MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Markiem Krajewskim, autorem kryminałów o przygodach detektywa Mocka i wykładowcą w Instytucie Filologii Klasyc

Sebastian Reńca
Fot. Sebastian Renca
Fot. Sebastian Renca
Dziennik Zachodni: Jak się zaczęła pana przygoda z pisaniem kryminałów? &nbsp MAREK KRAJEWSKI: Połączyłem dwie pasje. Fascynację Wrocławiem i zainteresowanie literaturą kryminalną.

Dziennik Zachodni: Jak się zaczęła pana przygoda z pisaniem kryminałów?
&nbsp
MAREK KRAJEWSKI: Połączyłem dwie pasje. Fascynację Wrocławiem i zainteresowanie literaturą kryminalną. "Śmierć w Breslau" skończyłem pisać w 1997 roku i dwa lata czekałem na wydanie książki.

DZ: Nad pańskimi książkami unosi się duch Raymonda Chandlera...

MK
: Tak, to jest mój wzór i mistrz, którego nigdy nie doścignę w maestrii i wirtuozerii budowania postaci. Zresztą Chandler jest też moim ulubionym autorem kryminałów.

DZ: Skąd w pańskich książkach tak dobrze opisane szczegóły przedwojennego Wrocławia - nazwy ulic, papierosów, dań w restauracjach i sklepów?

MK: Jestem miłośnikiem szczegółu. Świat, który przedstawiam, jest światem opisanym z detalami. Opisuję dokładnie zarówno szczegóły kulinarne, historyczne i topograficzne, jak i patomorfologiczne, na przykład rozdarte ludzkie ciało.

DZ: Właśnie, podobno był pan świadkiem sekcji zwłok?

MK: Tak. Chciałem zobaczyć, jak wygląda człowiek po śmierci, jego narządy. Teraz już wiem doskonale, jak wygląda tłuszcz, serce, wątroba i mózg. Było to fascynujące przeżycie i nawet niespecjalnie traumatyczne. Asystowanie przy sekcji skłoniło mnie do pewnej refleksji.

DZ: Jakiej?

MK: Banalnych przemyśleń pseudofilozoficznych na temat kruchości ludzkiego istnienia oraz niezwykłej przypadkowości śmierci. Trup, którego zobaczyłem na stole sekcyjnym, był moim znajomym. To był zupełny przypadek, coś niezwykłego...

DZ: Kiedy w księgarniach ukaże się kolejna, już ostatnia książka o przygodach detektywa Eberharda Mocka?

MK: "Festung Breslau" pojawi się w księgarniach 24 sierpnia. Książkę pisałem w czasie przerwy wakacyjnej na uczelni i skończyłem na początku września ubiegłego roku. Potem cyzelowałem i wygładzałem tekst, spędzając wiele czasu bibliotekach i archiwach. Przeglądałem stare fotografie, mapy, gazety. "Festung Breslau" będzie dopełnieniem tetralogii z Breslau. Cztery książki, których akcja dzieje się podczas czterech pór roku.

DZ: Pracując w bibliotekach i archiwach miał pan wrażenie, że cofnął się w czasie?

MK
: Jak najbardziej. Na przykład kiedy sprawdziłem w księgach adresowych, kto mieszkał w mojej kamienicy przy ul. Żelaznej, gdzie się wychowałem. Jak się dowiedziałem, że był to Karl Meissner - ślusarz, to sięgnąłem pamięcią w rejony wcześniej mi nie znane. Nagle znalazłem się w przedwojennym Breslau, na Martin-Opitz-Strasse 37 mieszkania 9. To jednopokojowe skromne mieszkanie, które zajmowałem z rodzicami, było mieszkaniem ślusarza i jego rodziny.

DZ: "Festung Breslau" rozgrywa się pod koniec wojny?

MK: Tak, w marcu 1945 roku. Wrocław jest zasypywany rosyjskimi bombami, miasto tkwi w kleszczach oblężenia. W tym czasie zostaje brutalnie zgwałcona młoda niemiecka dziewczyna. Wszystko wskazuje na to, że dokonali tego Rosjanie. Dziewczyna umiera na rękach Mocka nie wyjawiwszy, kto był jej oprawcą. Detektyw mówi wtedy, że jest jeszcze coś winny temu miastu, które wali się i pali. Po raz kolejny budzi się w nim pies gończy i silne poczucie sprawiedliwości. Chce dokończyć swoje ostatnie śledztwo w Breslau.

DZ: Kolejne pana plany literackie?

MK: Wiążę je również z Wrocławiem, ale już współczesnym. Będą to opowiadania z niespodzianką. Ten rodzaj pisarstwa jest mi najbliższy. Na razie noszą one roboczy tytuł "Siedem grzechów głównych". Każde opowiadanie będzie poświęcone jednemu z tych grzechów. W ten sposób chcę ukazać ludzkie słabości. Pierwsze opowiadanie "Pycha" jest o telewizyjnym moderatorze, który prowadzi niezwykle popularny talk-show.

DZ: Jak został pan przyjęty przez niemieckich czytelników?

MK: Czytelnicy zza Odry nie zawsze pytają mnie o Wrocław i mój stosunek do tego miasta. Chcą raczej wiedzieć, jak buduję postacie, dlaczego Mock jest taki niesympatyczny, a inne postacie są takie złe. Zdarzyło mi się też spotkać z Niemcami, którzy mieszkali w przedwojennym Wrocławiu. Usłyszałem od nich, że udało mi się odtworzyć atmosferę tego pięknego miasta i ożywiłem w ten sposób Breslau, który zaginął.

DZ: Świat przeżywa obecnie fascynację "Kodem Leonarda da Vinci". Czytelnicy Dana Browna wraz z jego książką zwiedzają Paryż. Czy zna pan przypadek, żeby ktoś zwiedzał Wrocław z którymś tomem przygód Mocka?

MK
: Całkiem niedawno odwiedzili mnie dziennikarze z Niemiec i razem z nimi poszedłem śladami Eberharda Mocka. Byłem przewodnikiem na tej wycieczce. Nie wiedzieli oni na przykład o tym, że w budynku Instytutu, w którym pracuję, mieściło się niegdyś prezydium policji. Kto wie, może w gabinecie 221, w którym pracuję, urzędował detektyw Ebarhard Mock?

DZ: Skąd bierze pan pomysły na nowe książki?

MK: Jeżeli na przykład coś czytam i jakaś historia mnie zaintryguje, natychmiast sporządzam notatkę i wkładam ją do swojego archiwum, gdzie są m.in. wycinki z gazet. Z tego korzystam i w ten sposób wymyślam morderstwa. Zaczynając pisanie książki tworzę jej precyzyjny plan. Scena po scenie rozpisuję całą akcję. Dzięki temu mam szkielet, który wypełniam opisami i dialogami.

DZ: A czy Mock ma coś z pańskiego charakteru?

MK: On ma bardzo dużo moich cech. Tak jak Mock, lubię dobre jedzenie, przykładam dużą wagę do ubioru. Mock jest pedantem, ja również nim jestem. Tak jak on lubię grać w brydża. Świadomie popełniłem błąd anachronizmu. Chciałem nasycić Mocka jedną moją cechą szczególną i była to właśnie gra w brydża.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tatiana Okupnik tak dba o siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto