MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk walczy o swoje zdrowie

Agata Pustułka
Od lewej: Janusz Łach, Lech Poloński, Mariusz Gąsior, Paweł Buszman, Beata Małecka-Libera, Ewa Fica i Mariusz Wójtowicz.
Od lewej: Janusz Łach, Lech Poloński, Mariusz Gąsior, Paweł Buszman, Beata Małecka-Libera, Ewa Fica i Mariusz Wójtowicz.
Dziennik Zachodni: Pracownicy ochrony zdrowia na Śląsku oprócz postulatów płacowych wysuwają postulaty związane z finansowaniem śląskiej służby zdrowia.

Dziennik Zachodni: Pracownicy ochrony zdrowia na Śląsku oprócz postulatów płacowych wysuwają postulaty związane z finansowaniem śląskiej służby zdrowia. Czy rzeczywiście można mówić o dyskryminacji regionu?

Beata Małecka-Libera: Algorytm, na podstawie którego dzielone są pieniądze na usługi zdrowotne, jest dla Śląska niekorzystny. Do tego ilość środków przekazywanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia jest absolutnie niewystarczająca. Jest jeszcze jedna niejasna sprawa związana z planem finansowym. Słyszę oficjalne wypowiedzi, z których wynika że nie jest to problem zbyt małej ilości środków, ale problem źle skonstruowanego planu finansowego w naszym oddziale.

Janusz Łach: Jeśli ktoś mówi, że środki są źle podzielone, to ja mam pytanie: z których działów trzeba zabrać, a którym trzeba dać? Jeżeli kołderka jest taka jaka jest, czyli tylko o 3 proc. większa niż w ubiegłym roku. Na dzień dzisiejszy nasze umowy to jest 96 proc. tego, co miały zakłady opieki zdrowotnej w zeszłym roku i jest to właśnie efekt wspomnianego algorytmu. Z całą stanowczością jednak twierdzę, że pieniądze są racjonalnie wydatkowane.

Mariusz Wójtowicz: Zastanawia mnie, że prezes NFZ Jerzy Miller chce odpowiedzialność za problemy finansowe zrzucić na oddział śląski. Koledzy z oddziału śląskiego podzielili środki jak mogli, ale przecież plan został zatwierdzony przez Millera i to on ponosi całkowitą odpowiedzialność. To on podejmuje decyzje uwłaczające pacjentom w naszym regionie.

DZ: Przyjrzyjmy się liczbom, słynnej już wycenie punktu, który jest podstawą w rozliczeniach NFZ ze szpitalami, przychodniami. U nas za punkt płaci się 10 zł, a np. na Podkarpaciu 11 zł.

Ewa Fica: Prezes Miller tłumaczy nam niższą wycenę za punkt, większą niż gdzie indziej bazą szpitali i przychodni oraz ogromnym zaludnieniem. Ten argument nie ma jednak absolutnie żadnego przełożenia na nasze zdrowotne potrzeby. W naszym regionie zawsze były niskie ceny i więcej usług. Teraz mści się na nas gospodarność Śląska.

Lech Poloński: Dowodem na brak pieniędzy są kolejki. Oznacza to tylko jedno - nasz potencjał jest większy niż kupione procedury. Do planowej angioplastyki czeka się zarówno w Zabrzu, jak i Ochojcu półtora roku. Nie jestem jednak zwolennikiem, by wszystkim dawać po równo.

Mariusz Gąsior: Najlepsze kliniki przyjmują po 20 - 30 proc. pacjentów spoza województwa. To też najdrożsi pacjenci. Mówiąc brzydko, to oni "zjadają" środki przeznaczone dla Ślązaków i wydłużają kolejki, bo za ich leczenie pieniędzy praktycznie nie dostajemy. Śląskie kliniki pracują na 75 - 80 proc. możliwości, a za nadwykonania dostajemy 60 proc. pieniędzy.

Paweł Buszman: Popatrzmy na problem jeszcze szerzej i odpowiedzmy na pytania: z jakim typem opieki zdrowotnej w Polsce mamy do czynienia, jakie są przyczyny zapaści, dlaczego jest tak źle i co oferujemy pacjentom ze strony świadczeniodawcy. Mamy więc stare szpitalnictwo, zaniedbane niedoinwestowane, które stoi przed często nierozwiązywalnym problemem dostosowania budynków do wymagań unijnych. Wiele szpitali może zostać zamkniętych, bo nie zdoła sprostać wymogom.

Czy jednak mamy w Polsce za dużo szpitalnych łóżek? Taką informacją często operują decydenci. Sięgnijmy do publikacji powszechnie dostępnej i powszechnie nieczytanej, a więc rocznika statystycznego. I co się okazuje? Na 10 tysięcy mieszkańców w Polsce jest 49 łóżek, a w Czechach 114, w Niemczech 87, w Holandii 53, we Francji 78, a tam gdzie są kłopoty podobne jak u nas, czyli w Wielkiej Brytanii - 40 łóżek. Kolejny problem: Czy mamy w Polsce za dużo lekarzy? Nad Wisłą na jednego lekarza przypada 468 mieszkańców, w Niemczech 295 osoby, w Czechach 257, a w Wielkiej Brytanii 463. To nieprawda więc, że jest za dużo łóżek i lekarzy. Jest za mało pieniędzy. Społeczeństwo jest karmione kłamstwami.

Janusz Łach: Pan docent Buszman przedstawił dane krajowe. Średnia województwa znacznie od nich odbiega. U nas na jednego pacjenta przypada 80 łóżek, a więc dwa razy więcej niż w kraju. Na dzień dzisiejszy utrzymujemy finansowanie 93 szpitali publicznych i 113 niepublicznych, ale warto dodać, że kosztują one tylko 8 proc. budżetu. Mieszkańcy naszego województwa chodzą średnio rocznie 3,5 raza do specjalisty i 3 razy korzystają z usług podstawowej opieki zdrowotnej. Potencjał mamy o wiele większy niż inne województwa. Dostępność do usług medycznych tak samo.

Mariusz Gąsior: Bardzo bliska jest mi wypowiedź pani Ficy dotycząca odpowiedzialności za leczenie. Dziś ponosi ją lekarz, a przecież nie on odpowiada za dostępność do procedur, za limity. NFZ przyjął wygodną rolę pośrednika w transferze pieniędzy, a powinien kreować politykę zdrowotną.

Paweł Buszman: Problemem jest monopol płatnika. Pacjent nie ma nic do powiedzenia, nie ma żadnego wyboru, a na dodatek politycy wmawiają mu, że to dla jego dobra. Co za paradoks. Możemy sobie wybrać dowolny samochód, opłacić wakacje przez dowolne biuro podróży, a w najważniejszej dziedzinie, jaką jest ochrona zdrowia, nie ma możliwości wyboru. Ponadto centralny podział pieniędzy nie uwzględnia rzeczywistych potrzeb lokalnego społeczeństwa wynikających ze statystyk epidemiologicznych. Najlepszym przykładem jest niedoceniony problem chorób układu krążenia w województwie śląskim. Tego typu polityka prowadzi do paradoksu, kiedy szpital GCM w Katowicach, w wielu rankingach najlepszy szpital w Polsce, co roku nie może odzyskać od NFZ ok. 4-6 mln złotych za dodatkowe procedury, przez co zarobki personelu medycznego w tym szpitalu należą do najniższych w kraju.

Mariusz Wójtowicz: Spójrzmy na to, co stało się w stomatologii, jedynej na razie dziedzinie, w której funkcjonują dopłaty i pacjenci się nie buntują. Dopłaty są regulatorami porad medycznych. Bez nich popyt zawsze będzie ogromny. Dzisiejsze propozycje przedstawione przez ministra Zbigniewa Religę jednak nic nie zmieniają. To próba spacyfikowania protestu środowisk medycznych.

Beata Małecka-Libera: W województwie śląskim problemem nie jest wycena punktu, ale ilość zakontraktowanych usług. Szpitale mają moce przerobowe i gdyby mogły, zrobiłyby dużo więcej. Niech wreszcie pieniądz idzie za pacjentem.

Lech Poloński: Jest cudowne źródełko środków. To zagraniczni pacjenci. Ale otrzymujemy za ich leczenie tyle, ile za polskich chorych. Ubezpieczycielowi z Austrii opłaca się swojemu klientowi nawet samolot wynająć, bo za by-passy zapłaci u nas 13 tysięcy złotych, a Wiedniu musiałby 50 tysięcy euro.

Janusz Łach: To efekt podpisanych przez nasz kraj dokumentów akcesyjnych. Płaci się po kosztach kraju właściwego.

DZ: Czy jest szansa, że program ministra Religi doprowadzi do pożądanego zwrotu?

Mariusz Wójtowicz: Mam w ręku dokument, to jest propozycję zmian w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Dokument ten wyjdzie niebawem z Ministerstwa Zdrowia. Śmiem twierdzić, że to kolejny prawny bubel, który odkrywa jednak niebezpieczne tendencje. Jeden z zapisów ustawy daje maksymalne kompetencje dyrektorowi oddziału, który na swym regionalnym podwórku staje się superdyrektorem wszystkich placówek. To on z góry będzie nakazywał kupowanie świadczeń. Ten układ wpisuje się w cały system, bo dziś tak naprawdę mamy do czynienia z budżetowym systemem ochrony zdrowia.System prawdziwej rywalizacji płatników i świadczeniodawców usług medycznych to jedyna szansa na prawdziwe zmiany.

Paweł Buszman: Nie ma w Polsce wolnego rynku usług medycznych, choć popyt na nie jest olbrzymi. Szpitale działają w warunkach gospodarki kapitalistycznej, ale są ubezwłasnowolnione, bo założono im cugle w postaci ograniczonych, niewystarczających kontraktów i jednocześnie zabroniono wykonywania procedur dla chorych prywatnych. To jest hipokryzja, która prowadzi do całkowitej zapaści systemu ochrony zdrowia w naszym kraju.

W debacie uczestniczyli:

• Ewa Fica - szefowa sekretariatu zdrowia NSZZ Solidarność regionu śląsko-dąbrowskiego

• Beata Małecka-Libera - posłanka PO

• doc. Paweł Buszman - ordynator Oddziału Ostrych Zespołów Wieńcowych w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach-Ochojcu

• doc. Mariusz Gąsior - wicedyrektor ds. medyczynych Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

• Janusz Łach - wicedyrektor oddziału śląskiego NFZ

• prof. Lech Poloński - konsultant wojewódzki ds. kardiologii, Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

• dr Mariusz Wójtowicz - szef Porozumienia Zielonogórskiego w województwie śląskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto