MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sądny wieczór

Jolanta Pierończyk
Dachy w gospodarstwie Chodzidłów już we wtorek były prawie naprawione. Trzeba było jeszcze zająć się koroną ogromnego jesionu, która spadła do ogródka przy chlewie.
Dachy w gospodarstwie Chodzidłów już we wtorek były prawie naprawione. Trzeba było jeszcze zająć się koroną ogromnego jesionu, która spadła do ogródka przy chlewie.
- Myślałam, że to moje ostatnie minuty - wspomina Janina Chodzidło z Wisły Wielkiej. - Takie coś się tylko na filmach ogląda - dodaje Stanisław Pająk. Sobotni wieczór niektórzy mieszkańcy Wisły Wielkiej zapamiętają do ...

- Myślałam, że to moje ostatnie minuty - wspomina Janina Chodzidło z Wisły Wielkiej.
- Takie coś się tylko na filmach ogląda - dodaje Stanisław Pająk. Sobotni wieczór niektórzy mieszkańcy Wisły Wielkiej zapamiętają do końca życia. Tuż po dziewiętnastej nagle pociemniało i zerwała się ogromna wichura.

Huczała jak kombajn

- Huczało jakby kombajn pracował w polu - mówi sołtyska Jadwiga Gołek.

Największe chwile grozy przeżyli jednak tylko właściciele trzech gospodarstw przy ulicy Hodowców.

- Byłam akurat we foliaku - opowiada Chodzidłowa. - Kiedy to się zaczynało, wyszłam, żeby gęsi zamknąć. Zerwał się drut doprowadzający prąd i wpadł między gęsi. Sypały się iskry. "Uciekaj, uciekaj! ", wołał szwagier, ale ja nie mogłam się ruszyć. Klapa zamykająca właz na dach wirowała w powietrzu jak koperta i upadła dwa metry przede mną.

- Chciałem zamknąć drzwi od stodoły, ale huragan tak je pchnął, że odrzuciło mnie na jakieś sześć metrów - mówi Ludwik Chodzidło. - Nade mną fruwały dachówki z dachu stodoły. Obolały, potłuczony, na czworakach uciekłem do piwnicy pod stodołą.

Starannie wybierała cel

- Na wysokość dachu wichura uniosła cztery blachy profilowane. Każda ma cztery metry długości, metr szerokości i w sumie ważą dobre sześćdziesiąt kilo - dodaje Mieczysław Chodzidło. - W powietrzu okręciła je, a potem spadały na podwórko jedna po drugiej. Teraz leżą w szopie podziurawione dachówkami.

Huragan jakby wybierał sobie cel. Nie dość, że w dziwny sposób narobił szkód tylko na dwóch graniczących ze sobą posesjach po jednej stronie ulicy, ominął te, które stały vis-a-vis i wylądował na placu Pająków położonym trochę dalej, to nawet w obrębie jednego podwórza coś pozostawił nietknięte.

- U nas nic się nie stało donicom z pelargoniami ustawionymi na środku. Wiatr nie ruszył też plastikowych krzeseł, które były tuż obok - tłumaczy Chodzidłowa.

- Trąba powietrzna ukręcała stare, potężne drzewa na wysokości kilku metrów - mówi sołtyska, która została natychmiast wezwana do poszkodowanych. - A przy posesji Chmielów wręcz wyrwała z korzeniami grupkę kilku drzew. Walące się na plac porysowały elewację budynku.

Tak było pół wieku temu

Taka sama trąba powietrzna przeszła nad Wisłą Wielką czterdzieści osiem lat temu, w roku 1956. Ludzie zachowali nawet gazety, w których była o tym mowa.

- Szczęściem w nieszczęściu jest to, że akurat wszyscy poszkodowani rolnicy byli ubezpieczeni - mówi sołtyska. - Bo, niestety, nie wszyscy płacą.

W poniedziałek zjechali przedstawiciele PZU, a zaraz potem ludzie zabrali się do usuwania szkód. We wtorek przed południem u Pająków i Pajonków prawie śladu nie było. Chodzidłowie sprzątali podwórze z dachówek oraz naprawiali dachy na domu, stodole i chlewni.

- Sami nie dalibyśmy rady - precyzuje Chodzidłowa. - Z pomocą pospieszyli krewni, rodzina (mój brat Staszek Ryszka, szwagrowie Mietek Chodzidło, Alojzy Chodzidło i Józek Urzoń oraz kuzyni Jerzy Szpek i Staszek Nowok) i sąsiedzi: Franek Gołek oraz Aleksander Waleczek z synem Kamilem.

Były to największe straty sobotniego wieczoru, ale nie jedyne. Huragan przeszedł również przez inne miejscowości naszego powiatu. Telefon w sprawie usuwania jego skutków dzwonił w Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie od godz. 19.21 do 20.16.


Z notatek Straży Pożarnej - 3 lipca

19.21 - drzewo powalone na ulicę Rolną w Golasowicach.

19.21 - drzewo na ulicy Wyzwolenia w Suszcu

19.32 - Rudołtowice, ulica Zawadzkiego - powalone drzewo. Zniszczone jedno przęsło ogrodzenia oraz stojak na części samochodowe. Straty ok. 1000 zł

19.34 - Wisła Wielka, ulica Hodowców. Przewrócone drzewo wsparte konarami o dom, uszkodzone dachy na budynkach gospodarczych (jeden na 80 m kw., drugi - na 30 m kw.) oraz warsztacie stolarskim (40 m kw.), zniszczone rynny oraz cztery przęsła płotu. Straty ok. 6000 zł

19.36 - Goczałkowice, ulica Uzdrowiskowa. Drzewo przewrócone na dach opla corsy. Uszkodzony dach i tylne drzwi, zbita szyba. Straty ok. 15 tys. zł

19.52 - konar na DK 81 w Warszowicach

20.10 - Goczałkowice, Bór II - drzewo przewrócone na drogę, zerwane druty

20.16 - konar na ulicy Wiejskiej w Grzawie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto