Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Supermarket jest tańszy, ale i tak wolimy sklepy osiedlowe

Joanna Pieńczykowska
Ceny rosną wolniej, niż mogłyby, bo polscy i zagraniczni handlowcy muszą ze sobą konkurować. Fot. Arc
Ceny rosną wolniej, niż mogłyby, bo polscy i zagraniczni handlowcy muszą ze sobą konkurować. Fot. Arc
Rekordową sumę 220 mld zł wydali w ubiegłym roku Polacy w sklepach spożywczych. To o 28 mld zł, czyli 14,6 proc. więcej niż przed rokiem - szacuje firma badawcza PMR.

Rekordową sumę 220 mld zł wydali w ubiegłym roku Polacy w sklepach spożywczych. To o 28 mld zł, czyli 14,6 proc. więcej niż przed rokiem - szacuje firma badawcza PMR. To nic - w tym roku wydamy w placówkach detalicznych aż 252 mld zł, czyli o 32 mld zł więcej.

Skąd ten szalony wzrost wydatków na żywność i inne artykuły? Analitycy tłumaczą to nie tylko rosnącą inflacją, ale przede wszystkim coraz większą zamożnością Polaków. W ubiegłym roku ok. 9,5 proc. wzrosły nasze płace, ale też o kilkaset tysięcy powiększyła się liczba osób, które mają pracę.

- Kupujemy bardziej wyszukane produkty żywnościowe, coraz mniejsze znaczenie ma dla nas cena - podkreśla Marcin Szaleniec, analityk firmy PMR.

Dlatego chociaż wielkie sieci Tesco, Carrefour, Real i Auchan kuszą niskimi cenami i promocjami, dzięki którym wiele artykułów można właśnie w nich kupić najtaniej, to w ostatnim okresie coraz trudniej podbić im serca konsumentów. W tym roku po raz pierwszy hipermarkety straciły nawet swój udział w rynku - spadł on z 12,3 do 12,2 proc.

Szczególnie szybko rosną obroty supermarketów - wydaliśmy w nich aż 29 mld zł, podczas gdy rok wcześniej - 17,5 mld zł. Coraz bardziej widoczne stają się polskie supermarkety, m.in. dynamicznie rozwija się sieć Polomarket, która ma już 225 placówek. Przebojem zdobywają rynek duże delikatesy, takie jak Piotr i Paweł, Bomi, Alma Market. Z drugiej strony przybywa też sklepów dyskontowych - sieć Biedronka, która przejęła ostatnio 220 sklepów sieci Plus, będzie miała już w naszym kraju ponad 1,2 tys. placówek. W lutym lub marcu spodziewany jest debiut niemieckiego giganta Aldi.

Jednak najwięcej pieniędzy, ponad dwie trzecie z owych 220 mld zł, zostawiliśmy w małych polskich sklepach. Nie sprawdziły się przewidywania sprzed kilkunastu lat, złowieszczo wróżące wraz z wejściem hipermarketów kres rodzimego handlu.

Mówiono wówczas, że podobnie jak w innych krajach, zagraniczne sieci szybko zdominują rynek. Na przykład w Danii trzy największe sieci mają 90 proc. udziałów w rynku, w krajach skandynawskich - ok. 85 proc., w Niemczech - 61 proc., we Francji - 55 proc., w Czechach - 46 proc., na Węgrzech - 35 proc. A w Polsce trzej czołowi detaliści - Biedronka, Carrefour i Tesco - łącznie, według firmy Nielsen, zdobyły zaledwie 15 proc. udziału w rynku.

Polacy okazują się bowiem leniwymi tradycjonalistami. Najchętniej robią zakupy w sklepach małych, położonych blisko domu - co wykazały przeprowadzone w tym roku badania Shoper Trend. Polacy odwiedzają takie placówki 15-16 razy w miesiącu, podczas gdy w hipermarketach bywają przeciętnie pięć razy w miesiącu, a w supermarketach - sześć razy.

- Najchętniej wybieramy sklepy pobliskie, z bogatym asortymentem, natomiast takie czynniki wyboru jak cena czy stosunek ceny do jakości, które mają duże znaczenie dla konsumentów na Zachodzie, znajdują się na kolejnych miejscach - ocenia Wojciech Zaremba z Nielsen.

Rodzimi handlowcy jednak nie poprzestają na biernym wyczekiwaniu na klienta: łączą się w sieci, dzięki czemu mają większą siłę zakupową i skuteczniej mogą konkurować z zachodnim kapitałem. W ostatnim roku informacje o takich konsolidacjach wśród polskich sieci sklepów pojawiają się niemal codziennie. Emperia, do której należą takie sieci jak Stokrotka, Groszek, Jaskółka, w samym tylko 2007 r. przyłączyła do grupy siedem kolejnych.

Niewykluczone, że w tym roku dojdzie do połączenia Emperii z siecią Lewiatan, która ma już ponad 2 tys. placówek. Z kolei sieć delikatesów Bomi ogłosiła niedawno, że połączy się z siecią Rabat Pomorze, do której należy 1,2 tys. sklepów marki Sieć 34 oraz 250 eLDe. W efekcie na polskiej mapie sklepów wyrastają prawdziwe giganty: największa obecnie sieć w Polsce to franczyzowa ABC, należąca do grupy Eurocash i licząca już 2,5 tys. placówek.

Na tej dużej aktywności polskich grup handlowych zyskują klienci. - Niewątpliwie duża konkurencja ze strony polskich sieci powstrzymuje wzrost cen w hipermarketach - mówi Marcin Szaleniec. Małe sklepy wyglądają coraz ciekawiej i podnoszą jakość usług, centrale zapewniają im nowoczesny wizerunek i know-how.

Ostatnio blisko naszych domów zaczynają lokować się też wielkie sieci, które zdały sobie sprawę, że nie są w stanie zmienić przyzwyczajeń Polaków. Carrefour uruchamia już pierwsze franczyzowe sklepy małego formatu pod szyldem 5 Minut. Tesco jeszcze przed końcem lutego uruchomi pięć pierwszych sklepów małego, osiedlowego formatu.

A my, dzięki tej konkurencji, mamy coraz szerszy wybór. I możemy być pewni, że ceny nie będą rosły zbyt szybko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto