Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ryzykowne zyski

Mariusz Urbanke
Wczorajszą gwiazdą dnia na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych były bezsprzecznie akcje PKO BP. Do obrotu na giełdzie trafiło aż 105 mln akcji serii B tego banku, które otrzymali nieodpłatnie jego pracownicy.

Wczorajszą gwiazdą dnia na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych były bezsprzecznie akcje PKO BP. Do obrotu na giełdzie trafiło aż 105 mln akcji serii B tego banku, które otrzymali nieodpłatnie jego pracownicy. Wielu obawiało się, że ta lawina akcji zachwieje kursem PKO BP, a nawet całą giełdą. Na szczęście nic takiego się nie stało. - Obroty akcjami banku sięgały aż 200 mln zł już około godz. 11, podczas gdy dla reszty dużych spółek z WIG20 było to łącznie 130 mln zł - poinformowała Joanna Fatek z Open Finance. - Jednak kurs PKO BP spadła na początku tylko o 1,5 proc. Widać więc, że podaż akcji pracowniczych, które weszły do obrotu giełdowego, daje o sobie znać, choć może nie tak bardzo jak można się było tego spodziewać - dodała.

Sprzedać, czy trzymać?

Duże obroty świadczyły o tym, że akcje pracownicze były natychmiast skupowane przez innych inwestorów, przede wszystkim instytucjonalnych. Już obecnie do największych akcjonariuszy PKO BP należy obok Skarbu Państwa - który ma 51,51 proc. kapitału PKO BP - fundusz Julius Baer Investment Management LLC, który posiada 5,32 proc. akcji banku.

Marek Kłuciński, rzecznik prasowy PKO BP, zapytany, czy bank zachęcał swoich pracowników, by nie pozbywali się pochopnie akcji swej firmy, odpowiedział, że władze banku nie sugerowały żadnego rozwiązania. - Pracownicy zostali powiadomieni zarówno o tym, w jaki sposób mogą składać zlecenia sprzedaży akcji, jak i o możliwości otwarcia rachunku inwestycyjnego w DM PKO BP przez osoby, które zdecydowane są akcji nie sprzedawać - stwierdził.

Zarobić na debiucie

Historia giełdy pokazuje, że bardzo trudno zdecydować, w którym momencie najkorzystniej sprzedać akcje. Pamiętna prywatyzacja Banku Śląskiego dowiodła, że najwięcej zarobili ci, którzy sprzedawali akcje natychmiast - w pierwszych dniach po debiucie akcje BSK były ok. 13,5-krotnie droższe niż wynosiła ich cena emisyjna. Później, gdy 800 tys. drobnych akcjonariuszy zdołało zarejestrować świadectwa depozytowe w biurze maklerskim banku, ich kurs zaczął gwałtownie spadać. Dziś akcje BSK notowane są po 750 zł za jedną.

Co pokazują tegoroczne debiuty giełdowe? Akcje Dom Development, spółki zajmującej się budownictwem mieszkaniowym, były w pierwszym dniu notowań o 53,5 proc. droższe niż w ofercie publicznej. Akcje firmy Netmedia wyceniono podczas debiutu aż o 70 proc. drożej niż wynosił kurs odniesienia. Ale akcje czeskiego potentata energetycznego CEZ, który też zadebiutował na warszawskim parkiecie, wyceniono na otwarciu tylko o 3,09 proc. wyżej. Lepiej poszło pierwszej słowackiej spółce na warszawskiej GPW - Asseco Slovakia. Jej akcje na otwarciu podrożały o 12 proc. Sprzedawano je w ofercie publicznej po 250 zł za sztukę, a podczas debiutu ich cena doszła do 280 zł. Jednak w następnych dniach ich kurs jeszcze bardziej wzrósł - nawet do 315 zł za sztukę.

Potrzebna wiedza

Warto pamiętać, że do kupowania i zbywania akcji potrzebna jest specjalistyczna wiedza i umiejętności - twierdzi Radosław Cichy, doradca finansowy Money Expert. - Co prawda, ta forma inwestycji może przynieść zyski od kilku nawet do kilkuset procent, jednak wiąże się to z ogromnym ryzykiem ewentualnej utraty znacznej części zainwestowanych środków - jeżeli kursy się załamią.


Giełdowe krachy

Takie krachy, jak ten z 1929 r., kiedy to po "czarnym piątku" na giełdzie nowojorskiej w ciągu kolejnych trzech lat amerykański wskaźnik giełdowy Dow Jones spadł o ponad 900 proc., co prawda już się nie zdarzają, ale... W 1987 na giełdzie w Nowym Jorku znów zdarzył się czarny dzień - tym razem był to poniedziałek - co wywołało kryzys na giełdach całego świata. W ciągu miesiąca Dow Jones spadł o 25 proc. Od 1992 r. mamy co prawda początek światowego boomu giełdowego, a mimo to w latach 90. odnotowano liczne załamania zarówno na giełdach azjatyckich jak i europejskich.

Kosztowne prowizje

Magdalena Ciechońska,
doradca finansowy Money Expert

Często pojawia się pytanie, jaka kwota pieniędzy jest wymagana do gry na giełdzie.

Nie ma żadnej kwoty minimalnej. Jednak, z powodu prowizji i opłat pobieranych za usługi pośrednictwa biura czy domu maklerskiego, rozsądne jest przeznaczenie na giełdę około 4-5 tysięcy zł. Można wtedy już skonstruować mały portfel spółek, a prowizje nie będą przekraczały 1 proc. transakcji, pod warunkiem, że inwestujemy przez internet. Osobiste lub telefoniczne składanie zleceń wiąże się z prowizją rzędu 1-2 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto