Wystarczyło kilka ostrych słów, nieczułość trenera Dariusza Gaschiego na kobiece łzy i wszystko się zmieniło. - W mundurówce tak musi być. Szef ma zawsze racje - wyjaśnia Gaschi, który uczy panie z Łazisk strażackiego rzemiosła.
Specjalistki
Każda z 13 pań tworzących żeńską drużynę strażacką przy PKE S. A. Elektrowni Łaziska twierdzi, że znalazła się w niej przez przypadek.
- Trzy lata temu komendant Piotr Koczuba przyszedł do zakładu szukać kobiet do drużyny - opowiada Ewa Zielonka. - Szukał, bo większość pań wyszła za mąż i urodziła dzieci. I trzeba było ratować drużynę.
Wyjaśnijmy jednak - nie jest tak, że panie jeżdżą wozem strażackim i gaszą pożary w okolicy.
- Nasza drużyna została zorganizowana przede wszystkim po to, by brać udział w zawodach strażackich - tłumaczy Aleksandra Gonsior-Śleziona. - Oprócz tego jesteśmy przeszkolone z pierwszej pomocy.
Lepsze od panów
Najciekawsze jest to, że drużyna z Łazisk tak właściwie... nie ma konkurencji. Na każdych koncernowych zawodach panie trenowane przez Dariusza Gaschiego są pierwsze!
- Zdarzyło się nawet, że miałyśmy lepszy czas od panów - dodaje Zielonka.
A takie zawody wymagają niesamowitej kondycji fizycznej. Bo trzeba wykonać skok przez płotek, przebiec po równoważni czy podłączyć wąż gaśniczy do rozdzielacza. Wszystko w biegu, bo to sztafeta.
- Przygotowując się do zawodów, ćwiczymy półtora miesiąca wcześniej. Spotykamy się wtedy dwa razy w tygodniu i ćwiczymy po trzy godziny - opowiada Gonsior-Śleziona.
Ale nie tylko intensywne ćwiczenia przed zawodami są przyczyną sukcesów drużyny - panie jeżdżą na nartach, na rowerze i biegają.
- Ja od dziecka uprawiałam sport - mówi Ewa Zielonka. - Najbardziej lubię sprint. Niedawno zajęłam pierwsze miejsce w zawodach ogólnokrajowych energetyków.
Sikawka po godzinach
Dla każdej z kobiet drużyna to miejsce, gdzie mogą odpocząć, odprężyć się. Bo na co dzień są zatrudnione w Elektrowni Łaziska na innych stanowiskach.
- Pracuję w małej poligrafii. Po całym dniu biegania między kserokopiarkami potrzebna jest jakaś odskocznia - przekonuje Lidia Bekus.
Wszystkie panie mają mężów, dzieci i całą masę domowych obowiązków. Mimo to znajdują czas na ćwiczenia, realizację własnych zainteresowań. A są one różne: od pielęgnowania ogrodu po pieczenie ciast.
Nie czują się gorsze od panów. Zresztą ich przełożony uważa, że są nie mniej od kolegów - strażaków sprawne. Kilkakrotnie podczas zawodów organizatorzy proponowali, by potraktować je ulgowo. Nie chciały, bo to miała być uczciwa walka.
Twarde i zdeterminowane
Ich celem jest teraz poprawa kondycji. Pomaga im w tym trener, który czasami karci, ale i mobilizuje. Chce, by były jeszcze lepsze. A one już nie płaczą na treningach i nie martwią się o manicure.
Są twarde i zdeterminowane. Ale nie przestały być kobietami - czują się kobieco nawet w dużych strażackich mundurach.
Bo dla nich nie tylko mężczyzna może być strażakiem. Kobieta też, dlatego że w tym zawodzie płeć nie ma znaczenia. Najważniejsza jest chęć pomocy innym i odwaga. A tej 13 paniom z Łazisk jej nie brakuje...
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?