MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Mirosławem Zbrojewiczem, aktorem

Rozmawiał: Adrian Karpeta
FOT. OKO CYKLOPA
FOT. OKO CYKLOPA
Dziennik Zachodni: Wkrótce zobaczymy pana w filmie "Wakacyjna miłość". To podobno western. Mirosław Zbrojewicz: To była niesamowita przygoda. Piotr Uklański zrobił najprawdziwszy western na świecie.

Dziennik Zachodni: Wkrótce zobaczymy pana w filmie "Wakacyjna miłość". To podobno western.

Mirosław Zbrojewicz: To była niesamowita przygoda. Piotr Uklański zrobił najprawdziwszy western na świecie. Paul Newman i jemu podobni na pewno by się nie powstydzili. W filmie zobaczymy między innymi miasteczko z saloonem, szeryfem, końmi, Indianami, czyli wszystkim, co potrzebne w wypadku takiego obrazu. Uważam, że scenariusz jest bardzo ciekawy. Taki trochę turpistyczny, zimny, niezbyt oczywisty. Boguś Linda i Kasia Figura grają takie role, że daj Boże każdemu.

DZ: A jaką rolę gra pan?

MZ: Jestem szalonym Meksykaninem. To niezła postać, bardzo niejednoznaczna.

DZ: Kiedy film zobaczymy w kinach?

MZ: Zdaje się, że jesienią. Nie wiem jednak, czy premiera będzie najpierw w Polsce, czy za daleką granicą.

DZ: Zdjęcia do tego obrazu kręcono m.in. na Śląsku.

MZ: Tak, m.in. w Jaworznie. Tam jest były kamieniołom, a obecnie jezioro. Podobno odbywają się tam treningi płetwonurków. To bardzo malowniczy zakątek. Niestety, ja widziałem go tylko przez piętnaście minut. Bo na plan przyjechałem o 6 rano, gdy było jeszcze ciemno. Trzeba było nakręcić scenę, kiedy jeszcze mgła całkiem się nie podniosła. Tak więc w piętnaście minut nakręciliśmy co potrzeba i pojechałem z powrotem. Ale to, co zdążyłem zobaczyć, wyglądało naprawdę fantastycznie.

DZ: Wcześniej, bo w czasie wakacji, zobaczymy film "Dublerzy" z pana udziałem.

MZ: Proszę o następne pytanie. Gram tam małą rolę i nawet do końca nie wiem, o czym jest ten obraz.

DZ: Zagrał pan w wielu filmach uznawanych przez młodzież za kultowe. Która z ról jest panu najbardziej bliska?

MZ: Trudno powiedzieć. Chyba moją najpopularniejszą kreacją jest postać Gruchy z filmu "Chłopaki nie płaczą". Teraz zagrałem w "Rozdrożu cafe" Leszka Wosiewicza. To bardzo ciekawy film. Trochę mnie dziwi, że nie można go nigdzie zobaczyć. Przechodzi bokiem na różnych festiwalach. Uważam, że to jeden z ciekawszych obrazów, jakie ostatnio nakręcono. I ja miałem szczęście w nim zagrać.

DZ: Film "Chłopaki nie płaczą" doczekał się również wersji elektronicznej. Powstała gra komputerowa o tym samym tytule.

MZ: Tak, nawet razem z Czarkiem Pazurą daliśmy tam swoje głosy. Ja nie jestem wielkim miłośnikiem gier komputerowych, ale moje dzieci grają namiętnie. Więc ten projekt z dużą satysfakcją zrobiłem właśnie dla nich.

DZ: Pański głos można usłyszeć również w "Gwiezdnych wojnach".

MZ: Tak, to była zabawna historia. Do roli Lorda Vadera startowałem w castingu, który wygrałem. Nagrywaliśmy to w studio w Budapeszcie, więc były samoloty, hotele, te rzeczy. Tymczasem Lord Vader mówi na końcu jedno zdanie. A przez cały film tylko dyszy.

DZ: Sam zgłosił się pan do tego castingu?

MZ: Nie. Może z racji walorów głosowych - dostałem telefon z taką propozycją.

DZ: Czy ten film jest dla pana szczególnie ważny?

MZ: Teraz już nie. Ale kiedy na ekrany wchodziła pierwsza część, był bardzo ważny. Jak wtedy dla każdego chyba młodego człowieka. Potem rosłem razem z tymi filmami, które robiono. I chyba troszeczkę wyrosłem. Dzisiaj inne filmy są dla mnie ważne.

DZ: Skończył pan szkołę teatralną w 1981 roku. To był trudny czas dla aktora?

MZ: To wyglądało bardzo dziwnie i z dzisiejszej perspektywy bardzo abstrakcyjnie. Po pierwsze był bojkot telewizji i po prostu się nie grało. Dla młodego człowieka, który kończy szkołę aktorską, bardzo ważne jest to, co robi bezpośrednio po szkole. To jest wielkie otwarcie. Nam to odpadło.

DZ: To co pan robił?

MZ: W tym okresie sporo grałem u Krystyny Meissner, która miała swój teatr w Zielonej Górze. Namówiła połowę naszego roku, również reżyserów, żebyśmy do niej pojechali. Spędziliśmy tam półtora fantastycznego sezonu. Bardzo dużo mi to dało. Przeszedłem bardzo ciekawą szkołę. Nie wycierałem się po kulisach, nie stałem w siódmym rzędzie w teatrze czekając na rolę, tylko od razu grałem u wielu dobrych reżyserów. Tyle że byłem akurat odcięty od telewizji i filmu.

DZ: Gdzie teraz można pana oglądać?

MZ: Szczęśliwie się składa, że ostatnio trochę tego dużo. Występuję w kilku teatrach: Rozmaitości, Studio, Na Woli, w Fabryce Trzciny w Warszawie. No i jeździmy po Polsce ze spektaklem komediowym "Goło i wesoło".

DZ: Jest pan charakterystycznym aktorem. To przeszkadza czy pomaga?

MZ: W naszych polskich okolicznościach - trochę jednak przeszkadza i ogranicza. Bo jednak troszeczkę za mało się robi. Zapotrzebowanie na bardzo charakterystyczną postać, jest jak na moje oczekiwania niewystarczające. Gdyby było inaczej, miałbym do grania wiele więcej.

DZ: Bierze pan każdą rolę?

MZ: Już mnie nie kręci przyjmowanie każdej propozycji i granie wszystkiego. Są jednak takie wyzwania, które przyjmuję chętnie. Na przykład tańce. A już tańce na rurce - proszę bardzo! (śmiech) Zdradzę też, że niedługo zacznę śpiewać z zespołem Lena Ledof rosyjskie piosenki ze starych radzieckich filmów. Lena Ledof to jazzowe trio. Jestem z nim zakolegowany i będziemy razem koncertować.

DZ: Pozazdrościł pan Bogusławowi Lindzie, który nagrał płytę ze Świetlikami?

MZ: To nie z zazdrości (śmiech). Po prostu to jest fajna rzecz! Nie mam żadnego przygotowania muzycznego. Gdybym miał, to pewnie bym się wcześniej za to wziął. A tak... Nie chcę powiedzieć, że na starość, ale w wieku dojrzałym wziąłem się za śpiewanie. Nie wiem, co z tego będzie. Mam wielkie obawy, bo generalnie nie jestem aktorem śpiewającym.

DZ: W jakim repertuarze czuje się pan najlepiej?

MZ: Nie mam faworytów. Ale nie spodziewałem się, że te rosyjskie piosenki mogą być takie fajne.

MIROSŁAW ZBROJEWICZ urodził się 25 lutego 1957 roku w Warszawie. W 1981 r. skończył Państwową Wyższą Szkolę Teatralną w Warszawie. Jest aktorem filmowym i teatralnym. Zagrał w wielu filmach, które zdobyły sporą popularność, przede wszystkim „Chłopaki nie płaczą”, „To my”, „Kiler”. Oglądaliśmy go również w kilku popularnych serialach, m.in. „Sukces”, „Klan”, „13 posterunek”. 30 listopada na ekrany wejdzie film „Wakacyjna miłość” z jego udziałem. To polsko-amerykański western.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto