- To było bardzo mocne zderzenie. Szczęście, że nic poważniejszego mu się nie stało - opowiada przejęty Krzysztof Guzy, kierowca bielskiego Zakładu Komunikacji Miejskiej, oglądając rozbity pojazd kolegi. - Gdyby uderzenie poszło wyżej, mogłoby się skończyć tragicznie. Kierowca przecież nie ma gdzie uciec i mogło być po nim - wyjaśnia pokazując kabinę, w której siedzi prowadzący autobus.
Z powodu niespodziewanego powrotu zimy przez weekend na drogach Bielska-Białej doszło do wielu wypadków i kolizji.
- Kierowcy jeżdżą jak w lecie. Momentami w ogóle nie patrzą na warunki - alarmują policjanci. Efekt jest taki, że w sobotnie przedpołudnie policjanci i lekarze mieli pełne ręce roboty.
O wielkim szczęściu może mówić kierowca autobusu MZK, który przeżył zderzenie z ciężarowym mercedesem. Do wypadku doszło na skrzyżowaniu ulic Cieszyńskiej z Jesionową. Autobus miał zielone światło, wyjeżdżał jako trzeci pojazd w kolejności, gdy niespodziewanie wjechał w niego samochód ciężarowy. Siła uderzenia była ogromna. Kierowcę odrzuciło do tyłu, a trzy pasażerki autobusu zostały ranne. Jedna z nich, 56-letnia kobieta złamała obojczyk. Dwie pozostałe panie w wieku 73 i 51 lat doznały obrażeń głowy, ale po opatrzeniu zostały zwolnione ze szpitala. Kierowca miał poranione ręce od szkła, które posypało się z rozbitej szyby.
Policja ustala czy kierujący samochodem ciężarowym rzeczywiście miał niesprawne hamulce, jak zeznał po wypadku.
Tymczasem Krzysztof Guzy dodaje, że w ruchu drogowym kierujący autobusem nie mają łatwego życia.
- Najgorsza jest sytuacja z wyjeżdżaniem z zatok przystanków autobusowych. Mimo że kierowcy mają obowiązek w mieście ustąpić pierwszeństwa autobusom, różnie z tym bywa. Zazwyczaj rzadko ustępują - tłumaczy kierowca z 14-letnim doświadczeniem.
Drugi wypadek wydarzył się także na ul. Cieszyńskiej. Kierowca strażackiego mitsubischi najechał na osobowe tico. Uderzenie było tak mocne, że wóz strażacki wylądował na przeciwległym pasie ruchu, gdzie zderzył się z renaultem. Kobieta kierująca renaultem trafiła do szpitala ze złamanym nadgarstkiem.
W sobotę na parkingu policyjnym, gdzie zabezpieczono mitsubischi, biegli wstępnie skontrolowali pojazd, ponieważ - jak tłumaczył jego kierowca - doszło do awarii hamulców. - Straty wynoszą 25 tysięcy złotych - poinformował Jacek Rodak, zastępca oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?