Dobrze znana wszystkim zmora lat 90. – inflacja – znów zaczyna dobierać się do naszych portfeli. W grudniu może sięgnąć nawet 5 procent. A to oznacza, że zabierze nam 5 złotych z każdych zapracowanych w tym miesiącu 100 złotych.
Rosnącą inflację odczuliśmy boleśnie już przed świętami. Portfel pusty – a w koszyku ledwie garstka towarów. Nic dziwnego, skoro tylko w listopadzie ceny żywności wzrosły prawie o 1 proc.
Dużo więcej płaciliśmy za warzywa i owoce. Podrożały tłuszcze zwierzęce, drób, mleko, sery i jaja oraz ryby, mięso wołowe i wędliny. Niby różnice są groszowe, ale przecież to z lawiny groszowych podwyżek biorą się nasze pustki w portfelu.
Zamrożone emerytury
Inflacja jest tym bardziej przykra, że płace ani drgną, a w wielu firmach jeśli już się ruszą – to w dół. Co prawda od stycznia 2005 roku minimalna płaca wzrośnie o 25 złotych – z 824 do 849 złotych – ale gołym okiem widać, że podwyżka rzędu 3,2 proc. nie pokryje dotychczasowej inflacji. Jak bowiem podaje Główny Urząd Statystyczny, wzrost cen konsumpcyjnych w skali roku (od stycznia do listopada) utrzymał się na poziomie 4,3 proc.
Od marca 2004 r. zamrożono też – aż do 2006 roku – emerytury i renty. Ich waloryzacja będzie możliwa tylko wówczas, jeśli skumulowana inflacja w kolejnych dwóch latach przekroczy 5 proc. Na to się nie zanosi. Rocznie będzie to tuż poniżej progu oczekiwanego przez emerytów i rencistów.
Drogie mieszkanie
Co to oznacza dla nas wszystkich, których płace i świadczenia nie wzrastają? Zmniejsza się siła nabywcza naszych pensji i świadczeń. O ile Polak jest mistrzem w oszczędzaniu na żywności, to nie jest w stanie obniżyć kosztów związanych z mieszkaniem. Tymczasem tu ceny rosną bardzo szybko. Wyższe są opłaty za wywóz śmieci, nośniki energii podrożały przeciętnie w listopadzie o 0,3 proc., w tym gaz z butli aż o 4 proc., opał o 0,4 proc., ciepła woda o 0,3 proc., a centralne ogrzewanie o 0,1 proc.
Od listopada drożej płacimy u stomatologów oraz w sklepie ze sprzętem rehabilitacyjnym i terapeutycznym. Więcej wydajemy na bilet do kina, teatru i na koncerty, wyższe są opłaty za radio i telewizję kablową. Więcej płacimy w salonach fryzjerskich, kosmetycznych i zakładach pielęgnacyjnych, za pobyt dziecka w żłobku i w przedszkolu.
Taniejące fanaberie
Marnym pocieszeniem jest spadek cen artykułów i usług związanych z turystyką zorganizowaną (o 1,3 proc.), w tym za granicą – o 2,4 proc. Tańszy niż w poprzednim miesiącu był również sprzęt audiowizualny, fotograficzny i informatyczny (o 0,4 proc.). Kto nie ma na chleb – o takich fanaberiach nawet nie myśli.
Komu rośnie, komu maleje?
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w listopadzie 2 tys. 504,99 zł i było o 2,7 proc. wyższe niż przed rokiem – podaje GUS. Jednak, w wymiarze realnym, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie obniżyło się o 1,5 proc. w skali roku. Powód? Wysoka inflacja, która „zjadła” podwyżki płac.
93% Polaków uważa, że po wejściu Polski do UE większość towarów konsumpcyjnych podrożała – wynika z grudniowego sondażu TNS OBOP. 51 proc. respondentów twierdzi, że ceny wzrosły znacząco (w listopadzie takich opinii było mniej – 49 proc.), a 42 proc. wskazuje tylko na niewielkie podwyżki (w listopadzie 44 proc.).
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?