Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W obronie własnej

Izabela Kacprzak
Zbigniew Sachajdak ma skórę słonia i konsekwencję osła. Uparty jest. – Na mnie wszystkie odmowy działają jak woda na młyn – przyznaje.
Zbigniew Sachajdak ma skórę słonia i konsekwencję osła. Uparty jest. – Na mnie wszystkie odmowy działają jak woda na młyn – przyznaje.
Oszołom, wariat albo wrzód na dupie. Ryszard Jóźwiak wyrzucony drzwiami, wraca oknem. Nic nie jest go w stanie zniechęcić. Żaden przykry komentarz, znudzony wzrok a nawet słowo niemiłe, żeby zamknął drzwi od drugiej ...

Oszołom, wariat albo wrzód na dupie. Ryszard Jóźwiak wyrzucony drzwiami, wraca oknem. Nic nie jest go w stanie zniechęcić. Żaden przykry komentarz, znudzony wzrok a nawet słowo niemiłe, żeby zamknął drzwi od drugiej strony, żadne czekanie na korytarzu, czy odległy termin spotkania. On jest zawsze gotowy i przygotowany do walki o swoje prawa.

Ma jeden w życiu cel. Uprzykrzyć życie człowiekowi, który oszukał jego i jego niesłyszącego syna. - On to jest magister, wziął se drugiego magistra adwokata, a jo jest górnik, mam niepełne zawodowe i se z oszustem poradzę. W konia mnie nikt nie zrobi - zarzeka się. I to jest prawda.

Jóźwiak i aparaty słuchowe

55-letni Ryszard Jóźwiak, górnik kombajnista z kopalni "Juliusz" w Piekarach Śląskich, od 20 lat na rencie. Pojawił się pewnego dnia w redakcji DZ - bez zapowiedzi wpadł do pokoju.

- Mocny temat jest, tylko dziennikarz musi być wnikliwy i niebojaźliwy - krzyczał już od progu. - I czas musi mieć, bo dużo jest do obgadania.

Jóźwiak przyjeżdża z Piekar Śląskich autobusem. Ma czarną teczkę, a w niej kwity. Duuużo kwitów.

- Tu jest taki układ, że tylko Ziobro może to ruszyć - mówi na wstępie i wyciąga papier po papierku, chociaż i tak ma wszystko w głowie. Rzuca nazwiskami, datami, godzinami, numerami ustaw.

"Tu" oznacza jego sprawę, a są w niej wszystkie najważniejsze instytucje: prokuratury, policja, firmy prywatne, MOPS, NFZ. Uderza do każdej instancji, wykorzystuje każdą możliwość. Zawsze się odwołuje dalej i wyżej. Wydaje się, że nic nie jest w stanie go załamać.

Sachajdak i remont dachu

Zbigniew Sachajdak przychodzi do redakcji regularnie od dawna. Zawsze przygotowany, ma czas. Dokumenty w segregatorze, pogrupowane na działy "prokuratura", "ekspertyzy" i "Urząd Miasta" - według dat i zdarzeń, w koszulkach, żeby nie uległy zniszczeniu, bo już wiadomo, że to bój na lata.

Szczegółowo relacjonuje kolejny krok w sprawie, która zaczęła się banalnie: od kupna mieszkania i remontu dachu. Niedawno kupił sobie dyktafon na małe kasety, więc przychodzi z nimi. Nagrywa urzędników. Rozmówców oczywiście informuje, ale... już po fakcie.

Jóźwiak: zawsze idzie do końca

Jóźwiak jak zwykle w bojowym nastroju. Właśnie odwołał się od umorzenia jego sprawy. Młody prokurator na podstawowe rzeczy uwagi nie zwrócił - w dokumentach są jak byk, dwie identyczne faktury różniące się szczegółem najważniejszym w tej sprawie: faktura ma inny numer niż oryginał. Czy prokurator mógł tego nie zauważyć? A jeśli widział i nie zareagował, to już Jóźwiak wie wszystko: układ trzyma się mocno.

Jóźwiak cały czas ugruntowuje swoją wiedzę. Wie, w jakim ustawowym terminie musi złożyć jakie pismo, która instancja jest następna, wie, co wolno świadkowi, co pokrzywdzonemu, a co podejrzanemu. Ustawy, rozporządzenia, akta prawne i statuty ściąga z internetu, szuka w bibliotekach. Ma je w małym palcu, jak przed egzaminem.

Dramat Ryszarda Jóźwiaka ma kontekst rodzinny. Chciał kupić niesłyszącemu synowi, obecnie lat 16, dwa cyfrowe aparaty słuchowe. W kwietniu 2005 roku zamówił je w katowickiej firmie - kosztowały ponad 20 tys. zł. Refundował je NFZ i PFRON. Mimo iż firma pieniądze otrzymała, Ryszard Jóźwiak do dzisiaj sprzętu dla syna nie dostał....

Myślał, że wszystko skończy się po interwencji w NFZ, a firma będzie musiała oddać pieniądze za aparat, którego nie odebrał. Stało się inaczej - NFZ zawiadomił prokuraturę, ale sprawa ciągnie się już ponad rok i końca nie widać. Co gorsza, właściciel firmy opowiada teraz, że to on, Jóźwiak, porządny Ślązok, chciał wyłudzić droższy sprzęt dla syna. A to już jest zniewaga.

W ciągu tego roku Jóźwiak zrobił wszystko co mógł, a nawet więcej. Wytyka plątanie się w zeznaniach swojego przeciwnika, składa cywilny pozew przeciwko właścicielowi firmy, skoro w prokuraturze wszystko zmierza ku umorzeniu. Na policjanta, który przez kilka miesięcy nie umiał odpowiednio poprowadzić śledztwa, pisze skargę do komendanta śląskiej policji.

- 14 punktów pokazałem czego nie zrobili - pokazuje. Jóźwiaka znają też w Sądzie Okręgowym w Katowicach, bo tam też złożył zażalenie na decyzję sędziego, który nie chciał powołać ważnych świadków na sprawę. - A najgorsza to jest ta ustawa o ochronie danych osobowych, ruszyć tego nie można, bobym już dawno udowodnił, że nie tylko mnie oszukał - wzdycha.

Pies na oszustów

Bo Jóźwiak jest o tym przekonany. O jednym przypadku usłyszał w NFZ, ale matka tamtego dziecka się w końcu wycofała (Jóźwiak chce do niej dotrzeć). Chciał sprawdzić z listy NFZ innych niesłyszących, którzy kupowali sprzęt "u tego samego oszusta", ale tu się Jóźwiak odbił od ściany.

- Bo to byłoby takie proste, gdyby tylko się prokuratorowi chciało. Podejrzewam, że on te stare modele, którymi kiedyś handlował, to innym wciskał - mówi. I dodaje: - Moja żona by na to ręką machła, ale jo jej mówia: nie odpuszcza, jak mnie się zarzuca, że jo chciał dlo syna sprzęt wyłudzić! Żadnych przeprosin nie przyjma!

Nie stać go na adwokata, poza tym się w sprawę zaangażował. - Niech Jóźwiaka zatrudnią w prokuraturze - zachęca. - Za darmo przeorzę śledztwo. Bo mnie się chce, a oni tylko siedzą.

Jóźwiakowe śledztwo umorzono właśnie w Prokuraturze Rejonowej Katowice-Centrum.

- Już złożyłem zażalenie na umorzenie - relacjonuje. W sądzie w Tarnowskich Górach czeka na wokandę jego pozew przeciwko pracownikom NFZ, w Sądzie Okręgowym leży jego skarga na sędziego (bez odzewu) i zażalenie na opieszałość czynności prokuratorsko-policyjnych.

Swojego adwersarza Jóźwiak śledzi na każdym polu. Także osobistym, bo i takie informacje tworzą pełny obraz. Osobiście dotarł do byłych pracownic właściciela firmy, a nawet jego byłej teściowej. Zbiera poszlaki, interesują go plotki.

- Wszystko sprawdzam, bo wszystko może się przydać - dodaje.

Sachajdak: człowiek porządny, nie wariat

Po trzech latach walki z wiatrakami Zbigniew Sachajdak, druga grupa renty inwalidzkiej, obecnie dozorca mienia, napisał w końcu do ministra. "Sz. P. Ministrze Sprawiedliwości, zwracam się do P. Ministra jak do ostatniej instancji odwoławczej". Opisuje, jak to chciał kupić mieszkanie w bloku komunalnym w Rudzie Śląskiej przy Lipowej 1 i 1a. "Chciałem sprawdzić co kupuję, więc wystąpiłem do Urzędu Miasta o wgląd do kosztorysu remontu" - pisze. Podkreślił rolę art. 61 Konstytucji RP. - Po rocznych pisemnych przepychankach, w których kategorycznie odmawiano mi dostępu do ww. kosztorysu, wreszcie po roku, w styczniu 2005 roku otrzymałem go. Był w nim ogrom nieprawidłowości i nierzetelności". Sachajdak odkrył brak aneksu do umowy na roboty dodatkowe, brak kosztorysu powykonawczego, brak dat i pieczątek na kosztorysie ofertowym.

Przegonić się nie da

Wydawało mu się wtedy, że tyle powinien zrobić obywatel. Zgłosić do prokuratury, bo to ewidentne przestępstwo, do urzędu, który za remont zapłacił i czekać, aż winni zostaną ukarani. Nic bardziej mylnego. Urzędnicy uznali, że choć kosztorysy przed- i powykonawcze różnią się, to remont został wykonany wzorcowo, a Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej umorzyła śledztwo.

Sachajdaka prawie szlag na miejscu nie trafił, bo trochę, jako majster zakładu remontowego pracował. Poza tym widzi, że nie zgadzają się wymiary stropu, użyto innego, cieńszego styropianu itd. Generalnie co innego w papierach, co innego w rzeczywistości.

W prokuraturze chciał zobaczyć akta, głównie opinię biegłego, który to okiem fachowca prześwietlał, ale mu odmówiono. Napisał więc do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach zażalenie. Nic nie wskórał. W końcu napisał do ministra sprawiedliwości. Życzył wesołych świąt, a dwa tygodnie później akta już leżały w prokuraturze do wglądu. Cuda się zdarzają.

- Zdębiałem, jak zobaczyłem, do czego odniósł się biegły. Nawet na dach nie wszedł! - Sachajdak łapie się za głowę.

Poszedł więc dalej. Poprosił w urzędzie o udostępnienie wykazu remontów dachów w latach 1997-2004 wartości powyżej 50 tys. zł, bo jest przekonany, że wpadł na trop wielkiej afery. Do teraz go nie dostał. - Czego boi się urząd miejski? - zaczął się zastanawiać. I coraz bardziej się tą myślą podkręca.

Od miesiąca po urzędnikach, których pyta, kiedy zaczną dbać o publiczne pieniądze, i prezydentach nie chodzi bez dyktafonu. Prośbą i groźbą namawia ich na to, żeby spojrzeli przychylnym okiem w jego osobiste śledztwo. Przeganiają go ja muchę. - Umorzyła prokuratura? - zapytał jeden urzędnik z wydziału audytu i kontroli. - To czego pan tu szuka? A co ja mogę? - odparował.

Tyle jeszcze afer do odkrycia...

W walce z zaśniedziałym i skorumpowanym układem, ma już Sachajdak małe sukcesy. Wywalczył zwrot zrewaloryzowanej kaucji przy kupnie mieszkania z bonifikatą od gminy, chociaż urzędnicy przekonywali że nikomu nic się nie należy. Chodził po osiedlu i namawiał sąsiadów, żeby składali wnioski do sądów, bo wygrają.

Jóźwiak wchodzi do sądów i prokuratur jak do siebie. Mógłby pewno otworzyć punkt: "Porady prawne Ryszard Jóźwiak". Nie nudzi się na rencie.

A Sachajdak ma skórę słonia i konsekwencję osła. Uparty jest. - Na mnie te wszystkie odmowy działają jak woda na młyn - przyznaje.

Co będzie, jak się ta cała urzędniczo-prokuratorska gehenna skończy? - To będzie mi tego brakować - przyznaje nie wiedzieć czemu smutno Sachajdak. - Ale przecież tyle jeszcze afer jest do odkrycia...

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto