Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Kasią Stankiewicz, wokalistką

Rozmawiała: Ola Szatan
Kasia Stankiewicz na planie teledysku do pierwszego singla z płyty „Mimikra”, zatytułowanego „4 ręce”.
Kasia Stankiewicz na planie teledysku do pierwszego singla z płyty „Mimikra”, zatytułowanego „4 ręce”.
Dziennik Zachodni: "Muzycznie nie mam nic do powiedzenia" - tak swego czasu odpowiadałaś na pytania, skąd się biorą przerwy w twojej karierze? Czas od twojej ostatniej, drugiej płyty rzeczywiście był tak mało ...

Dziennik Zachodni: "Muzycznie nie mam nic do powiedzenia" - tak swego czasu odpowiadałaś na pytania, skąd się biorą przerwy w twojej karierze? Czas od twojej ostatniej, drugiej płyty rzeczywiście był tak mało twórczy?

KASIA STANKIEWICZ
: Tak mówiłam? Dzisiaj czuję coś zgoła innego. Co prawda tamten czas był okupiony chwilami intensywnej i wyczerpującej pracy, nierzadko pojawiały się też chwile zwątpienia, ale z całą pewnością dziś mogę powiedzieć, że był to najbardziej twórczy okres w moim życiu, co nie jest bez związku z małym Fryderykiem, moim synem.

DZ: Synek całkowicie zdominował twoje życie?

ks: Rzeczywiście zdominował, ale mam wrażenie, że jednocześnie jestem tą samą dziewczyną, którą byłam. Może tylko lepiej widzę mniej ważne rzeczy, na które staram się nie tracić już czasu. Mój styl życia raczej nie uległ zmianie.

DZ: Twoje dziecko należy do spokojnych maluszków czy raczej daje ci popalić?

ks: Nasz synek jest spokojny i bardzo uważny. Ma charakter i odrębne zdanie na ważne dla niego sprawy. Dlatego daje nam czasem w kość. A poza tym jest kochanym dzieckiem.

DZ: Piosenkę "Saint Etienne", która znalazła się na twojej poprzedniej płycie, zaśpiewałaś dla Radka, swojego życiowego partnera i ojca Fryderyka. Czy "Mimikra", twoja nowa płyta, która ukaże się jutro, zawiera specjalny utwór dla waszego syna?

ks: Tak, na "Mimikrze" znalazła się piosenka, którą zrobiliśmy dla Frycka - jak pieszczotliwie mówimy o synku. Dla niepoznaki nazywa się "Dla Frycka" (śmiech).

DZ: Co oznacza tytuł "Mimikra"?

ks: Ogólnie można to określić jako system ochronny w świecie zwierząt, mający zapobiegać atakowi ze strony drapieżnika. Polega on na zmienianiu barw, na wtapianiu się w otoczenie lub na przybieraniu groźniejszego i odstraszającego wyglądu w chwili zagrożenia. Ciekawe jest to, że ta życiowa konieczność przybiera czasem niewiarygodnie piękną formę. To bardzo inspirujące i dość bliskie mojej osobie.

DZ: Muzyka na nowej płycie odwołuje się do dźwięków popularnych w latach 80. To twoja ostatnia fascynacja?

ks: Chyba bardziej inspiracja niż fascynacja. Lata 80. wydają mi się wyjątkowo płodne. Niestety, w Polsce bardzo często kojarzone są z kiczem i traktowane z przymrużeniem oka.

DZ: Jaki udział w tym albumie miał twój partner, Radek Łuka?

ks: Bardzo duży, wręcz mistrzowski! Radek cały czas pamiętał, że to moja płyta, a nie jego. Jako osoba, która podpisuje ten album swoim nazwiskiem, czuję potrzebę dodania, że Radek jest autorem większości pomysłów dotyczących nie tylko brzmienia, ale i stylu oraz sposobu promocji. To on sypie propozycjami. Potrafi zarażać innych swoją wizją, a oprócz tego stymuluje mnie do działania.

DZ: Ciężko jest wam oddzielić sprawy zawodowe od prywatnych?

ks: Dość ciężko. Dlatego aby było nieco lżej, zaproponowaliśmy paru osobom większe zaangażowanie w "Mimikrę", choć koniec końców zrobiliśmy ją prawie sami.

DZ: Jakie inwestycje poczyniłaś w związku z "Mimikrą"? Poprzedni album wydałaś pozbywając się własnych oszczędności!

ks: Ojej, dajmy już temu spokój. Każdy artysta w mniejszym lub większym stopniu stawia wszystko na jedną kartę. A niektóre kobiece pisemka rozdmuchały sprawę ponad miarę. Za tę płytę też płacę sama. I jest mi z tym lepiej.

DZ: Ludzie wciąż łączą cię z zespołem Varius Manx, którego byłaś bardzo jasnym punktem. Jak dziś możesz ocenić czas spędzony w tej grupie?

ks: To było dawno, naprawdę nie myślę o tym. Al martwię się o zespół, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń. Jestem pewna, że wszystko będzie O. K. Bo to dobrzy i zdolni ludzie. Ja po naszej niesamowitej przygodzie chciałam pójść dalej, i nawet teraz wiem, że jeszcze sporo drogi przede mną.

DZ: A pamiętasz jeszcze tą nieśmiałą "dziewczynkę" z Działdowa, która na progu dorosłości otrzymała propozycję współpracy z cenionym i bardzo popularnym zespołem? Czy dzisiejsza Kasia Stankiewicz bardzo różni się od tamtej Kasi sprzed lat?

ks: Oczywiście, że pamiętam tamtą Kasię, ale staram się nie rozpamiętywać tego okresu. Minęło 10 lat od mojego wstąpienia do Varius Manx. Musiałam się zmienić, choć staram się dalej być jak nie dziewczynką, to przynajmniej dziewczyną. Żyję zupełnie normalnie, mało kto mnie dziś poznaje. Chodzę na targ po warzywka, piekę ciasta, mam ulubione podarte spodnie.

DZ: Zamierzać zabierać na koncerty swojego synka?

ks: Ta decyzja jest jeszcze przed nami. Boję się tej cygańskiej trupy, z tatusiem artystą, mamusią artystką i dzieckiem wałęsającym się po zapleczu.

Kasia Stankiewicz

Karierę sceniczną Kasia Stankiewicz (ur. 2 czerwca 1977 roku w Działdowie) rozpoczęła w wieku 18 lat, kiedy wystąpiła w telewizyjnym programie "Szansa na sukces" z udziałem zespołu Varius Manx. Zaśpiewała piosenkę "Zamigotał świat" (autorstwa Anity Lipnickiej - pierwszej wokalistki VM). W tym samym roku zastąpiła Anitę na pozycji frontmanki grupy. Z tej współpracy narodziły się dwie płyty: "Ego", która zyskała status multiplatynowy (sprzedaż 400 tys. egzemplarzy) oraz płyta "End" (1997 r.), która w dniu premiery pokryła się platyną.

Pierwsza solowa płyta Kasi ukazała się w 1999 r. Drugi był "Extrapop" (2003 r.). Jutro ukaże się trzeci album wokalistki pt. "Mimikra".

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto