Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczny wypadek Otylii Jędrzejczak

Tomasz Kuczyński, Katarzyna Nicieja
Źródło: Fotorzepa Autor: Zubrzycki Marian
Źródło: Fotorzepa Autor: Zubrzycki Marian
To cud, że ona przeżyła – tak mówili świadkowie wypadku samochodowego, w którym uczestniczyła pochodząca z Rudy Śląskiej mistrzyni olimpijska w pływaniu – Otylia Jędrzejczak.

To cud, że ona przeżyła – tak mówili świadkowie wypadku samochodowego, w którym uczestniczyła pochodząca z Rudy Śląskiej mistrzyni olimpijska w pływaniu – Otylia Jędrzejczak. Niestety, na miejscu zginął jej 19-letni brat Szymon.

Do zdarzenia doszło w sobotę o godz. 17.30, w miejscowości Mączyn (powiat Płońsk), na drodze krajowej nr 62. Pływaczka, kierująca samochodem chrysler, wyprzedzając sznur samochodów – zjechała na lewą stronę jezdni, potem – na pobocze, aż samochód wpadł do rowu i uderzył w drzewo. Gdy auto Oti było już na lewym pasie zza wzniesienia wyjechał fiat uno. Aby uniknąć zderzenia, Jędrzejczak uciekała z drogi...

Wczoraj na konferencji prasowej ordynator oddziału chirurgicznego płockiego szpitala wojewódzkiego Włodzimierz Nowatorski poinformował, że stan zdrowia Otylii jest dobry: – Pływaczka odniosła niewielkie obrażenia kręgosłupa szyjnego, piersiowego i lędźwiowego, które nie wymagają leczenia operacyjnego. Ma też niewielką, zszytą ranę głowy.

Lekarze podkreślają, że pływaczka wróci do uprawiania sportu, ale czeka ją kilkumiesięczna rehabilitacja. Trener kadry narodowej pływaków Paweł Słomiński obawia się jednak o stan jej psychiki: – Wiem, jak była bardzo związana z bratem. To mocna dziewczyna, ale takie zdarzenie musi zostawić ślad.

Otylia jechała z Wałcza ze grupowania pływackiej kadry. Zahaczyła o Warszawę, aby zabrać ze sobą swego brata Szymona, który rozpoczął studia na AWF. Ruszyli pod Włocławek, gdzie czekali na nich rodzice – Krystyna i Piotr. Tata i mama przeprowadzili się do swego wakacyjnego domku, aby być bliżej studiujących dzieci. Oti i Szymon nie dojechali do celu. Zakończyli podróż na drzewie niedaleko miejscowości Mączyn. 19-letni brat nie przeżył uderzenia, Oti trafiła do szpitala. Chrysler zmienił się w kupę bezkształtnego żelastwa. Obok auta leżał słonik-maskotka, na którym widać było krople krwi.

Jędrzejczak przeszła w Płocku kompleksowe badania, w tym tomografię komputerową kręgosłupa i USG jamy brzusznej, a także badania okulistyczne. Skończyło się na niedużych obrażeniach kręgosłupa. Niewielka rana głowy została zaszyta. Cały czas towarzyszą jej rodzice i lekarz polskiej kadry pływaków Robert Śmigielski. Według słów lekarzy pływaczka zdaje sobie sprawę ze śmierci brata.

– Do Otylii powoli dociera to, co się wydarzyło. Wydaje się, że jest osobą silną. To, że jest osobą wierzącą i są przy niej najbliżsi, na pewno jej pomaga – przyznał wczoraj Śmigielski. Dodał, że Otylia nie pamięta samego wypadku, a tylko częściowo to, co działo się potem, m.in. gdy prosiła, aby wyciągnąć ją z rozbitego auta.

– Widziałem dziewczynę, która przeszła bardzo ciężkie chwile – powiedział po wizycie u Otylii Henryk Sozański, rektor warszawskiej AWF.

Wypadkiem Oti jest wstrząśnięty Włodzimierz Borkowski, prezes Śląskiego Okręgowego Związku Pływackiego: – Wszyscy jesteśmy załamani. To straszne. Szymon wcześniej reprezentował barwy Kusego Chorzów, a ostatnio AZS AWF Katowice. Otylia go tak strasznie kochała.... Trzeba będzie jej udzielić psychicznego wsparcia. Ona jest bardzo uczuciowa. I czy się mówi, że jest odporna na stres, czy nie – to w takiej sytuacji nikt nie jest wystarczająco odporny. Szymon nie dorównywał siostrze w wynikach. Ale był wszechstronnym zawodnikiem, pracowitym. Bardzo fajny chłopak.

W niedzielę przed południem pływaczka została przewieziona karetkę do jednego z warszawskich szpitali. Jeszcze w sobotę pojawiła się wstępna opinia płockiej prokuratury na temat przyczyny wypadku. – Była nią najprawdopodobniej nadmierna prędkość – powiedziała prokurator Elżbieta Cybulska. Nieoficjalnie mówi się, że na liczniku było 150-180 km/h.

Jeszcze niedawno przy okazji Europejskiego Dnia Bez Samochodu Otylia nie wyobrażała sobie życia bez auta. Po sobotniej tragedii powtarza, że nigdy już nie siądzie za kierownicą. To, co przeżyła i co teraz czuje mogą sobie wyobrazić tylko ci, których spotkała podobna tragedia... •

„Otylio, czemu tak pędziłaś?!” – pojawiło się pytanie na jednym z forum internetowych...


Szymon Jędrzejczak, tegoroczny absolwent Liceum Ogólnokształcącego Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Oświęcimiu specjalizował się, jak jego siostra Otylia, w stylu motylkowym i dowolnym. Przez trzy lata trenował i uczył się w oświęcimskiej kuźnicy pływackich talentów, pod okiem trenera Marka Dorywalskiego. Rok temu, w wywiadzie z reporterem DZ przyznał, że sport wyczynowy wybrał za namową siostry. – To prawda, oboje byli ze sobą bardzo związani, Otylia go do tego namówiła – mówi Marek Dorywalski, trener Szymona. – Zresztą brat bardzo liczył się z opinią siostry.

To ona również namówiła go, by wybrał oświęcimską SMS. – Chciałem iść do liceum i tylko raz w tygodniu trenować, jednak pod wpływem siostry zdecydowałem się na Oświęcim – mówił nam. Szymon uchodził za „średniaka”, podobnie jak kilka lat temu uczeń ostatniej klasy liceum, Paweł Korzeniowski. – To przykład zawodnika, który późno się rozwija, ale właśnie dlatego jest bardzo obiecujący.

– Właśnie teraz, kiedy poszedł na studia, czekaliśmy aż zacznie robić większe postępy – mówi Dorywalski. Trener nie ukrywa, że namawiał Szymona do podjęcia studiów na katowickiej AWF, skąd bliżej mógł mieć do Oświęcimia. Chłopak jednak wybrał AZS AWF w Warszawie i tam rozpoczął już treningi.


Rozmowa z Pawłem Słomińskim, trenerem kadry pływaków
Dziennik Zachodni: Kiedy dowiedział się pan o wypadku?
Paweł Słomiński: Ta informacja zastała mnie w Poznaniu, na zebraniu zarządu Polskiego Związku Pływackiego.

Dziennik Zachodni: Pierwsza myśl?
PS: Gdy już usłyszałem, że Otylia żyje, chciałem wiedzieć, w jakim jest stanie.

Dziennik Zachodni: Lekarze mówią, że wróci do sportu.
PS: Nie ma poważnych obrażeń, to wielkie szczęście. Jedną z pierwszych osób, która była u niej jest trener-koordynator naszego związku Jan Wiederek. Jego rodzina mieszka w Płocku. Mówił, że Otylia jest w szoku, nie chce już nigdy wsiadać do auta. Nie dziwię się, wiem, że była bardzo związana z swoim bratem. Martwię się o jej stan psychiczny.

Dziennik Zachodni: Pan też ma za sobą wizytę u Otylii.
PS: Byłem w płockim szpitalu w sobotę wieczorem, staram się być teraz jak najbliżej niej. Mogę wszystkim powiedzieć, że Oti jest dzielna. Trzymajcie za nią kciuki!


"Staram się być dobrym kierowcą. Nie mogę powiedzieć, że jestem bardzo dobrym, bo prawo jazdy mam niespełna rok, ale już trochę kilometrów przejechałam. Od momentu, gdy odebrałam dokument prawa jazdy, dużo jeżdżę. Staram się być ostrożna za kierownicą i nie łamać reguł."

Tak mówiła mistrzyni dziennikarzowi DZ w lutym 2005 r.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto