bohaterki i mam zupełnie inne doświadczenia życiowe. Małgosia jest naiwną, trochę rozpieszczoną dwudziestoparolatką, którą otacza kochająca rodzina, w każdej chwili skłonna wybaczyć jej wszystkie wyskoki. Popełnia mnóstwo błędów, ale nie można się temu dziwić, bo dzięki bliskim nie musi sama ponosić konsekwencji swoich decyzji. Przyznam szczerze, że trochę jej tego zazdroszczę.

MP: A pani?

JK: Ja pochodzę z rozbitej rodziny. Z tatą nie utrzymuję kontaktów od lat, a mama umarła, kiedy miałam 22 lata. Od tego czasu zostałam zupełnie sama, bo nie mam też rodzeństwa. Musiałam więc stać się osobą samodzielną. Sama muszę o siebie zadbać, bo nikt inny tego nie zrobi. Dlatego trochę mnie boli, kiedy ludzie postrzegają mnie przez pryzmat Małgosi. Różnimy się też w innych kwestiach. Małgosia nie do końca wie, czego chce, ja od dziecka wiedziałam, że chcę być aktorką. W przeciwieństwie do mojej bohaterki jestem też zatwardziałą monogamistką. Walczę o to, by mieć rodzinę. I to kolejna różnica. Małgosia stawia na karierę i wybiera bycie singlem, a ja wiem, że najważniejsza jest rodzina. Krótko mówiąc - ja dążę do rodziny, jaką ma Małgosia, a ona od niej ucieka.

MP: Skoro mowa o miłości, czy nie obawiała się pani, że pojawią się plotki, że na planie "Tańca z gwiazdami" romansuje pani z Robertem Kochankiem?

JK: Nie. I nic takiego nie miało miejsca. Jak tylko dowiedziałam się, że tańczę z Kochankiem, to pomyślałam, że jego nazwisko gwarantuje, że tego typu plotki się nie pojawią. To by było zbyt oczywiste. Poza tym Robert ma stałą dziewczynę, a ja narzeczonego. Ale przyznam szczerze, że zazdroszczę mu tak medialnego nazwiska. Ja o swoje musiałam walczyć 5 lat. Wszyscy zawsze je przekręcali. Pamiętam, jak na czwartym roku studiów dostałam stypendium ministerialne. Wielka nobilitacja. Wspaniała gala. Pani prorektor wyczytuje moje nazwisko. Chyba z dziesięć razy je przeinaczyła, aż w końcu wstałam i sama powiedziałam, jak się nazywam.

MP: Skoro mowa o narzeczonym. Jak Maciek Dowbor zareagował, gdy otrzymała pani propozycję wystąpienia w tym programie? Nie miał obiekcji, że nie będzie pani miała dla niego czasu?

JK: Szczerze mówiąc, to on bardzo chciał, żebym tańczyła. Maciek kocha sport i chciał mnie tym zarazić. A ja od zakończenia szkoły teatralnej jakoś się od sportu migałam. Taniec jest naprawdę bardzo ciężką, fizyczną pracą. Jeśli chodzi o czas, to wprawdzie mamy go dla siebie trochę mniej, ale za to intensywniej go wykorzystujemy. Poza tym myślę, że dla każdej pary z długim stażem taka przerwa jest bardzo potrzebna. Dzięki niej bardziej doceniamy drugą osobę.

MP: Wracając do Kochanka... Na początku toczyliście walkę o to, kto będzie rządził na parkiecie. Na czym stanęło?

JK: Absolutnie tak nie było. Dementuję tę informację.

MP: Tak wynikało z filmików, które możemy oglądać w trakcie każdego odcinka programu.

JK: Tak, wiem. Ale te filmiki są montowane. Cały nasz spór, który był tylko żartem, trwał może półtorej godziny pierwszego dnia prób. Po tym czasie doskonale już wiedziałam, kto rządzi na parkiecie (śmiech).

MP: Czy udział w programie to dla pani tylko dobra zabawa, czy też forma promocji? Może dostanie pani po nim jakieś atrakcyjne propozycje...

JK: Czy po "Tańcu z gwiazdami" dostanę rolę w filmie? Nie sądzę. W teatrze? Pewnie też nie. Filmów kostiumowych się u nas nie kręci, a myślę, że dzięki strojom, które noszę w programie, na taki film miałabym największą szansę. Prawdopodobnie nikt nie zaproponuje mi też roli w reklamie. Szczególnie że i tak nie zachwalałabym niczego, do czego sama nie jestem przekonana. Myślę więc, że największym zyskiem mojego udziału w "Tańcu z gwiazdami" jest to, że zaczęłam prowadzić sportowy, a co za tym idzie zdrowy tryb życia. A że pół roku temu rzuciłam palenie, to jest to dla mnie potwierdzenie tego sukcesu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto