MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Pawłem Kukizem, muzykiem rockowym i aktorem

Adrian Karpeta
Paweł Kukiz urodził się 24 czerwca 1963 roku w Paczkowie. Jest muzykiem rockowym i aktorem. Założył zespół Piersi. W latach osiemdziesiątych występował też z zespołami Aya RL i Emigranci. W 2002 roku wydał płytę z Janem Borysewiczem, która ukazała się bestsellerem. Ostatni album Piersi osiągnął status złotej płyty.
Paweł Kukiz urodził się 24 czerwca 1963 roku w Paczkowie. Jest muzykiem rockowym i aktorem. Założył zespół Piersi. W latach osiemdziesiątych występował też z zespołami Aya RL i Emigranci. W 2002 roku wydał płytę z Janem Borysewiczem, która ukazała się bestsellerem. Ostatni album Piersi osiągnął status złotej płyty.
DZIENNIK ZACHODNI: Na koncertach deklarujesz założenie partii Pobłogosław Biednym. Czy poważnie myślisz o zaangażowaniu się w politykę? PK: W politykę jestem zaangażowany w jakiś sposób od dziecka.

DZIENNIK ZACHODNI: Na koncertach deklarujesz założenie partii Pobłogosław Biednym. Czy poważnie myślisz o zaangażowaniu się w politykę?

PK: W politykę jestem zaangażowany w jakiś sposób od dziecka. Dotyczy mnie, moich dzieci, mojej rodziny. Jeśli myślałem o polityce, to o działalności w roli sołtysa w mojej wsi na Opolszczyźnie, żeby dbać o swoje podwórko. Chyba nie stać mnie na to, żeby zająć się tak wielką sprawą jak Polska. To wymaga poświęcenia wszystkiego. Na dzień dzisiejszy nie byłbym w stanie podjąć się tego, bo zbyt mocno kocham Ojczyznę i rodzinę. Nie potrafiłbym szukać kompromisu. Poza tym uważam, że politykę powinni uprawiać ludzie czyści. Polityk powinien być czysty niemalże jak Chrystus. A ja nie potrafię być czysty każdego dnia.

DZ: Czego wymagasz od polityki?

PK: Szukam jakiegoś środka, centrum, z ewentualnymi odchyleniami w prawą lub lewą stronę. Jeśli jest zbyt duża bieda, to trzeba odchylić się w lewo. Jeśli jest zbyt dużo przewałów w ZUS-ie, to iść w prawo. To cała filozofia. Szukam czegoś, co służy Ojczyźnie, rodzinie. Czegoś, co zagwarantuje, że będziemy żyli godnie, mieli pewność jutra. Interesuje mnie dobro mojego podwórka.

DZ: Kilka lat temu zaangażowałeś się w kampanię wyborczą AWS. Czy teraz nie kusiło cię, żeby poprzeć jakąś partię?

PK: Opowiedziałem się za AWS, bo na kogo miałem oddać swój głos? Pradziadkowie walczyli w powstaniach, styczniowym i listopadowym. Dziadek zginął zamordowany przez Rosjan we Lwowie, był przed wojną komendantem policji. Przerażające jest to, że miałem straszliwego „moralniaka” po kilku latach rządów AWS. AWS przegrał. Nie był czymś lepszym od kliki SLD-owskiej. Teraz jasno opowiedziałem się za Platformą, za rządem Rokity, który miał przygotowaną całą ekipę do objęcia władzy. Dzisiejszą sytuację można porównać do początków tworzenia AWS. Nie mówi się o Ojczyźnie. Myśli się o tym, czy jeden karzeł lub drugi, czy jakiś koleś z Platformy obejmie władzę. To jest walka o stołki.

DZ: W tym, co mówisz, ciągle przewija się słowo „rodzina”.

PK: Bo to dla mnie najważniejsza wartość. Moja żona ma na imię Małgosia. Jest nauczycielką, w tej chwili zajmuje się dziećmi. Poznaliśmy się, gdy miałem 18 lat. Znamy się prawie 25 lat. To najukochańsza dziewucha na świecie. To jedyna osoba, która potrafi mnie okiełznać i jednocześnie daje mi możliwość totalnego odjazdu. Mamy trzy córki. Najstarsza ma na imię Julka, ma 14 lat, Polka ma 11 lat i Hanka 6 lat.

DZ: Polka to zdrobnienie?

PK: Ma na imię Pola. Ksiądz, który ją chrzcił, zastanawiał się. Mówił, że nie ma takiej świętej. Odpowiedziałem, że w takim razie będzie. Bo ja ją tak wychowam. Skąd to imię? Chciałem, żeby zdrobnienie brzmiało Polka. To takie moje narodowe ciągoty.

DZ: Masz zdrowe podejście do muzycznego biznesu. Kiedy wielu wykonawców krytykuje piractwo, ty wydajesz płytę zatytułowaną „Płyta piracka” i sprzedajesz ją za 19 złotych.

PK: Niezależność polega na tym, że masz pieniądze i decydujesz o tym, gdzie i za ile twoja twórczość będzie sprzedana. Niezależność w przypadku muzyki polega na tym, że sam płacisz za studio, że nagrywasz to co chcesz, że nie jesteś zobligowany jakąś umową do stworzenia takiej, a nie innej płyty. Tak powstała najnowsza płyta zespołu Piersi. Zapłaciłem za studio, potem szukałem wytwórni, która zgodzi się na cenę płyty, za jaką będą ją mogli kupić zwykli ludzie. Ta płyta osiągnęła status złotej. Bez żadnej promocji radiowej i telewizyjnej. Cena miała na pewno duże znaczenie.

DZ: W pierwszych latach działalności zespołu Piersi musiałeś mocno gimnastykować się, żeby ominąć cenzurę.

PK: To były najciekawsze czasy. Wymagały od twórcy gimnastyki myślowej. Trzeba było o rzeczach istotnych powiedzieć w sposób mądry, czytelny i taki, żeby jednocześnie oszukać cenzurę. W 1984 roku znalazłem książeczkę wydaną przez Ministerstwo Obrony Narodowej pt. „Idzie wojsko i śpiewa”. Był to zbiór piosenek do wierszy Tuwima, Gałczyńskiego, adresowany do zespołów dziecięcych i młodzieżowych. Wybrałem trzy: „Milicjant to przyjaciel nasz bliski”, „Pieśń o Leninie” i bodajże „Biały gołąbeczek”, żeby wykonać je w Jarocinie. Cenzor wezwał mnie na przesłuchanie. Pytał, jakim prawem chcę to śpiewać. Odpowiedziałem, że jestem komunistą i chcę trafić do młodzieży, a muzyki punkowej szczerze nienawidzę. A teraz... Możesz spokojnie zaśpiewać wszystko.

DZ: A jednak już po 1989 roku ZChN groził ci procesem za piosenkę „ZChN zbliża się”, zaśpiewaną na melodię pieśni kościelnej.

PK: Studiowałem prawo. Wiedziałem jak podpisać piosenkę (Paweł Kukiz podpisał ją: „Szatan” – przyp. red.) i wyjść z tego tak, by być zdrowym i całym i by rodzina na tym nie ucierpiała. Piosenka była ohydna. Długo zastanawiałem się, czy ją wydać na płycie. W końcu zdecydowałem się. Bo nie można z Jezusa zrobić sobie szmatki, którą zawiesza się na drzewcu i robi się z niej chorągiewkę. A tak wtedy robił ZChN. To była prostytutka, która z Boga robiła sobie szmatkę.

DZ: Podobno tekst piosenki o słynnej posłance z Samoobrony napisałeś, czytając newsy o jej „kurwikach” i przeglądając strony internetowe o tematyce erotycznej.

PK: To był przypadek. Codziennie rano sprawdzam wiadomości na Interii czy Onecie. Od czasu do czasu wchodzę też na strony, ujmijmy to, dla mężczyzn. Raz otworzyła mi się strona z panią o obfitych kształtach, z biczem i warkoczykami. I ona była naprawdę uderzająco podobna do posłanki Beger. Tak powstał tekst piosenki „Sejmowe tango”.

DZ: Mieszkasz w jednej z opolskich wiosek, chociaż pewnie łatwiej byłoby ci funkcjonować w muzycznym biznesie, mieszkając w Warszawie.

PK: Ale ja kocham Śląsk. Jest moją Ojczyzną. Czasami łapię się, że Śląsk troszeczkę oddzielam od Polski. Bo tutaj mieszkają inni ludzie. Nauczeni pracy, mający w sobie wiele pokory. To ludzie przed duże L. Śląsk jest inny od całej Polski. Tutaj spotykają się dwie nacje: autochtoni i ludzie napływowi. Łączy ich to, że zostali pozbawieni Ojczyzny. Po 50–60 latach wspólnego bytu powstało coś kapitalnego – wymieszanie się dwóch kultur. My, napływowi, nauczyliśmy się niemieckiej, śląskiej solidności. A autochtoni przejęli od od nas polską fantazję. I żyjemy kapitalnie. Kocham swoją wioskę. Każdy mnie zna, nie muszę nikogo udawać. W mojej wiosce jest kowal, ślusarz i śpiewak, czyli ja.

DZ: Był taki czas, kiedy wyjechałeś z kraju za pracą.

PK: Przez dwa lata pracowałem w Niemczech. To było na początku lat 90. Byłem robotnikiem, pracowałem na żonę i dzieci. Wyrzucałem gnój i chodziłem po rusztowaniach na siódmym piętrze. Dzięki temu stanąłem materialnie na nogach, kupiłem instrumenty.

DZ: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że śpiewając podwórkowe piosenki o głupocie dorobiłeś się jaguara.

PK: Ten, którym jeżdżę obecnie, kosztował mnie tyle, co daewoo lanos. A wart jest cztery razy tyle. Ma silnik V 12, 370 koni, jest przepięknym autem. To model, który został wyprodukowany tylko w 16 tys. egzemplarzy. Mój pochodzi z 1996 roku. Kiedy go kupowałem, miał tylko 55 tys. km przebiegu. U nas na Śląsku jest dużo osób zajmujących się handlem autami. Mam trzech kumpli, jeszcze z podstawówki, którzy szukają dla mnie samochodu taki, jakiego chcę. Miałem tylko jeden nowy samochód. Kupiłem go na kredyt, spłacałem odsetki przez dwa czy trzy lata. Była to honda civic. Po dwóch latach spłacania wyszła mnie tyle, co honda accord w skórze!

DZ: Zdarzyło ci się wystąpić w reklamie. Wiele osób wtedy cię atakowało.

PK: Gdybym nie pił Pepsi, to nie wystąpiłbym w reklamie tego napoju. Miałem propozycje reklamowania wielu innych produktów, na przykład mrożonej pizzy, której nigdy w życiu nie tknąłem. Chciano zaangażować całą moją rodzinę. Odmówiłem, mimo że w grę wchodziły bardzo duże pieniądze. Jeśli jednak ktoś daje ci możliwość zagrania w reklamie produktu, który lubisz, to po prostu to robisz. Byłem atakowany za udział w reklamie Pepsi. Ci, którzy mnie wtedy opluwali, tylko czekają na propozycje. Ja to zacząłem. Nie mam kaca moralnego. Dzięki temu wyremontowałem 60-metrowe mieszkanie, w którym do tej pory mieszkam z trójką dzieci, żoną i psem.



ALFABET KUKIZA

K – pierwsze słowo, które mi się kojarzy, to k..., ale tego nie można napisać.

U – urlop. Dla mnie urlop to kilka dni wolnych, spędzonych w domu. Urlopem jest ugotowanie zupy rybnej, wyjście z psiakiem na spacer, spotkanie z kumplami. Wyjazdy mnie nie kręcą. Bo są zawsze tłumy, a ja tłumy mam na koncertach.

K – koncerty. Jakiś czas temu w Kamieniu Pomorskim grałem koncert na siłę. Miałem dół po wyborach, potem dowiedziałem się o tym strasznym wypadku, w którym zginęły dzieci, później o tym, że Otylia zabiła swojego brata. Ale generalnie kocham koncerty.

I – i co dalej z Polską? Bardzo się o to boję po wyborach.

Z – zakończenie. Dobry koniec. Żebyśmy zdrowi byli...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto