Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia musi być solidarna

Dariusz Zalega, Marek Twaróg
SylviA-Yvonne Kaufmann.
SylviA-Yvonne Kaufmann.
Wczoraj wieczorem w Brukseli rozpoczął się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej. Podczas obrad przywódcy „25” będą próbowali porozumieć się w sprawie finansowania UE w latach 2007-13.

Wczoraj wieczorem w Brukseli rozpoczął się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej. Podczas obrad przywódcy „25” będą próbowali porozumieć się w sprawie finansowania UE w latach 2007-13. Delegacji polskiej przewodniczy premier Kazimierz Marcinkiewicz.

Wygląda na to, że nowa propozycja Londynu w sprawie perspektyw finansowych Unii na lata 2007-2013 satysfakcjonuje obecnie zaledwie pięć krajów: Hiszpanię, Holandię, Szwecję, Finlandię i oczywiście samą autorkę oferty, Wielką Brytanię. Brytyjską propozycję stanowczo natomiast odrzucają Francja, Niemcy, Włochy i Polska wraz z państwami, które przystąpiły do unii w ubiegłym roku. Decyzja o budżecie nie musi, choć powinna zapaść w Brukseli. Czas na to jest do marca przyszłego roku. Od stycznia prezydencję po Brytyjczykach przejmą Austriacy i niewykluczone, że ich propozycje budżetowe będą łatwiejsze do przyjęcia.



Rozmowa z Sylvią-Yvonne Kaufmann, wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego
Dziennik Zachodni: Jak Parlament Europejski zareagował na propozycje brytyjskie dotyczące zmian w unijnym budżecie?

Sylvia-Yvonne Kaufmann: Wszystkie siły polityczne były przeciwne zmianom proponowanym przez Wielką Brytanię. Oceniono je po prostu jako nierealistyczne, biorąc pod uwagę to, że propozycja przewidywała nie tylko obniżenie dotacji dla biedniejszych państw, w tym Polski, ale też zakładała spore zyski dla państw bogatszych, w tym Wielkiej Brytanii. Brak realizmu propozycji polegał również na tym, że pojawiła się w końcówce przewodnictwa Brytyjczyków w Unii Europejskiej. Teraz zastąpią ich Austriacy, którzy mają inne podejście w sprawie budżetu.

DZ: Jaka pani zdaniem powinna być rola unijnego budżetu?

SK: Przede wszystkim trzeba kierować się zasadą solidarności, regiony bogatsze powinny wspierać biedniejsze. Warto pamiętać o tym, że dzięki takiemu wsparciu, równamy w górę poziom rozwoju biedniejszych państw. Tym samym mniejsza liczba mieszkających tam ludzi będzie chciała je opuścić, szukając pracy u bogatych. A między innymi tego tak boją się rządy krajów „starej” Unii. Ponadto unijny budżet musi inwestować w przyszłość, rozwój badań, nowych technologii. Na tym polu też mamy sporo do zrobienia.

DZ: Czy to przypadek, że zbiegły się dyskusje w sprawie dyrektywy Bolkesteina, zakładającej masowy napływ tanich pracowników z biednych państw UE, i obniżenia dotacji dla tych właśnie krajów...

SK: To tylko przypadek, bo propozycje budżetowe Wielkiej Brytanii dotyczą wielu aspektów, a nie tylko ograniczenia transferów finansowych dla Polski. Niemniej, moja frakcja parlamentarna sprzeciwia się tak antysolidarnościowym propozycjom brytyjskim, jak i samej dyrektywie Bolkesteina. Jesteśmy za tym, aby Polacy mogli pracować w innych krajach, ale na normalnych warunkach, za normalną pensję, podlegając prawnej ochronie kraju, gdzie znaleźli zatrudnienie. Przyjęcie dyrektywy Bolkesteina, wprowadzającej zasadę, że pracownicy podlegają normom prawnym kraju, z którego pochodzą, spowoduje takie absurdy, że na terytorium jednego państwa może obowiązywać ponad 20 systemów prawnych, przyjmując, że z tylu krajów znajdą się tam pracownicy. A poza tym, jeżeli dopuści się do konkurowania systemów prawnych na rynku pracy, to szukanie konkurencyjności za wszelką cenę odbije się też na innych dziedzinach życia.

  • Sylvia-Yvonne Kaufmann należy do niemieckiej Partii Lewicy, której eurodeputowani wchodzą w skład frakcji parlamentarnej Zjednoczona Lewica Europejska/Zielona Lewica Skandynawska.


  • Rozmowa z prof. Jerzym Buzkiem, eurodeputowanym
    DZIENNIK ZACHODNI: Zawiodła pana postawa Wielkiej Brytanii – która proponuje taki budżet – i niektórych krajów bogatych, które łatwo akceptują takie rozwiązania?

    PROF. JERZY BUZEK: Tak, jestem bardzo rozczarowany. Na pewno liczenie pieniędzy w budżecie i dokładne przyglądanie się każdemu wydatkowi jest rzeczą dobrą. Ale w tym przypadku bogate państwa wyraźnie naruszają zasadę solidarności, która powinna być fundamentem Unii Europejskiej.

    DZ: Czy podziela pan opinię, że tak naprawdę w tym sporze nie chodzi o pieniądze, ale o przyszłość Unii, ideę, która ma jej przyświecać?

    JB: Każda nawet najbardziej szczytna idea ma sens tylko wtedy, kiedy jest realizowana w życiu, w tym wypadku w działaniach podejmowanych przez UE. Jeżeli mówimy o solidarności jako podstawie funkcjonowania UE to właśnie podział pieniędzy uwzględniający potrzeby słabszych członków Unii jest tym momentem weryfikacji między szczytnymi deklaracjami a rzeczywistością.

    DZ: Czy lepiej nie uchwalać perspektywy finansowej, za to opierać się na budżetach jednorocznych? Niektórzy deputowani wyliczają, że to może być dla nas korzystniejsze.

    JB: Po pierwsze, jeśli teraz nie uda się uchwalić budżetu, to jeszcze możemy liczyć na prezydencję austriacką w pierwszej połowie przyszłego roku. Bo jeśli uda się uchwalić budżet siedmioletni do marca, to stracimy niewiele. Natomiast budżety jednoroczne są zawsze wielkim znakiem zapytania. Nie wiadomo jakie będą w kolejnych latach. Mogą być znacznie lepsze, ale i znacznie gorsze od tego, co proponuje się w budżecie na następną siedmiolatkę.

    DZ: Jak powinien zachowywać się polski rząd?

    JB: Myślę, że pojawią się nowe propozycje. I dopiero wtedy tak naprawdę będzie można decydować. Zgłoszona przez Wielką Brytanię propozycja, która wczoraj wieczorem leżała na stole, nie jest dobra. Nasz rząd czekają intensywne negocjacje, należy życzyć mu powodzenia i trzymać kciuki. My jako eurodeputowani wspieramy działania rządu na forum PE.

    DZ: A jak zachowa się Parlament Europejski. Rzeczywiście może zablokować budżet?

    JB: Nastroje w PE są rzeczywiście zdecydowane. Nie zgadzamy się na propozycję brytyjską. Co bardzo ważne, Parlament ma też wsparcie w Komisji Europejskiej. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że jeśli myślimy o przyszłości i rozwoju Unii, to pieniądze znaleźć się muszą. Parlament ma możliwości zablokowania budżetu, a jeśli ma takie możliwości, to niewykluczone, że z nich skorzysta.

  • Jerzy Buzek należy do frakcji Europejskiej Partii Ludowej/Europejskich Demokratów.
  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto