MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Jurkiem Owsiakiem

Rozmawiali: Joanna Heler, Bogdan Leśniowski
Dziennik Zachodni: Przystanek Woodstock kojarzy się z wielkim muzycznym świętem i spragnionych muzyki nie trzeba na nie szczególnie zapraszać. Imprezie towarzyszą jednak także inne akcenty, np. sportowe.

Dziennik Zachodni: Przystanek Woodstock kojarzy się z wielkim muzycznym świętem i spragnionych muzyki nie trzeba na nie szczególnie zapraszać. Imprezie towarzyszą jednak także inne akcenty, np. sportowe.
Jurek Owsiak: Faktycznie, w tym roku po raz drugi na scenę w Kostrzynie nad Odrą wbiegną maratończycy z Knurowa. Z rodzinnego miasta wybiegli oni dzień przed rozpoczęciem festiwalowego grania i na całej trasie zachęcają do przyłączania się. Dla mnie to niesamowici ludzie. Nie zdziwiłem się, gdy przybiegli na poprzednią edycję Przystanku Woodstock. W końcu wakacyjna aura zachęca do takiej formy aktywności. Wielkie oczy zrobiłem natomiast, gdy wpadli, po przebiegnięciu 350 km, na zimowy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pomyślałem wówczas: oho, z tego coś będzie! I tak ta współpraca się rozwija.

Dziennik Zachodni: Pamiętasz, jak sceptycy mówili, że po pierwszym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy osiądziesz na laurach?
JO: Nie jest sztuką poprzestać na organizacji jednorazowego wydarzenia. We wszystkim, co robię i do czego zachęcam innych, staram się być konsekwentny. Pamiętam, jak przed pierwszym finałem WOŚP przestrzegano mnie, że może nie wyjść, przed drugim straszono: to będzie wielka klapa. A tu proszę, za sobą mamy już trzynaście finałów. I za każdym razem zbieramy coraz więcej pieniędzy. Dlatego tak polubiłem przyjaciół z Knurowa. Mnie się oni kojarzą z Forrestem Gumpem, bo potrafią swoją ideą zarazić zupełnie obcych ludzi i wbiec razem z nimi na scenę. A ja jeszcze z tego miejsca podkręcam atmosferę i mówię: popatrzcie, oni przebiegli na własnych nogach ponad 400 kilometrów, by być tu z nami!

Dziennik Zachodni: Podczas organizowanych przez siebie imprez nie usiedzisz w miejscu, wszędzie cię pełno. Czy znajdujesz jeszcze czas i siły, by aktywnie dbać o kondycję fizyczną?
JO: Bieganie to najzdrowsze i najtańsze lekarstwo na wszelkie kłopoty. Wystarczy mieć dobre trampki i dużo samozaparcia. Jesteśmy jednak jedynym krajem w zjednoczonej Europie, gdzie tak małą wagę przywiązuje się do sportów masowych. Niewiele jest też autorytetów je lansujących. Brakuje osób na miarę nieżyjącego już dziennikarza Tomasza Hopfera, który za komuny w telewizji rozwinął akcję „Bieg po zdrowie”. Nie ma mody na poranne bieganie, tak jak w Skandynawii, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Dlatego knurowski maraton mocno wpisuje się w naszą ideę. Na Przystanek Woodstock ludzie nie przyjeżdżają wypasionymi brykami. Nawet jak jadą na motorach, to na samodzielnych składakach. Bardzo szanuję takich zapaleńców.

Dziennik Zachodni: Co więc robisz dla utrzymania dobrej kondycji?
JO: Codziennie staram się przebiec przynajmniej siedem kilometrów. To mój rytuał od lat, a mam ich, dodajmy, 53... Knurowska sztafeta przebiegnie przez pole namiotowe wśród kilkuset tysięcy ludzi – podobnie jak ma to miejsce na stadionach sportowych. Także ja się przyłączę do szalonych biegaczy z Knurowa i razem wpadniemy na scenę.

Dziennik Zachodni: Podobnie jak poprzednim edycjom Przystanku Woodstock, i tej towarzyszy przesłanie: stop przemocy, stop narkotykom. Takie hasło znajdzie się też na koszulkach biegaczy.
JO: Utopią byłoby twierdzić, że na Przystanku Woodstock nie ma narkotyków. Są, bo jest to problem współczesnej młodzieży. W Kostrzynie są ostro tępione, a dilerzy boją się nimi handlować. U nas nie ma „przebacz”. Handlarzy oddamy policji, polskiej lub niemieckiej, bo i ta będzie pilnować bezpieczeństwa uczestników. Będą też z nami nasi przyjaciele z Gliwic, z Górnośląskiego Stowarzyszenia Familia. Podobnie jak w poprzednich latach Familia rozbije swój pomarańczowy namiot, a my ze sceny będziemy krzyczeć: Hej tam, możesz natychmiast zacząć leczenie, tam możesz opowiedzieć o swoich problemach. Na tym polega profilaktyka, a nie na tym, że zbiorą się gadające głowy dyskutujące o problemie narkomanii. Z niedowiarkami i tymi, którzy na nas szczekają – nie dyskutujemy.

Za nami trzynaście lat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jedenaście Przystanku Woodstock. To szmat czasu: rządy partii wszystkich opcji, komisje, pyskowanie, takie polskie piekiełko, bo ktoś skłamał lub sprzeniewierzył unijne pieniądze. W tych wszystkich latach zawierają się rzeczy podłe, ale i wspaniałe. Ja nie czuję na plecach oddechu komisji śledczej, która powie: Panie Jurku, po Woodstocku prosimy na przesłuchanie.


Przystankowy rozkład jazdy

• występują w piątek:
Pogodno, Scavenger (laureat konkursu Rock bez Granic – Niemcy, AmetriA, Konopians, Zdob Si Zdub (Mołdawia), Nocna Zmiana Bluesa, Dhira (Hiszpania), Freak Of Nature, Knorkator (Niemcy), Moskwa, KSU, Die Toten Hosen (Niemcy), Lao Che.

• w sobotę:
2PU (laureat konkursu Rock Bez Granic), Dubska, Frontside, Mad Doggin (Niemcy), 100 Twarzy Grzybiarzy, She Male Trouble (Niemcy), The Car Is On Fire, Carrantuohill, Krzysztof „Jary” Jaryczewski, Beatsteaks (Niemcy), Orkiestra „Kostrinella” z chórem, Without End (USA), Raz Dwa Trzy oraz laureat Plebiscytu Złotego Bączka.

Woodstock w liczbach
• Kilkadziesiąt tysięcy osób uczestniczy co roku w Przystanku Woodstock
• 1000 osób z Pokojowych Patroli pilnuje bezpieczeństwa uczestników
• 50 ton waży wysoka na 60 metrów scena
• 700 punktów świetlnych o łącznej masie 25 ton oświetli koncertujących muzyków
• 600 przenośnych toalet, 480 kranów i 80 aparatów telefonicznych przygotowano dla publiczności

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto