Ulżyć w pracy

Zamrożenie progów podatkowych i podwyższenie obowiązkowej dla pracowników składki na ubezpieczenie zdrowotne sprawia, że każdy, a nie tylko najbogatsi objęci 50-procentowym podatkiem, płacą wyższą daninę fiskusowi. Jeśli wybory nie staną na przeszkodzie, być może najmniej zarabiający będą ponosili mniejsze obciążenia podatkowe.

Jerzy Hausner proponuje wprowadzenie ulgi podatkowej dla osób z dochodem nie przekraczającym 1.206 złotych miesięcznie. W planach wicepremiera i ministra gospodarki jest także zamrożenie minimalnego poziomu wynagrodzenia (obecnie wynosi 849 zł brutto), a także obniżenie składki na Fundusz Pracy z 2,45 proc. — poniżej 0,5 proc. To pozwoliłoby pracodawcom zaoszczędzić rocznie około 4,7 mld zł. Jednak nic za darmo. Pracodawcy mieliby obowiązek stworzenia funduszu szkoleniowego. Projekt przewiduje, że wyniósłby on 1 proc. funduszu płac.

Wprowadzenie tych planów w życie uszczupliłoby jednak budżet o 6 mld zł, a więc na pewno spotka się z protestami lewej strony sceny politycznej, która uważa, że pracodawcom (w domyśle — zamożnym przedsiębiorcom), nie należy pomagać w ich pracy. Ulgi należą się, wedle tej części polityków, tylko pracobiorcom. Dlatego większą szansę w roku przedwyborczym można dać wprowadzeniu wyższej kwoty wolnej od podatku niż obniżeniu kosztów pracy ponoszonych przez przedsiębiorców dających innym zatrudnienie.