Rozmowa zaczyna się zgoła niewinnie. Młode zazwyczaj osoby zaczepiają przechodnia i proszą jedynie, by zechciał ocenić podsuwany mu pod nos produkt. Zaręczają, że absolutnie nie chcą go sprzedać. Uścisk dłoni - gratulacje za dobre wyczucie ceny towaru - propozycja kupna go właśnie za taką "okazyjną" kwotę... Właśnie staliśmy się klientem sprzedawcy bez sklepu.
Ostatnio hitem na Śląsku - przynajmniej w ocenie handlowców działających w tzw. sprzedaży bezpośredniej - jest nakładane na ucho miniurządzenie, które nie pozwala usnąć za kierownicą. Piszczy, gdy broda opada parę centymetrów w dół. Pierwotna cena 40 zł spadła po pięciu minutach do "okazyjnych" 10 zł. Jedni przechodnie się buntują - wszak proponowano im na początku rozmowy tylko pomoc w ocenie produktu, inni kupowali urządzenie. Pytani - tłumaczyli, że dla syna, zięcia, szwagra. Bo dużo pracują ,za kółkiem" i może im się przydać. Nie myśleli, że zmęczonemu kierowcy przyda się sen lub postój na poboczu. Ulegli magii sprzedaży bezpośredniej.
- W dobie rozkwitu handlu elektronicznego i odchodzenia od tradycyjnych form sprzedaży, bezpośredni kontakt ze sprzedawcą, ale bez konieczności wychodzenia z domu, staje się coraz bardziej popularną metodą dokonywania zakupów - przekonuje Eliza Kalbarczyk z Zeptera.
Światowe obroty sprzedaży bezpośredniej przekraczają 13 mld euro, a zatrudnienie w tej branży znalazło już blisko 4,5 mln osób. Sprzedaż bezpośrednia stanowi bowiem atrakcyjną alternatywę dla poszukujących pracy lub chcących podreperować swój budżet domowy - nie wymaga nakładów finansowych, potrzebny jest głównie talent handlowca.
W Polsce firmy sprzedaży bezpośredniej działają od początku lat 90. Ta nieznana nam wcześniej forma dystrybucji towarów, już na trwałe zyskała sobie miejsce w gospodarce. Po początkowym okresie fascynacji, przed akwizytorami zatrzasnęły się drzwi wielu instytucji, a odbiór ich profesji jest mało pozytywny.
- Jedną z przyczyn było nieprofesjonalne działanie wielu małych firm - mówi Eliza Kalbarczyk.
Nachalny akwizytor robił wszystko, byle wcisnąć nam towar. Mamy jednak ochronę przed towarem wadliwym lub zgoła niepotrzebnym, który chcemy zwrócić. Dał go nam wprowadzony w życie w 1995 r. Kodeks Sprzedaży Bezpośredniej, gwarantujący klientom przestrzeganie ich praw. Dziś nachalność doradcy handlowego - bo tak się nazywa zawód osoby trudniącej się sprzedażą bezpośrednią - jest w poważnych firmach niedopuszczalna.
Żądaj danych
Adam Zawiszowski, rzecznik śląskiego wojewódzkiego inspektora Inspekcji Handlowej w Katowicach.
Może się okazać, że towar jest wadliwy lub nie spełnia naszych oczekiwań i zechcemy go zwrócić. Sprzedawca oferujący towar poza siedzibą firmy, czyli w ramach handlu obnośnego, także na ulicy, ma obowiązki wobec klienta, narzucone ustawami. Główny obowiązek to nakaz poinformowania klienta, gdzie może się pojawić w razie odstąpienia od umowy sprzedaży. Jeśli to zrobił oferując towar, nie mamy kłopotu. Praktyka jednak pokazuje, że uliczna sprzedaż często odbywa się z pogwałceniem tego obowiązku. Wówczas mamy kłopot - na opakowaniu rzadko widnieje adres producenta, poza tym do celów reklamacji niezbędny jest sprzedawca. Dlatego we własnym, dobrze pojętym interesie, jeśli już decydujemy się na kupno towaru w ramach sprzedaży bezpośredniej, żądajmy od sprzedawcy danych. Ustawa pozwala na okazanie nam dowodu osobistego, poza tym przydatny jest wyciąg z rejestrów przedsiębiorców. Najczęściej jest to wpis do ewidencji działalności gospodarczej w konkretnej gminie.
* Obecnie w naszym kraju sprzedażą bezpośrednią zajmuje się 550 tys. osób. Dla 25 proc. z nich jest to zajęcie podstawowe. Sprzedaż ta daje w Polsce 140 tys. dodatkowych miejsc pracy, nie wymagających nakładów finansowych.
* Sprzedaż produktów w systemie sprzedaży bezpośredniej w 2003 r., w porównaniu z 2002 r., wzrosła w Polsce o 9,4 proc. do około 1,82 mld zł. Ze sprzedaży takiej korzysta co trzeci Polak (wg GfK Polonia - 37 proc.).
* Według Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej w ostatnich latach obroty branży sprzedaży bezpośredniej rosną rocznie średnio o 8-10 proc., czyli szybciej niż obroty całego handlu detalicznego (poniżej 8 proc.)
* Najlepiej sprzedają się kosmetyki (92 proc. całej sprzedaży branży), sprzęt agd (5 proc.) oraz odżywki i artykuły dietetyczne (3 proc.).
* Wśród klientów dominują kobiety (74 proc.), osoby poniżej czterdziestego roku życia (59 proc.), osoby dobrze wykształcone - ponad połowa ma średnie lub wyższe wykształcenie.
* Głównym powodem korzystania z oferty firm sprzedaży bezpośredniej jest wygoda zakupu, a także możliwość skorzystania z fachowej porady czy z promocji.
Strefa Biznesu: Praca sezonowa. Jaką umowę podpisać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?