Ministerstwo zdrowia chce, by polscy naukowcy zbudowali sztuczne serce. Program koordynować będzie zabrzańska Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii stworzona przez... byłego ministra zdrowia.
18-letniemu Michałowi, który trafił do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu życie uratowały sztuczne komory serca. Pracowały za jego własne serce przez pięć miesięcy. Zwykle w takich przypadkach lekarze decydują się na transplantację. Tym razem jednak mięsień sercowy zregenerował się tak skutecznie, że zrezygnowano z zabiegu.
Komory, stworzone przez inżynierów z założonej przez Zbigniewa Religę Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii z Zabrza, mają być pierwszym krokiem na drodze do budowy całkowicie wszczepialnego sztucznego serca polskiej produkcji. Ministerstwo Zdrowia właśnie zdecydowało o rozpoczęciu nad nim prac, choć program przeforsował prof. Religa minister zdrowia w rządzie PiS. Koordynatorem programu będzie zabrzańska Fundacja.
Sztuczne serce ma powstać w ciągu pięciu lat i być finansowane z budżetu ministerstw: zdrowia oraz nauki. Wydatki na całość przedsięwzięcia obliczono na 30 milionów zł.
Gdy Religa namawiał rząd do wsparcia programu jedyne uwagi zgłaszało wówczas ministerstwo finansów.
Teraz nowa ekipa w resorcie "po wielu konsultacjach i zasięgnięciu szeregu opinii" poparła pomysł byłego ministra.
- Przyjęliśmy program, ale pod pewnym warunkiem - wyjaśnia wiceminister zdrowia Marek Twardowski. - Na sugestię jednego z konsultantów krajowych, po roku dokładnie skontrolujemy każdą złotówkę wydaną na ten cel oraz ocenimy skuteczność działań.
Na 2008 rok przeznaczono 2,1 mln zł. Opinia o przebiegu prac będzie decydowała o ich kontynuacji.
Nawet wyciśnięte teraz środki to drobiazg, skoro porównywalne projekty np. w Japonii i Ameryce kosztują setki milionów dolarów.
Polska staje do wyścigu jako ubogi krewny choć trzeba dodać, że zabrzańskie komory, choć siermiężne, uratowały już życie wielu chorych. - Stosujemy je u około 10 - 12 pacjentów rocznie - wyjaśnia dyrektor Śląskiego Centrum prof. Marian Zembala. - Dzięki nim mogą doczekać do operacji.
Komory zostały też zastosowane u ponad stu chorych w Instytucie Kardiologii w Aninie przez dr. Grzegorza Religę, syna profesora Religi.
Do tej pory komory najdłużej pracowały 6 miesięcy. Na świecie podobne urządzenia mogą pracować nawet do trzech lat.Komory w ciągu minuty muszą przepompować ok. 6 litrów krwi. W tym czasie serce chorego wyłączone z obiegu odpoczywa. Komory są operacyjnie wszczepiane w okolicach klatki piersiowej. Na zewnątrz wystają dwa przewody - imitujące tętnice. Komory obsługuje 100 kilogramowa jednostka napędowa w postaci sporych rozmiarów wózka. Pacjent pozbawiony akumulatorów umrze w ciągu kilkudziesięciu sekund.
- Jesteśmy przygotowani, mamy wiele innowacyjnych pomysłów - zapewnia Roman Kustosz z Pracowni Sztucznego Serca.
Czy kiedyś sztuczne serce, jeśli powstanie, całkowicie wyeliminuje przeszczepy? Tylko pod jednym warunkiem - gdy przedłuży życie o co najmniej kilkanaście lat jak transplantacja naturalnego narządu.
Taka maszyna
Największe osiągnięcia w budowie protezy serca mają Amerykanie.
Pierwszy pacjent, któremu w 1999 roku wszczepiono całkowicie implantowalne sztuczne serce miał 67 - lat. W ciągu pięciu godzin został pozbawiony własnego, a w zamian otrzymał maszynkę, która zamiast równomiernego stukotu warczała, była cięższa od naturalnego narządu, ale dostarczała tyle krwi, ile potrzeba było do życia. Operacja odbyła się w Niemczech.
Pierwsza operacja w USA odbyła się w 2000 roku. Sztuczne serce miało służyć Robertowi Toolsowi 60 dni, a przetrwało 151, kiedy to chory zmarł na udar.
Obecnie grupa ściśle wyselekcjonowanych pacjentów nosi AbioCor, czyli kilogramowe urządzenie.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?