MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z ks. dr. hab. Janem Góreckim, teologiem z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego

Marek Twaróg
ks. dr. hab. Jan Górecki
ks. dr. hab. Jan Górecki
DZIENNIK ZACHODNI: Często widzi ksiądz pielgrzymów zmierzających po śladach cierpiącego Chrystusa. Czym dla księdza jest takie przeżycie Męki Pańskiej? KS. DR HAB.

DZIENNIK ZACHODNI: Często widzi ksiądz pielgrzymów zmierzających po śladach cierpiącego Chrystusa. Czym dla księdza jest takie przeżycie Męki Pańskiej?

KS. DR HAB. JAN GÓRECKI:
Przewodnim motywem kalwarii jest naśladowanie Jezusa Chrystusa. Wtedy kalwaria napełnia się wiarą i modlitwą i wtedy można dotknąć istoty kalwaryjskiego pielgrzymowania. Kiedy jesteśmy w takich miejscach, doświadczamy czegoś więcej niż widowiska. Spotkamy ludzi autentycznie przeżywających ewangelię, szczególnie ten fragment od wieczernika aż po zmartwychwstanie. Na każdą kalwarię trzeba spojrzeć jak na miejsce napełnione żywą wiarą i modlitwą. I wtedy takie miejsce ma nam coś do zaoferowania, coś do powiedzenia.

DZ: Takie towarzyszenie Chrystusowi w drodze na krzyż obudowane jest wieloma zwyczajami, które nie mieszczą się w liturgii Męki Pańskiej.

JG: Oczywiście, z każdą kalwarią związane są jakieś zwyczaje, które pozostawają na setki lat w świadomości pielgrzymów.

Spójrzmy na przykład na rzekę przepływającą obok dróżek w Kalwarii Zebrzydowskiej. Powszechnie nazywa się ją Cedronem. Istnieją paraliturgiczne, paraewangelijne pomysły ludzi związane z tym Cedronem. Na przykład w wodach rzeki upatruje się rozmaitych narzędzi męki Chrystusa, tzw. arma crucis (lub arma Christi - przyp red.) W tych kamykach, wyżłobionych przez wody doszukiwano się na przykład gwoździ...

DZ: Albo pobiera się wodę z rzeki, wierząc że jest uświęcona. I zabiera się ją do domów.

JG: Jest też zwyczaj, że nowicjusze - ci pielgrzymi, którzy idą po raz pierwszy - przechodzą pod mostkiem rzeki Cedron z kamieniem na głowie. Jeśli ten kamień spadnie z głowy, to znaczyć ma, że tego człowieka czeka jakieś nieszczęście. Tu oczywiście mamy do czynienia z myśleniem, wiarą magiczną.

Co do kamyków, które zbierane są w rzece - są one potem pieczołowicie przechowywane w domach, są nawet następnie tłuczone, a pył z nich dawany jest bydłu albo rozsypywany na polu.

DZ: Swoje znaczenie ma też ziemia na dróżkach kalwaryjskich.

JG: Ubłocone buty pielgrzyma nie są od razu czyszczone. Niekiedy ludzie idą w tych butach do domu i dopiero tam je myją. Wodę z tego mycia zostawiają w gospodarstwie albo rozlewają w narożniki pól. Chcą w ten sposób uświęcić swoje ziemie.

DZ: Jednak to co rzuca się zaraz w oczy to wielu pielgrzymów przemierzających drogę krzyżową w koronach cierniowych.

JG: Korony cierniowe są bardzo popularnym zwyczajem. Zakładają je ci, którzy w Kalwarii Zebrzydowskiej są pierwszy raz. One nie są oczywiście z cierni, ale z jakichś gałęzi, krzewów. Taki nowicjusz w tej koronie przemierza całą drogę krzyżową. Można też zaobserwować inny zwyczaj. Gdy jest trzeci upadek Chrystusa - tam jest dosyć stromo - pielgrzymi biorą ze sobą kamienie. Nie tylko po to, żeby było im ciężej, istnieje głębsza motywacja. Każdy zabiera kamień współmierny do swoich win. Nie ma wstydu. Zauważyłem nawet, że na niektórych kamieniach, które są potem zanoszone na górę, obok wejścia do kaplicy trzeciego upadku, widać inicjały pielgrzymów.

DZ: Widać też ludzi, którzy obmywają się w Cedronie.

JG: Tak jak korona cierniowa do męki, tak owa woda jest analogią do sakramentu chrztu świętego. Woda jest tu archetypem substancji, który oczyszcza człowieka.

DZ: Dlaczego powstały i przetrwały te wszystkie zwyczaje?

JG: Wiele z tych zwyczajów ma na celu naśladownictwo Chrystusa. Bo każda kalwaria niesie ze sobą tę wartość - to jest główny jej motyw.

DZ: Dlaczego potrzebujemy takich zwyczajów, takiego naiwnego może naśladownictwa Chrystusa?

JG: Ktoś może intelektualnie przeżywać uniesienia religijne i jemu wystarczy liturgia i modlitwa. Ale ktoś inny jest skonstruowany w sposób odmienny - taki człowiek właśnie przez uczuciowość, emocje, ludowość dociera do głębokiej wiary. Cel wszystkich jest więc jeden. I to jest ważne. Nie można tego ludziom odbierać.

DZ: W każdym razie - powiedzmy to wyraźnie - nie ma w tych zwyczajach nic złego.

JG: Absolutnie nie, ale trzeba takie doświadczenie udoskonalać, by było przeżyciem dojrzałym. Kiedyś Kościół lekceważył te emocje, dziś uznaje, że dla wielu są drogą do osiągnięcia dojrzałej wiary. Bo wiara to proces, nie stan raz osiągnięty. Zatem nie ma w tym nic złego, jeśli na tym się nie zatrzymamy. W konsekwencji tych przeżyć powinniśmy dotrzeć do autentycznej wiary. Dotrzeć do sedna rzeczy - do naśladowania Jezusa Chrystusa w całym swoim życiu. Kościół stoi na stanowisku, że to ma pomagać w pełnym, dojrzałym rozumieniu Męki Pańskiej i naśladowaniu Jezusa.

DZ: Zapewne chodzi tutaj także o pewnego rodzaju poczucie wspólnoty ludzi podobnie myślących, rozumiejących wiarę?

JG: Tak, na pewno chodzi tutaj także o przeżycie wspólnotowe. To należy podkreślić. Taki pielgrzym widzi, że nie jest w procesie dochodzenia do wiary osamotniony. Człowiek widzi, że jego wiara ma wymiar wspólnotowy. Dziś to jest szczególnie ważne - dziś kiedy człowiek raczej szuka swojej własnej drogi i zawierza indywidualizmowi. A na kalwarii czuje wspólnotę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto