Kradzieże węgla i drewna przybrały na Śląsku zatrważające rozmiary. Nagminnie dochodzi do ataków na transporty lub wycinek drewna w lesie. Sposób działania złodziei węgla jest znany: zatrzymują pociąg sami bądź też wykorzystują moment, kiedy zwalnia. Wówczas otwierają drzwi węglarki i zawartość wysypują na tory. Do tego celu wykorzystywane są skoczne małolaty. Za skok w biegu na pociąg i otwarcie drzwi w odpowiednim miejscu dostają 30-40 zł. Ze względu na tzw. niską szkodliwość społeczną czynu nastolatki są bezkarne.
Na własne potrzeby
Potem węgiel do worków ładują drobni zbieracze – „mrówki”. Dostają po 4-5 zł za jeden. Przyłapani z dwoma workami po 20 zł każdy są puszczani wolno. Wiadomo – to z biedy... Tłumaczą się, że zbierali wysypany węgiel na własne potrzeby.
Plaga kradzieży węgla, że traci też spółka przewożąca węgiel – PKP Cargo SA. Jej rzecznik Janusz Mincewicz oszacował straty roczne na kilkanaście milionów złotych.
Kolejarze próbowali drutować drzwi. Okazało się, że to proceder nielegalny – międzynarodowe przepisy dopuszczają tylko plomby.
Straż w lesie
Dóbr Lasów Państwowych pilnuje w całym kraju 1.100 funkcjonariuszy Straży Leśnej, wyposażonych w uprawnienia zbliżone do uprawnień policji. Dzięki tej ochronie ilość skradzionego drewna w lasach publicznych jest znacznie niższa niż np. w lasach prywatnych. I tak jednak straty są gigantyczne.
– Blisko 4 miliony złotych straciły w 2004 r. Lasy Państwowe z powodu ujawnionych kradzieży drewna – mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
Niestety – w czołówce miejsc, w których odnotowuje się najwięcej kradzieży, jest teren zarządzany przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Katowicach. To u nas odnotowano 856 przypadków kradzieży. Dla porównania w uważanym za biedne Zielonogórskiem było tylko 270 takich przypadków.
Sam sobie wyrąb
Statystyka obejmuje jedynie przypadki kradzieży ujawnionych, czyli takie, w których udało się ustalić sprawcę – poprzez zatrzymanie na gorącym uczynku lub w wyniku przeprowadzonego dochodzenia. Rzeczywista skala zjawiska może być większa.
– Prawdopodobnie co najmniej połowa tego typu zdarzeń unika naszej uwadze. Nie możemy być wszędzie w tym samym czasie i złodzieje to wykorzystują – wyjaśnia Tadeusz Pasternak, Główny Inspektor Straży Leśnej.
– Kradzieżom drewna opałowego staramy się zapobiegać poprzez oferowanie ludziom taniego drewna, które sami sobie wyrąbią – mówi Tomasz Wójcik, zastępca dyrektora generalnego LP.
Strażnicy Leśni mogą nakładać mandaty do 500 złotych (w szczególnych przypadkach do 1.000 zł), a także kierować wnioski do sądu. Temida często jednak okazuje litość – „bo to, panie sędzio, z biedy”...
Zdaniem eksperta
Wojciech Jaroń, szef Straży Leśnej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach
Złodzieje kradną nie tylko prowadząc nielegalny wyrąb drzew, ale i wywózkę drewna zmagazynowanego na stosach. Rocznie tracimy około 2.200 metrów sześciennych drewna gotowego do wywózki z lasu. W obrębie RDLP w Katowicach pracuje 95 strażników, czyli każdy ma 7-8 tys. ha lasu do obserwacji. Pilnują drzew i drewna również leśniczowie i podleśniczowie. Z naszych doświadczeń wynika, że złodziejami są najczęściej mieszkańcy miejscowości podleśnych, kradnący drewno na opał, tłumaczący się biedą. Jednak moda na kominki sprawiła, że drewno jest potrzebne także w dużych miastach. Wśród złapanych na gorącym uczynku jest także sporo ludzi zamożnych, których stać byłoby na kupno drewna.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?