MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tak grały drużyny z naszego regionu

(wot)
Czarni Góral - MK 05 Krzanowice 2-1 (1-0) Udanie rozpoczęli rozgrywki w IV lidze piłkarze CzarnychGórala Żywiec. Podopieczni Jana Laburdy pokonali na własnym boisku MK 05 Krzanowice i zainkasowali trzy punkty.

Czarni Góral - MK 05 Krzanowice 2-1 (1-0)

Udanie rozpoczęli rozgrywki w IV lidze piłkarze CzarnychGórala Żywiec. Podopieczni Jana Laburdy pokonali na własnym boisku MK 05 Krzanowice i zainkasowali trzy punkty. Gospodarze od początku ruszyli do ataku. Szczególnie mógł się podobać nowo zdobyty Krasiński, który rwał do przodu. Bardzo skutecznie. W 3. minucie tuż za linią pola karnego został sfaulowany jeden z żywczan. Piłkę ustawił były zawodnik Górnika MK Katowice i strzałem z rogala pokonał bramkarza gości, który nie miał nic do powiedzenia. Goście bardzo szybko zorientowali się, kto z Czarnych-Górali jest dla nich największym zagrożeniem i nie przebierali w środkach. Najpierw brutalnie sfaulowali Krasińskiego - w tej akcji sędzia uznał, że nic nie było - później ścięli z nóg równie dobrego Sołtyska. Po przerwie stroną przeważającą byli nadal miejscowi. Na 2-0 podwyższył Trzop. Gdyby nie błąd w obronie, spotkanie zakończyłoby się takim wynikiem, a tak krzanowiczanie zmniejszyli rozmiary porażki. Na nic więcej w sobotę nie było ich jednak stać.

Odra II Wodzisław - Koszarawa Żywiec 1-0 (0-0)

Nie takiego początku rozgrywek życzyli sobie kibice Koszarawy Żywiec. Zespół, który zagrał w zupełnie nowym składzie, nie sprostał rezerwom Odry Wodzisław. Mecz odbył się na boisku bocznym. W pierwszej odsłonie gra była wyrównana. W drugiej gola strzelili gospodarze. Obrońcy Koszarawy próbowali złapać miejscowego napastnika na spalonym. Skończyło się na tym, że stanął w sytuacji sam na sam z Nowakiem i nie zmarnował jej. Podopieczni Zdzisława Podedwornego rzucili się do odrabiania strat. Utytułowany szkoleniowiec w miejsce Gadomskiego wpuścił Staweckiego, który już w pierwszej akcji wywalczył rzut karny. Jedenastki na gola nie zamienił jednak Staniek i gospodarze wygrali 1-0. Działacze z Żywca smucą się z pierwszej porażki, ale podkreślają, że zimny prysznic powinien podziałać na piłkarzy mobilizująco.

MKS Lędziny - BKS Bielsko 3-2 (0-1)

Bielszczanie przegrali mecz, który mieli praktycznie wygrany. W pierwszej połowie dyktowali warunki gry na boisku w Lędzinach. Gdyby mieli wyostrzone celowniki, prowadziliby różnicą trzech bramek. Skończyło się na skromnym prowadzeniu 1-0. Bramkę z rzutu karnego strzelił Papatanasiu. W czasie przerwy trener Alfred Gazda powiedział zawodnikom, żeby grali tak samo. Zaraz po przerwie na 2-0 podwyższył Suchy. Strzelec pierwszej bramki przeprowadził rajd prawą stroną, podał piłkę Natankowi, który ograł obrońcę i wyłożył piłkę Suchemu. Było 2-0 i wydawało się, że jest po meczu. Tymczasem od 60. minuty bielszczanie stanęli. Głupio stracona bramka sprawiła, że odżyły nadzieje gospodarzy na doprowadzenie do remisu. Na 2-2 się jednak nie skończyło, bowiem w 94. minucie lędzinianie dobili bielszczan. Być może losy spotkania potoczyłyby się trochę inaczej, gdyby przy stanie 2-2 Natanek wykorzystał sytuację sam na sam.
- Zabrakło nam konsekwencji - skomentował trener Gazda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto