Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niesamowite miejsca i budynki w Zielonej Górze. Kto pamięta willę z kolumnami czy hotel Polan?

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Willa na Srebrnej Górze była jedną z najpiękniejszych kamienic w mieście. Zniknęła wraz budową ulicy Konstytucji 3 Maja
Willa na Srebrnej Górze była jedną z najpiękniejszych kamienic w mieście. Zniknęła wraz budową ulicy Konstytucji 3 Maja Archiwum GL/ Muzeum Ziemi Lubuskiej/ Archiwum Państwowe/Zbigniew Rajche, Bronisław Bugiel
Zielona Góra po II wojnie światowej była... miasteczkiem. W 1946 roku liczyła zaledwie 15 tysięcy mieszkańców, w latach 50. przekroczyła 40 tysięcy, a w 80. - 100 tysięcy mieszkańców. Powstawały osiedla, zakłady pracy, wyższe uczelnie. Miasto się zmieniało i niektórym trudno wyobrazić sobie, jak wyglądało przed laty. A czasem warto przenieść się w czasie, by lepiej ocenić współczesność. I powspominać, jak to dawniej bywało.

Pionierzy Zielonej Góry zawsze podkreślają jedno: - To było miasto-bombonierka. Bardzo czyste i pełne zieleni, kwitnących magnolii. Wszystko tu było poukładane, logiczne. Takie przyjazne dla ludzi.

Zielonagóra w powojennych dokumentach

- Moja rodzina mieszkała w Poznaniu, niedaleko rynku. Kiedy katiusze w czasie ofensywy zimowej zniszczyły całkowicie nasz dom, dostałem skierowanie do miasta, które dopiero miało stać się polskim – wspominał na naszych łamach pionier Remigiusz Jankowski. - Przyjechałem z kilkuosobową grupą do Czerwieńska. Tu pociąg kończył bieg. Dalej trzeba było na piechotę.
Miasto było wyludnione, wszędzie wisiały białe flagi. Na placu Bohaterów pracowali Niemcy, nadzorowani przez rosyjskich żołnierzy.
Poznaniaków zaproszono na niezbyt miłą rozmowę do siedziby NKWD (w muzeum). I odwieziono z powrotem do Czerwieńska. Skąd znów pieszo, omijając Rosjan, wrócili do miasta. Tym razem spotkali Polaków.
- Podobnie jak w Poznaniu, chciałem mieszkać blisko centrum, ale jakby trochę z boku - opowiadał R. Jankowski, kiedy oprowadzał nas po swoim mieszkaniu. - Dlatego wybrałem kamienicę przy ul. Kupieckiej nr 4. Choć dziś wszędzie jest centralne ogrzewanie, to kaflowe piece zostały. Na pamiątkę. Sypialnia jest taka, jaką zastaliśmy.
Piękne dębowe deski na podłodze. Duże, podwójne łoże małżeńskie, toaletka z lustrami, szafka. W idealnym stanie. Bo rodzina Jankowskich bardzo dbała o pamiątki. Każdą zastaną w mieszkaniu rzecz musieli wykupić, na co mają stosowne dokumenty. Nawet na kieliszki, łyżki i widelce. Na pożółkłych papierach pieczątki z napisem ,,Zielonagóra".
Pionierzy wspominają, że przez pewien czas mieszkali tu razem z Niemcami. Każdy miał nadzieję, ze teraz będzie tylko lepiej. Kwitło życie towarzyskie, tańczono na placach i w centrum miasta.

Piękny dworzec kolejowy w czerwonej cegły i dorożki

Także dla przybywających późnej do miasta osób Zielona Góra była rajem. Między innymi dla
Jadwigi Wąs. Przyjechała tu ze wsi, ze wschodu. Szukała lepszego życia.
- I tutaj je odnalazłam. Miałam dach nad głową, nie narzekałam na głód. Dostałam szansę na dobrą pracę w Polskiej Wełnie, mogłam skończyć szkołę - wspominała. - Wtedy dla mnie to było prawdziwe szczęście. Miasto mnie urzekło, zakochałam się w nim po uszy. Wszystko mi się tu podobało. I było tak zielono. Ludzie tacy mili, czułam się w szkole, w pracy jak w rodzinie. Wszyscy sobie pomagaliśmy…
We wspomnieniach pojawiają się liczne restauracje, dorożki przed pięknym dworcem kolejowym z czerwonej cegły (pierwszy pociąg wjechał tu na tory w 1871 roku). Miał dwie kondygnacje. Dach był spadzisty, z charakterystycznymi okapami. Na parterze znajdowały się pomieszczenia dla pasażerów, była poczekalnia, kasy biletowe, dwie restauracje i kawiarnia. Piętro przeznaczono na biura.
W 1967 roku rozpoczęto rozbiórkę starego dworca. Bo nie pasował do nowoczesnego, miasta wojewódzkiego. Trzy lata później oddano do użytku nowy dworzec. Był nowoczesny z charakterystycznym pofalowanym dachem. Ale nie wszystkim się podobał Kazimierz Różalska na łamach naszej gazety określił go nawet mianem „minidworca”.
- Żal tego zabytkowego dworca. Naprawdę miał klimat. Do dziś istnieje bliźniaczy dworzec w Rudnej Gwizdanów – mówi Henryk Rogalski z Zielonej Góry. - Jak teraz czytam o remontach różnych dworców w Lubuskiem, to tak sobie myślę, że byłaby też okazja odnowić ten nasz stary, gdyby istniał.

Willa na Srebrnej Górze była wyjątkowa, a grzybek kojarzył się z miłością

Starsi mieszkańcy żałują też rozbiórki pięknej willi na Srebrnej Górze, w której – jak pamiętają była m.in. przychodnia zdrowia. Zabytkową kamienicę wyburzono, gdy w latach 80. ubiegłego wieku budowano aleję Konstytucji Trzeciego Maja. Chodziło o to, by droga była szeroko, nowoczesna. Niestety, nie można było tego zrobić bez… burzenia budynków. Albo największego w mieście kina – „Wenus” (wybudowanego w 1961 roku), albo jednej z najpiękniejszych kamienic. Siedziby X muzy nikt nie odważył się zlikwidować. Zdecydowano się wyburzyć willę. A ta była wyjątkowa.
Miała trzy kondygnacje, czterospadowy dach, ciekawe architektoniczne detale, oryginalne zdobienia przy oknach. Poszczególne piętra były oddzielone gzymsami. Na górze był fryz (wieńce kwiatowe). Charakterystyczna była także wysunięta klatka schodowa z pięknymi witrażami…
A skoro o wyburzeniach mówimy, to mieszkańcy nie tylko żałują dawnych, zabytkowych obiektów. Z sentymentem wspominają inne, powstałe już po wojnie, jak choćby pierwszą, małą palmiarnię czy amfiteatr. Były skromne, ale miały swój klimat i charakter. Tak samo jak grzybek, która stał w miejscu, gdzie dziś znajduje się pomnik Bachusa. Grzybek to był transformator w kształcie ośmiokątnego domku. Przy nim funkcjonowała także stacja benzynowa z jednym dystrybutorem paliwa. Obiekt mieszkańcy nazwali grzybkiem, bo przypominał jego kształt. Była też wersja, że nazwa wzięła się od krawca o nazwisku Grzybek, który mieszkał niedaleko transformatora. Przez 20 lat zielonogórzanie, zwłaszcza ci zakochani, spotykali się pod grzybkiem, który zniknął z powierzchni pod koniec 1964 roku.

Nowoczesny hotel Polan gościł największe gwiazdy

Mieszkańcy miasta z sentymentem wspominają także i takie obiekty jak hotel Polan, który niczym szczególnym się nie wyróżniał, ale bywały w nim największe gwiazdy estrady. O planach budowy hotelu przy ul. Staszica "Gazeta Zielonogórska” (dziś „Gazeta Lubuska”) pisała już w 1965 r., pokazując rysunek, jak będzie on wyglądał. Jednak inwestycja mocno się przeciągnęła. Do finału doszło w 1969 roku. Polan miał być otwarty na wakacje, ale nie udało się dotrzymać terminu. Dopiero 1 grudnia 1969 r. zameldowali się tutaj pierwsi goście. Byli to: Renata Praska i jej mąż Stanisław. Obydwoje ukończyli Politechnikę Wrocławską i przyjechali do Zielonej Góry rozpocząć pierwsza pracę. W pierwszym dniu zameldowało się tutaj 17 gości, a hotel miał ponad 200 miejsc.
W latach 80. na tyłach Polanu rozpoczęto stawiać betonową konstrukcję. W ramach rozbudowy miał tu stanąć hotelowy wieżowiec. Jednak projekt wstrzymano.
W 1992 r. dokończeniem inwestycji wspólnie z Orbisem zainteresowana była francuska firma DRE. Wciąż miał to być dziesięciokondygnacyjny obiekt ze 168 pokojami i restauracją dla 200 osób. Pomysł nie wypalił.
W 2011 roku po 40 latach istnienia, hotel Polan został wyburzony. Na jego miejscu powstał blok mieszkalny.

UFO też zniknęło, powstał zbiornik

Miejsc, których już nie ma, a przypominają nam je tylko stare zdjęcia, jest więcej. Nie wszystkie miały wielką wartość, ale dla niektórych mieszkańców na pewno sentymentalną. Jednym z obiektów, który zniknął ostatnio z powierzchni była stara oczyszczalnia ścieków przy ulicy Foluszowej, nazywana przez mieszkańców UFO. Została ona wybudowana w 1934 roku. I jak na tamte czasy, stanowiła nowoczesne rozwiązanie. Powstała na Złotej Łączy, do której wpływały ścieki z miasta. Działała do czasu II wojny światowej. Po jej zakończeniu była ponownie uruchomiona. Ale na krótko, bo Polacy nie zawsze potrafili odpowiednio ją użytkować, stąd dochodziło do awarii. Oczyszczalnia ponownie ruszyła pod koniec lat 50. ubiegłego wieku i działała do lat 70. Miasto się jednak szybko rozwijało i nie przystawała ona już do realiów i rosnącej liczby ludności. Nic więc dziwnego, że z czasem wybudowano nową oczyszczalnię ścieków w Łężycy. Z czasem obiekt popadał w ruinę, a w ubiegłym roku został wyburzony. W jego miejscu powstał zbiornik retencyjno-rozsączający. Budowa zbiornika przy ul. Foluszowej kosztowała około sześciu milionów złotych. Inwestycja pozwoli przechwycić duże ilości wód opadowych, rozpadowych z miasta, ale także zabezpieczyć przed dużą falą opadów, która płynęła do Zielonej Góry Przylepu i Czerwieńska.

Warto dawne ślady ocalać od zapomnienia

To tylko niektóre z przykładów miejsc, które z czasem zmieniły się nie do poznania. Przypominamy sobie, jak wyglądały dawniej, oglądając stare zdjęcia i pocztówki. Lata mijały, powstawały nowe osiedla, firmy, stadiony. Mieszkańcy lubią wspominać dawne dzieje, stare restauracje, zakłady pracy, miejsca rekreacji. Bo jak mówią, to ich życie, ich dobre i złe chwile. W ich opowieściach przewijają się też często pełen zieleni, kolorowych kwiatów i wielkich agaw w donicach plac Bohaterów, samolot czy zakopiańskie domki przy ul. Kasprowicza. Wspominają festiwale piosenki, organizowane w amfiteatrze, dawne Winobrania, budowę wyższych uczelni – Wyższej Szkoły Inżynierskiej (później Politechniki Zielonogórskiej) czy Wyższej Szkoły Nauczycielskiej (później Wyższej Szkoły Pedagogicznej). Dzięki studentom w mieście pojawiło się wielu młodych ludzi, a wraz z nimi wiele ciekawych imprez jak festiwal Włóczęga, kabarety czy studenckie czasopismo Faktor.
Przez lata wiele się zmieniło w mieście, które w zeszłym roku obchodziło 700-lecie nadania praw miejskich, a rok wcześniej – 800-lecie istnienia. Wiele się zmienia. Warto jednak dawne ślady ocalać od zapomnienia…

Przeczytaj także:

od 12 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Niesamowite miejsca i budynki w Zielonej Górze. Kto pamięta willę z kolumnami czy hotel Polan? - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto