Rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem, attache polskiej reprezentacji w Turynie

DZIENNIK ZACHODNI: Do igrzysk zostało 30 dni. Liczy pan na medal polskiego sportowca w Turynie?
ZBIGNIEW BONIEK: To nie zależy ode mnie. Na pewno będę im kibicował, ale medalu za nich nie zdobędę. Martwi mnie słabsza forma Adama Małysza, bo to chyba wciąż nasza największa nadzieja.

DZ: Myśli pan, że może formę odzyskać i stanąć na podium?
ZB: Na pewno będzie miał zapewnione luksusowe warunki. W czasie igrzysk zamieszka w specjalnie wynajętej ekskluzywnej willi, gdzie będzie miał zapewnione wszystkie wygody, a do jego dyspozycji będzie także osobisty kucharz.

DZ: Małysz sam tam będzie mieszkał?
ZB: Nie, razem z całą ekipą skoczków. Ale wiadomo, że to jest robione pod niego, bo sportowiec takiego formatu ma swoje wymagania i one muszą być spełnione. To na świecie jest zupełnie normalne.

DZ: To znaczy, że najlepszy polski skoczek sam postawił takie wymagania?
ZB: Raczej Polski Związek Narciarski, ale z tego co wiem, to cztery lata temu skoczkowie też mieszkali osobno, poza wioską olimpijską.

DZ: W willi?
ZB: A co to za różnica? Małysz jest gwiazdą, jeśli spokój i cisza mają mu pomóc to trzeba mu je zapewnić.

DZ: Był pan w apartamentach, w których zamieszka?
ZB: Oczywiście, że byłem. Razem z prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Piotrem Nurowskim. Od razu zaznaczam, że nie powiem gdzie to jest, zachowamy to w tajemnicy, może tylko ujawnię, że do skoczni jest niedaleko. Zresztą oglądaliśmy wszystkie bazy Polaków, którzy będą podzieleni na trzy grupy. Jedna zamieszka w Turynie, druga w Sestriere, a trzecia w Predazzo. I zapewniam, że we wszystkich z tych miejsc będą mieć do dyspozycji wszystko, czego potrzebują.

DZ: Obiekty są już gotowe na przyjęcie sportowców?
ZB: Na kilku trwają drobne ostatnie prace, ale to nie nasze zmartwienie, więc nie ma co zaprzątać sobie tym głowy. No ale jestem na przykład pod wrażeniem Stadio Olimpico, na którym wiele razy grałem jako piłkarz. Byłem tam wczoraj, przykryty dachem wygląda fantastycznie.