Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stare śląskie obrzędy weselne kultywowane są coraz rzadziej

Katarzyna Wolnik
Marta i Michał Krzysiowie z Katowic (początek XX wieku).
Marta i Michał Krzysiowie z Katowic (początek XX wieku).
Współczesne śląskie wesela już nie odbywają się w domu panny młodej. Narzeczeni nie przywożą gościom weselnym specjalnego ciasta, przy pieczeniu którego zatrudnione były wszystkie kobiety z obu domów, w których ...

Współczesne śląskie wesela już nie odbywają się w domu panny młodej. Narzeczeni nie przywożą gościom weselnym specjalnego ciasta, przy pieczeniu którego zatrudnione były wszystkie kobiety z obu domów, w których przedweselną gorączkę wyczuwali sąsiedzi z całej ulicy. Nawet jeśli częstuje się gości wypiekami, kupuje się je w pobliskiej cukierni. A przecież żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają urok tradycyjnych śląskich wesel.

Co powie kmotr?

Gdy kawaler poznał dziewczynę, która mu się spodobała i którą chciał pojąć za żonę, wysyłał do jej rodziców swatów zwanych też klytami i kmotrami. To oni - w imieniu zalotnika - przedstawiali im stosowną prośbę. Symbolicznym gestem zgody na rozpoczęcie "smowy", czyli oględzin, był poczęstunek. Podanie chleba i trunku oznaczało zgodę na ślub. Teraz dopiero rodzice mogli uzgodnić posag. Po zaręczynach, zwanych też zrękowinami, rozpoczynał się piękny okres narzeczeński, czyli zolyty. Śląskie, XIX-wieczne obrzędy związane z małżeństwem, opisuje Dorota Simonides w książce "Od kolebki do grobu".

Spadli z ambony

- Wiele z tych zwyczajów jeszcze jest kultywowanych, na przykład we wsiach Opolszczyzny, choć wiadomo, że nikt dziś już nie ubiera tradycyjnego stroju, a nad ludowymi obrzędami góruje liturgia kościelna - mówi znana badaczka śląskiego folkloru.

Odwiedzający swą wybrankę narzeczony musiał przynosić jej prezenty, na przykład serce z piernika albo korale. Po trwających zwykle pół roku zolytach, młodzi "szli dać na zapowiedzi". Cała wieś dowiadywała się o rychłym weselu, gdy młodzi "spadali z ambony", czyli ksiądz w kościele odczytywał nazwiska narzeczonych, którzy już wybrali termin ślubu. Po ostatniej zapowiedzi w domu panny młodej zaczynało się świniobicie, wyrób krupnioków i wędlin, a młoda para chodziła osobiście spraszać gości. Potem przygotowywano kopy jaj, góry masła, kilogramy maku i sera, bo pieczenie słodkich kołoczów było obowiązkowe. W przeddzień wesela odbywał się wieczór panieński, podczas którego druhny śpiewały rzewne piosenki i wiły wianki. Kawalerowie zaś rozbijali na progu domu panny młodej stare skorupy z porcelany i szkła.

Oracje starosty

Uroczystość weselna zaczynała się "wyprosem", czyli piękną oracją starosty, który wraz z orszakiem pana młodego przybywał do domu jego wybranki. Ta jednak ukrywała się w izbie, a panu młodemu przyprowadzano najpierw starą babę, a potem jeszcze kilka innych "narzeczonych". W końcu po długich targach i przemowach ojciec wydawał córkę przyszłemu zięciowi. Po wyprosie rodzice błogosławili młodych, po czym orszak weselny, przeważnie na wozach, wyruszał do kościoła. Po ślubie goście jechali do karczmy, w której odbywało się weselisko. Uczestniczyli w nim mieszkańcy całej wsi, więc przyjęcia - choć huczne i radosne - nie mogły być zbyt wystawne. Biesiadowanie przeplatano przyśpiewkami, przemowami, wnoszeniem toastów.

Co rusz datki

W czasie obiadu wchodziła na salę kucharka z obandażowaną ręką i zbierała datki na "łoparzono ręka". O północy w osobnej izbie odbywały się oczepiny. Uczestniczyły w nich tylko kobiety. Po oczepinach, czyli zdjęciu welonu z głowy panny młodej i założeniu czepka, niewiasty wyprowadzały młodą mężatkę do weselnej izby i zaczynały tańczyć. Pląsom towarzyszyły śpiewy i zbieranie datków na czepiec panny młodej.

Poprawiny, czyli dokończenie zabawy następnego dnia, rozpoczynały się mszą świętą w intencji zmarłych z obu rodzin. Ostatnim aktem obrzędu weselnego były "przekludziny", czyli przeprowadzka żony do domu męża. Przed odjazdem córka musiała zapytać matkę: "Mamulko, a jak długo wre jajko?". Pytania mogły też dotyczyć np. wypieku chleba, dojenia krowy. Rodzice musieli pamiętać, aby nie odwiedzać córki przed upływem miesiąca, bo znaczyłoby to, że jest jej źle u męża.

Randki w czwartki

• Przed ślubem dziewczyna nie mogła stracić wianka, czyli dziewictwa. Jeśli urodziła nieślubne dziecko, nazywana była zowitką - może dlatego, że musiało być poczęte gdzieś za witkami, czyli w krzakach.

• Zwyczaj tłuczenia naczyń nazywany polterabendem wywodzi się z kultury germańskiej. W różnych okresach i regionach oznaczał co innego. Według wierzeń słowiańskich, był rytuałem odpędzania złych duchów.

• Przychodzący na zolyty kawaler dzień odwiedzin ustalał z ojcem dziewczyny. Najczęściej było to czwartkowe późne popołudnie, później sobota. Przed wojną, w 1939 roku, upowszechnił się zwyczaj ofiarowania wybrance pierścionka zaręczynowego.

• W ślubnej wyprawie panna dostawała od rodziców zwykle garnki, pierzyny, obrusy.

• Weselne stoły nakrywane były białymi obrusami i przyozdabiane gałązkami mirtu. Na obiad najczęściej podawano rosół, ziemniaki, kluski, mięso wołowe, wieprzowe i rolady, a do tego sałatki z kapusty. Na podwieczorek były ciasta: drożdżowe i kruche z serem, makiem, kruszonką. Podczas weselnej wieczerzy podawano kiełbasy i podroby. Goście pili piwo i wódkę, rzadziej wino.

Wesele i poprawiny

W szkicu o weselach w miastach śląskich od początku XX wieku do końca okresu międzywojennego zamieszczonym w książce "Śląska kultura ludowa", Halina Gerlich wskazuje, że młodzi szukali żon i mężów w obrębie własnej grupy etnicznej, czyli wśród Ślązaków.

Zolyty zaczynały się w chwili, gdy młody poprosił rodziców dziewczyny o zgodę na zabieranie jej na spacery i zabawy. Jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku mężczyźni starający się o rękę panny korzystali z pomocy swatów. W końcu sami w uroczysty sposób ujawniali swą prośbę. Przy tej okazji czasem całowali w rękę ojca wybranej dziewczyny. Charakterystycznym zwyczajem było chodzeniem młodych z kołoczem, które było także formą zapraszania na ślub.

Wesele odbywało się zazwyczaj w mieszkaniu; często swoich izb użyczali sąsiedzi z familoków. W miastach raczej sporadycznie odbywały się wieczory panieńskie, za to panowie bawili się hucznie na wieczorach kawalerskich. Dzień ślubu i wesela przypadał na wtorek, środę lub czwartek. W okresie międzywojennym zwyczaj wykupywania panny młodej występował sporadycznie.

Na drodze do kościoła weselnicy napotykali bramy weselne, w których stali poprzebierani strażnicy, domagający się od młodych pieniędzy, darów w naturze lub wódki.

Po ceremonii zaślubin orszak wracał do domu - na progu rodzice (czasem kucharki) witali młodych chlebem i solą. W dzień poprawin kobiety tradycyjnie oglądały dary weselne.

Masz ciekawe zdjęcie, przyślij do DZ. Pokażemy je na naszych łamach!

Zachęcamy wszystkich zainteresowanych do otwarcia rodzinnych szuflad z fotografiami. Wybierzcie zdjęcia, które chcielibyście pokazać w naszej gazecie. Nie stosujemy żadnych ograniczeń - mogą być sprzed roku lub wykonane sto lat temu. Rodzice mogą się pochwalić fotografiami swoich dzieci, dziadkowie wnuków, zaś młodzi mogą zaprezentować zapomnianą urodę swoich przodków. Ważna jest jakość zdjęć - muszą być wyraźne (kolorowe lub czarno-białe), ostre, postacie nie mogą być zamglone, nieostre lub fotografowane ze zbyt dużej odległości.

Prosimy przysyłać fotki pod adresem: Dziennik Zachodni, ul. Młyńska 1, 40-953 Katowice z dopiskiem "Album rodzinny". Należy podać adres zwrotny, ponieważ na życzenie zdjęcia odeślemy nadawcom. Trzeba też napisać choć trochę o osobach z fotografii (imiona, nazwiska, kiedy powstało zdjęcie, w jakich okolicznościach itp.). Można również przesłać zdjęcie pocztą elektroniczną pod adresami: [email protected],[email protected],[email protected],[email protected]

Zapraszamy na nasze strony.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto