Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Marcinem Prokopem, prezenterem TVP 2

Rozmawiała: Judyta Turan/ama
Marcin Prokop ze swoją partnerką życiową Marishą Prażuch.
Marcin Prokop ze swoją partnerką życiową Marishą Prażuch.
Marcin Prokop ma 206 centymetrów wzrostu, ale nie wyróżnia się tylko tym, że jest wysoki. Posiada też wielki talent do pracy w mediach. Mimo że ma dopiero 30 lat, prowadzi w TVP 2 kilka programów JUDYTA TURAN: Masz ...

Marcin Prokop ma 206 centymetrów wzrostu, ale nie wyróżnia się tylko tym, że jest wysoki. Posiada też wielki talent do pracy w mediach. Mimo że ma dopiero 30 lat, prowadzi w TVP 2 kilka programów

JUDYTA TURAN: Masz problemy z kupowaniem obuwia i ubrań?

MARCIN PROKOP: Z butami nie mam kłopotu, bo rozmiar mojej stopy - 46,5, jest, powiedzmy, standardowy. Mam natomiast problem z długością rękawów i nogawek, ponieważ wszystkie ubrania w rozmiarze XXL są szyte raczej na dużych wszerz, a nie wzdłuż. Tutaj przydaje się pomoc zagranicznych sklepów. Ostatnio dzięki internetowi sprowadzam rzeczy z zagranicy, często ryzykując, że nie będą pasować. Ale już lepsze takie ryzyko niż ubieranie się w worki, w których wyglądam jak por zawinięty w gazetę.

JT: Nie miałbyś takich problemów, gdybyś urodził się w Holandii, bo tam żyją ludzie statystycznie najwyżsi na świecie.

MP: No tak, ale w Holandii miałbym jeszcze mniej energii niż teraz, bo leżałbym, głównie na ławce w parku, i palił magiczne zioła, które tam są legalne (śmiech).

JT: Ty masz mało energii?! Wszędzie cię pełno…

MP: Może właśnie z przepracowania czuję się ostatnio jak suseł, który ciągle ma za mało energii i musi sztucznie katalizować stany euforii. Narkotyki? Kokaina jest zdecydowanie za droga, a od amfetaminy wypadają zęby i włosy, więc nawet jakbym chciał którąś z tych substancji włączyć do swojej diety, prawdopodobnie marnie bym skończył, jeśli nie zdrowotnie, to na pewno finansowo. Kawy też nie pijam, bo nie lubię. Pozostaje mi sztuczne, mentalne wprowadzanie się w stan "podniecenia telewizyjnego", na przykład za pomocą interesujących, emanujących pozytywną energią gości, którzy pojawiają się w moich programach.

JT: Dorota Wellman, z którą prowadzisz "Podróże z żartem" i "Pytanie na śniadanie" w TVP 2, spełnia twoje energetyczne kryteria?

MP: O tak, ona ma w sobie wyraźne naddatki energetyczne, którymi mogłaby obdzielić jeszcze parę osób, a może nawet oświetlić i ogrzać jakieś niewielkie miasteczko, gdyby podłączono jej kable.

JT: Może za dużo pracujesz?

MP: Trudno odmówić, jeżeli rzeczywistość ciągle stawia przede mną nowe wyzwania. To tak jak z alpinizmem - kiedy łyknie się bakcyla, nie jest łatwo odmówić sobie zaatakowania kolejnego szczytu. Wychodzę z założenia, że wielu ludzi czuje się nieszczęśliwych, bo ich życie składa się z niewykorzystanych szans. Boją się zaryzykować, skoczyć na głęboką wodę, uwierzyć w siebie. Zadowalają się minimum swoich ambicji, obrastają tłuszczykiem pozornej stabilizacji i bezpieczeństwa, które są najkrótszą drogą do życiowej frustracji i rozczarowania oraz zawiści, że innym się udało.

JT: Masz aspirację, by prowadzić talk-show w telewizji?

MP: Format typowego talk-show, gdzie gość jest jedynie narzędziem służącym do tego, by prowadzący mógł pławić się w narcyzmie, karmiąc publiczność własnym ego pod pozorem uprawiania dziennikarstwa, jest w polskich mediach trochę zużyty.

JT: To nie jest fałszywa skromność?

MP: To jest świadomość swojego aktualnego miejsca w szeregu i jego konsekwencji. W przeciwieństwie do wielu tzw. osób medialnych nie czuję się uprawniony do wygłaszania autorytarnych sądów na temat świata i zmuszania ludzi, żeby ten punkt widzenia przyjmowali. To byłoby z mojej strony aroganckie. Cechą dobrego dziennikarza powinno być chowanie własnego ego za stawianymi pytaniami, a nie na odwrót. Tymczasem otaczają nas medialni krzykacze, którzy osiągnęli jakąś tam popularność, więc uważają, że mają mandat do tego, żeby innych pouczać i oceniać cudze postawy. Jest różnica pomiędzy wygłaszaniem własnej opinii, do której każdy ma prawo, a zamienianiem jej w skalę, według której mierzy się innych. To jest lepperyzm medialny.

JT: Kiedy przyjdzie czas na talk- show Marcina Prokopa?

MP: W momencie, kiedy już do tego dojrzeję i poczuję, że mam ludziom coś interesującego do powiedzenia na temat, na którym się znam oraz niebanalną formułę, w którą będzie to ubrane. Wyciągnąłem wnioski z niezbyt udanej produkcji, jaką był mój program "Prokop i panny" sprzed paru lat.

JT: Myślałam, że w dzisiejszych mediach tupet jest nieodzowny…

MP: Pewność siebie tak, ale tupet i arogancja - nie. Wbrew obiegowej opinii, jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi, ma talent i jest zdeterminowany, prędzej czy później świat go zauważy i doceni. Nie musi wpychać siebie do gardła publiczności na siłę. Takim pozytywnym przykładem jest Szymon Majewski, który prawdziwą karierę robi dopiero od niedawna, chociaż jest na rynku od wielu lat. Jak widać, czasami opłaca się czekać na właściwy moment. Natomiast ludzie, którzy poza arogancją i pragnieniem sławy nie mają wiele do zaoferowania, szybko zostają zweryfikowani przez widzów. Najczęściej kończą jako gwiazdy jednego sezonu, niczym bohaterowie reality shows.

JT: Gdzie jest granica między byciem dziennikarzem a gwiazdą?

MP: Myślę, że gwiazdorstwo nie tyle jest pochodną popularności, co stanem umysłu, wynikającym z przeświadczenia o własnej nadzwyczajności. Znam w mediach ludzi bardzo popularnych, którzy unikają gwiazdorstwa oraz osoby, które ze względu na sezonową popularność nagle poczuły się wielkimi gwiazdami. Ja jestem chyba zaszczepiony na popularność, nie podnieca mnie to, chociaż czasami bywa to miłe. W dalszym ciągu mam wrażenie, że jestem na początku drogi zawodowej i czuję, że wykonuje moją pracę na 20 procent możliwości.

JT: Czyli jeszcze wszystko przed tobą.

MP: Mam nadzieję. Nie przywiązuję się do tego, co aktualnie robię i nie sądzę, żebym zajmował się tym do końca życia. Za rok czy dwa będę w zupełnie innym miejscu. Nieprzewidywalność tego, co mnie spotka, daje mi ochotę do wstawania codziennie rano. Gdybym wiedział, że za dziesięć lat też będę pracował w telewizji i zostanę taką prezenterką, która zjadła zęby na mediach i jest wgryziona w telewizyjny marmur tak, że się już od niego nigdy nie odessie, tobym się załamał. Wybrałem taką pracę, bo ona jest sama w sobie nieprzewidywalna - to mnie w dziennikarstwie interesuje najbardziej.

Alfabet Prokopa

M jak muzyka. To od niej Marcin zaczynał pracę dziennikarską jako naczelny miesięcznika muzycznego Machina.
A jak aktorstwo. Marcin nie jest aktorem profesjonalnym, ale showmanem na pewno.
R jak rock. Marcin zawsze marzył, żeby poczuć się jak gwiazda rocka i krzyknąć na scenie: „Heeej! Jak się bawicie! „. Jego pragnienie spełniło się w programie „Show! Time”.
C jak człowiek multimedialny. Tak mówi o sobie Prokop. W dziennikarstwie nie brał się chyba jeszcze tylko za publicystykę polityczną.
I jak improwizacja np. w programie na żywo, który jest niewątpliwie żywiołem Marcina. Dziennikarz dzięki wyjątkowo krótkiej reakcji na bodźce w telewizji, potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji.
N jak narkotyczny nałóg czytania, któremu ulega Marcin, podobnie jak nałogowi jazdy samochodem
P jak przyjaźń między dziennikarzami. Zdaniem Marcina jak najbardziej jest możliwa. Patrz: Dorota Wellman, z która tworzy niezwykle udany medialny związek.
R jak „robienie” pieniędzy. Niedawno Marcin zainteresował się finansami i zaczął profesjonalnie inwestować pieniądze, m.in. grając na giełdzie.
O jak ojcostwo. Mija rok, odkąd Marcin został ojcem Zosi. Po jej narodzinach wyznał, że drzemią w nim umiejętności godne komandosa.
K jak krawat. Jeśli ma go na sobie, to tylko rozluźniony!
O jak oko. Tajemnicze, śmiejące się, lekko uwodzące wszystkich wokoło. Takie oko ma tylko Marcin Prokop!
P jak parówki, które Marcin uwielbia, a najlepiej w hot-dogu. Lubi też szpinak i oranżadę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto