Rozmowa z Kasią Cerekwicką, piosenkarką

Dziennik Zachodni: Drugie miejsce eliminacjach do konkursu Eurowizji dodało ci skrzydeł?

Kasia Cerekwicka: Przede wszystkim miło zaskoczyło. Nie sądziłam, że słuchacze dadzą mi aż taki kredyt zaufania. Jednocześnie wynik eurowizyjnych (drugie miejsce, po zespole Ich Troje - red.) eliminacji pomógł mi uświadomić sobie, że droga, którą wybrałam jest właściwa.

DZ: 20 lutego miała premierę twoja druga płyta pt. "Feniks". Przypomnijmy, że debiutowałaś kilka lat temu za sprawą płyty "Mozaika".

ks: Dzisiaj z perspektywy czasu myślę, że "Mozaika" była raczej nieporozumieniem. Jej efekt stylistycznie odbiegał od moich oczekiwań. W dużej mierze wpłynęła na to zmiana producenta, jaka przytrafiła nam się w trakcie realizacji materiału. Za tym poszła zmiana ogólnej koncepcji płyty i nie mogliśmy osiągnąć w pełni satysfakcjonującego kompromisu.

DZ: "Feniks" jest spełnieniem twoich marzeń?

ks : Tak i mam nadzieję, że nie zawiodę tym albumem swoich fanów. To płyta zróżnicowana pod względem gatunkowym, ze szczególnym uwzględnieniem r%26%238217;n%26%238217;b i soulu - moich ukochanych brzmień. Mam wrażenie, że to bardzo spójny album, na którym znajdują się zarówno wpadające w ucho kawałki, jak i melodyjne utwory, przy których może nawet zakręcić się w oku łezka.

DZ: Podobno prace na krążkiem trwały blisko pięć lat, czyli odkąd poznałaś producenta Piotra Siejkę?!

ks : Z Piotrkiem od razu złapaliśmy świetny kontakt i zrozumienie na płaszczyźnie artystycznej. Nie śpieszyliśmy się z materiałem, ponieważ chcieliśmy uniknąć ingerencji innych osób. Zrobiliśmy około 30 - 40 piosenek, z których wyselekcjonowaliśmy naszym zdaniem najciekawsze, pod którymi spokojnie każde z nas może się podpisać obiema rękami. Zależało mi na tym, aby każda piosenka była o czymś i chyba to się udało. Wkład Piotrka w tę płytę jest nieoceniony, ale sama też sporo się na niej napracowałam. Miałam wpływ także na aranżację każdej z piosenek, więc moja rola nie ograniczała się tylko do tego, żeby przyjść i po prostu zaśpiewać.

DZ: Przydały ci się w tej pracy doświadczenia sceniczne zebrane z poprzednich lat. Zwłaszcza w chórkach u Kasi Klich i Edyty Górniak?

ks : Na pewno. Dzięki Edycie dowiedziałam się, jak naprawdę wygląda machina koncertowa od kuchni. Jednocześnie nabrałam pewności i swobody potrzebnej na scenie.

DZ: Kiedy występowałaś w "Szansie na sukces" (1997 r. -red.), byłaś uczennicą technikum samochodowego. Jak teraz wykorzystujesz zdobytą tam wiedzę?

ks : Niestety, przeszła do lamusa. Technika poszła daleko do przodu i moja wiedza w tym zakresie jest już mocno nieaktualna.

DZ: A gdyby zepsuł ci się samochód na drodze?

ks : Myślę, że potrafiłabym sobie z nim poradzić.

Studiuje w Katowicach

"Wyszłam za mąż zaraz wracam" to przebój Ewy Bem, którym Kasia Cerekwicka wygrała telewizyjny program "Szansa na sukces". Zwycięstwo zaprowadziło ją najpierw na koncert "Debiuty" w ramach Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, a w konsekwencji zaowocowało debiutancką płytą, zatytułowaną "Mozaika" (2001). W tym roku Kasia wraca z nowym albumem "Feniks", który miał premierę 20 lutego. Promujący go singel "Na kolana" zakwalifikowany został do tegorocznych polskich eliminacji konkursu Eurowizji, ostatecznie ustępując jedynie zespołowi Ich Troje, który pojedzie do Aten. Na co dzień Kasia jest studentką drugiego roku Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach.