Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w ZOO

Monika Krężel, (amc)
Miejsce tragiczneg wypadku. Fot. K. Tojok
Miejsce tragiczneg wypadku. Fot. K. Tojok
Prawdziwy horror rozegrał się wczoraj w ogrodzie zoologicznym w Chorzowie. Kobieta weszła na murek okalający wybieg dla niedźwiedzi, straciła równowagę i spadła.

Prawdziwy horror rozegrał się wczoraj w ogrodzie zoologicznym w Chorzowie. Kobieta weszła na murek okalający wybieg dla niedźwiedzi, straciła równowagę i spadła. Zwierzęta rzuciły się na nią, zaczęły rozszarpywać i wlec po wybiegu. Zaatakowana nie miała żadnych szans.

Tragedia wydarzyła się około godz. 15.15. – Usłyszałam potworny ryk niedźwiedzi i krzyki ludzi – relacjonuje Bożena Ornarowicz, szaletowa. – Przestraszyłam się, bo zwierzęta chyba nigdy tak nie ryczały, jakby się coś stało. Widziałam też jak biegł jakiś mężczyzna – dodaje.

Wszystko rozegrało się w ciągu kilku minut.
– Prawdopodobnie nie było żadnych świadków tragedii – mówi nadkomisarz Mariusz Mazepa z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie. – Dopiero później spacerowicze zaalarmowali pielęgniarzy – dodaje.

Niedźwiedzie natychmiast zagoniono do klatki, wezwano pogotowie, policję i strażaków. Lekarz stwierdził zgon. Ciało kobiety było tak zmasakrowane, że trudno było określić, ile ma lat. Zwierzęta szarpały ją, ciągnęły po betonowym wybiegu, wrzuciły do fosy.

Na wybiegu było widać wczoraj ślady krwi, leżał but i ubrania kobiety, ciało było przykryte czarną folią. Zoo było czynne dla zwiedzających, taśmą odgrodzono tylko wybieg niedźwiedzi brunatnych. Obok można było oglądać dwa niedźwiedzie himalajskie.

– To są dzikie zwierzęta i w ułamku sekundy zareagowały tak jak w naturze. One nie są agresywne ani względem siebie. ani opiekunów – mówi Jan Piotr Liszka, dyrektor chorzowskiego ogrodu zoologicznego. – Pytanie tylko, po co ta osoba przekraczała normy i wspięła się na murek?

Tuż przy wybiegu wisi tablica: „Stawanie lub siadanie na murkach ogrodzenia wybiegu zabronione. Grozi śmiercią lub kalectwem”. W najwyższym miejscu mur ma około czterech metrów wysokości.

Dlaczego zlekceważyła zakaz?

Pięć niedźwiedzi z zoo rzuciło się wczoraj na kobietę, która spadła z murka okalającego wybieg. Nikt nie wie, dlaczego wspięła się na ogrodzenie i spacerowała po nim. Nie ustalono jej tożsamości, nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Policja szuka świadków.

– Kobieta złamała bezwzględny zakaz wchodzenia na ogrodzenie – mówi Jan Piotr Liszka, dyrektor chorzowskiego ogrodu. – Wybieg jest całkowicie bezpieczny, spełnia wszystkie normy, zwierzęta nie mogą wydostać się na zewnątrz. Obok muru pościnane są wszystkie drzewa, żeby gałęzie nie sięgały do wybiegu. Pracuję w zoo 37 lat i nigdy nie doszło do takiej tragedii – dodaje.

Wybieg dla niedźwiedzi brunatnych jest położony w dole, fosa otoczona jest murem z kamienia, który w najwyższym miejscu ma ponad cztery metry. Obok przebiegają alejki i dodatkowe ogrodzenia.

Nie wiadomo, w jaki sposób kobieta znalazła się na murku. – Może chciała popełnić samobójstwo... – spekulują zwiedzający.

Gdy spadła na betonowy wybieg, pięć niedźwiedzi brunatnych natychmiast rzuciło się w jej kierunku. W mig rozszarpały ciało, wlokły po całym wybiegu, wrzuciły do fosy. Zachowały się jak dzikie zwierzęta, gdy poczuły mięso i krew. – Kobieta nie miała żadnych szans, one są bardzo silne – mówi dyrektor Liszka.

Wszystko działo się tuż po godz. 15. Niedźwiedzie miały dostać jedzenie dopiero wieczorem, gdy z wybiegu byłyby zaganiane do klatki.

Na betonie widać było wczoraj potworne ślady krwi, sandał i fragmenty ubrania. Dalej leżało przykryte folią, zmasakrowane ciało kobiety.

Nie znaleziono przy niej żadnych dokumentów, strażacy wieczorem wypompowali wodę, przeszukiwano fosę.

– Policja ustala tożsamość kobiety, nie znaleźliśmy też żadnych przedmiotów, które pomogłyby w identyfikacji ofiary lub ustaleniu przebiegu zdarzenia – mówi nadkomisarz Mariusz Mazepa z KMP w Chorzowie.

Prawdopodobnie nie było świadków zdarzenia. Spacerowicze zaalarmowali pielęgniarzy, gdy zwierzęta już rozprawiały się z ciałem.

Niedźwiedzie brunatne można oglądać w zoo od powstania ogrodu. – W 1957 roku wybudowano wybiegi dla niedźwiedzi jako jeden z pierwszych – mówi Jan Piotr Liszka.
Tuż obok ich wybiegu wiszą dwie tabliczki: „Przejście surowo wzbronione. Grozi wypadkiem” oraz „Stawanie lub siadanie na murkach ogrodzenia wybiegu zabronione. Grozi śmiercią lub kalectwem”.

Niedźwiedzie zostały zagonione do klatki. – Jeśli w sobotę fosa będzie ponownie napełniana, potem wybieg sprzątany, to być może niedźwiedzie nie wyjdą na wybieg – zastanawia się Jan Piotr Liszka. – Przez te wszystkie lata zoo odwiedziły miliony osób. Nie powinni odwrócić się od zoo. Dlaczego ta kobieta naraziła się na takie niebezpieczeństwo? – zadaje pytanie.

Kobieta miała około 40-55 lat, włosy jasne lub siwe. Ubrana była w jasną kurtkę, spódnicę z dzianiny koloru piaskowego i sandały.
Policja poszukuje świadków tragedii i osób, które być może widziały tak ubraną kobietę lub znały ją. Wszyscy, którzy mają informacje na jej temat proszone są o kontakt pod numerem telefonu: (032) 77-15-255 lub 77-15-200.


Niedźwiedzie z Chorzowa

Pięć niedźwiedzi brunatnych w chorzowskim zoo ma od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Niektóre z nich pochodzą z cyrków rosyjskich, które na początku lat 90. masowo przyjeżdżały do Polski. Zdarzało się, że zwierzęta przywiązywano do drzewa i zostawiano.

Niedźwiedzie w chorzowskim zoo jedzą raz dziennie, wieczorem, tuż po opuszczeniu wybiegu i przejściu do klatek. Są wszystkożerne, zjadają owoce, warzywa, zupę mleczną albo warzywno-mięsną. Od zwiedzających dostają np. ciasteczka.
Niedźwiedzie są zwierzętami dzikimi. Nawet wtedy, gdy mieszkają w zoo. Zwiedzającym może się wydawać, że są sympatyczne i mają łagodną osobowość.


Wypadki w ogrodach zoologicznych

  • maj 2003 roku — 21-letnia mieszkanka Łodzi przyjechała na wycieczkę do wrocławskiego zoo. Weszła na wybieg dla słonia, bo chciała go pogłaskać po trąbie. Wtedy zwierzę złapało ją za rękę i poturbowało. Nieprzytomną zawieziono do szpitala

  • marzec 2003 roku — Janusz M. pracownik zoo we Wrocławiu karmił niedźwiedzia. Mocował się z kratą zabezpieczającą, gdy zwierzę podeszło do niego i oderwało mu stopę razem z butem

  • w latach 90. — w zoo w Królewcu doszło do dwóch wypadków: chłopiec, który chciał pogłaskać tygrysa, stracił rękę; dziewczynka, która wpadła z murku na wybieg dla niedźwiedzi, została przez nie oskalpowana

  • 1998 rok — we Wrocławiu słoń przygniótł do ściany swojego opiekuna. Mężczyzna zmarł.

  • 1995 rok — młody opolszczanin wszedł do fosy brunatnych niedźwiedzi we wrocławskim zoo. Został oskalpowany, miał 87 ran szarpanych oraz dwukrotnie złamany kręgosłup.
  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto