MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W półfinale Ligi Światowej polscy siatkarze przegrali wygrany mecz

Jarosław Galusek
Trudno mówić o historycznej klęsce polskiej siatkówki w sytuacji, gdy odnosi ona największe sukcesy od ponad 20 lat. Nie sposób jednak inaczej nazwać tego, co się stało w sobotnim spotkaniu z Serbią i Czarnogórą.

Trudno mówić o historycznej klęsce polskiej siatkówki w sytuacji, gdy odnosi ona największe sukcesy od ponad 20 lat. Nie sposób jednak inaczej nazwać tego, co się stało w sobotnim spotkaniu z Serbią i Czarnogórą. Polacy udowodnili, że można przegrać wygrany mecz.

Polska przez prawie trzy sety demolowała Serbię. Pomiędzy obiema reprezentacjami była mniej więcej taka różnica, jak między hymnami obu państw: Polska grała o dwa tempa szybciej. Przy stanie 2:0 w setach i 22:17 w trzecim, kiedy byliśmy już jedną nogą w finale, Serbowie rzucili się do desperackiego ataku. Niesamowity Ivan Milijković poderwał ich do boju serią świetnych serwisów.
Sympatykom siatkówki natychmiast przypomniał się mecz, który zadecydował o naszej nieobecności na igrzyskach w 2000 roku w Sydney. Pięć lat temu w katowickim Spodku ówczesna Jugosławia wygrała seta (a w konsekwencji mecz), przegrywając z Polską 17:23. Wydawało się, że po pięciu latach sytuacja nie ma prawa się powtórzyć. Tym bardziej, że rok temu na igrzyskach w Atenach ograliśmy Serbię i Czarnogórę bezlitośnie 3:0.

Nie można jednak na tej podstawie stwierdzić, że przez te pięć lat polska siatkówka stoi w miejscu. Nasza drużyna wykonała ogromną pracę, rozegrała wiele wspaniałych spotkań, pięła się mozolnie w rankingu FIVB, aż wreszcie (po raz pierwszy w 8-letniej historii startów) wywalczyła sobie miejsce w finałowej czwórce Ligi Światowej. Szkoda tylko, że koszmary z przeszłości obudziły się w takiej chwili.

Oba zespoły grały ze sobą w fazie grupowej Ligi Światowej, dzieląc się zwycięstwami. W tym czasie z różnych względów obaj trenerzy nie mogli skorzystać ze wszystkich swoich graczy. Dopiero w sobotni wieczór mieli do dyspozycji wszystkich najlepszych zawodników.

7 tysięcy Serbów powitało naszą drużynę przeraźliwym gwizdem. Kilkuset Polaków, którzy przyjechali do Belgradu kibicować biało-czerwonym, było słychać dopiero wtedy, gdy nasi atakujący uciszyli trybuny. Polacy rozpoczęli w doskonałym stylu. Akcje Piotr Gruszki i Mariusza Wlazłego dały nam 3-punktowe prowadzenie. Później gra się wyrównała, a po atakach Milijkovicia rywale objęli nawet prowadzenie 20:19. Ten sam zawodnik zawiódł w decydującym momencie, posyłając dwie piłki w aut.
W drugiej partii ostatni remis mieliśmy przy stanie 11:11. Później Milijković znów popełnił dwa błędy z rzędu, a resztę załatwili Polacy. Dwa piękne ataki zaliczył Łukasz Kadziewicz, znakomicie na siatce i w obronie grał Wlazły, a seta po drugiej piłce zakończył Dawid Murek.

Początek trzeciej partii wskazywał na spokojne zwycięstwo Polaków. Przy potężnym serwisie Wlazłego Paweł Zagumny i Arkadiusz Gołaś postawili ścianę nad siatką. Przy prowadzeniu 6:1 trener Ljubomir Travica ściągnął z boiska Vladimira Grbicia. Wydawało się, że Serbowie nie wierzą już w awans do finału. Ale grali do końca. Przy wyniku 22:18 trener Raul Lozano poprosił o czas. Nie musiał tego robić, bo przecież wszystko było pod kontrolą. A jednak przerwał mecz, bo na zagrywkę miał właśnie pójść Ivan Milijković – jedyny serbski siatkarz, który mógł nam przeszkodzić.

I stało się! Milijković serwował jak natchniony, a Polacy nie potrafili skończyć żadnej akcji. Dopiero przy remisie 22:22 serię gospodarzy przerwał Wlazły. Ale to nie mogło zatrzymać rozpędzonej Serbii. Punkt przewagi dał rywalom atak Andrei Gericia, a chwilę później Murek wpakował piłkę w siatkę. To był początek końca. W kolejnych dwóch setach było już tylko gorzej.

– Jestem nam bardzo przykro, że przegraliśmy mecz, który był wygrany – powiedział krótko po spotkaniu Piotr Gruszka. Na dłuższe rozmowy nikt nie miał ochoty. Ale czy można się dziwić?


I po milionie...

Porażkę polskich siatkarzy w meczu 1/2 finału z Serbią i Czarnogórą 2:3 w turnieju finałowym Ligi Światowej w Belgradzie łatwo jest przeliczyć na pieniądze. Awans do decydującej rozgrywki z Brazylią dałby co najmniej 450 tys. dolarów nagrody. Taką nagrodę przewidziała Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) za zajęcie drugiego miejsca. Zwycięzca otrzyma milion z łącznej puli 13,4 mln dolarów. Za trzecie miejsce przewidziane zostało 280, a za czwarte 150 tysięcy dolarów.
Polska już sporo zarobiła w tegorocznej edycji LŚ. Nagroda za pierwsze miejsce w grupie wyniosła 845 tys. dolarów. Z tej sumy zostało jednak tylko 45 tysięcy, gdyż reszta musiała pozostać w kasie FIVB, która zapłaciła za Polskę osiemset tysięcy wpisowego.

Część pieniędzy polscy siatkarze już zainkasowali. Za każde zwycięstwo w fazie eliminacyjnej FIVB płaciła po 1.000 dolarów dla każdego zawodnika. Za porażkę przewidziano 700 USD. W fazie grupowej było dziewięć wygranych i trzy porażki, co w przeliczeniu na dolary daje 11.100.


Opinia trenera
Raul Lozano, selekcjoner reprezentacji Polski

Dwa miesiące temu rozpoczynałem pracę z polską kadrą. Gdyby wtedy ktoś mi przepowiedział, że awansujemy do finałowego turnieju, a w jego półfinale zagramy taki mecz, to tę prognozę przyjąłbym z wdzięcznością. Teraz jestem tak po ludzku wściekły. W momencie, gdy z boiska zszedł Nikola Grbić i na jego miejsce trener Travica wprowadził drugiego rozgrywającego, chłopaki pomyśleli, że mają już wygrany mecz. Oni nie tyle zlekceważyli rywala, co uznali, że Serbowie już się poddali, a mecz wygra się sam. Z tego powodu w naszej grze pojawiły się niedokładności, nonszalancja i niepewność w ataku. Zabrakło tego decydującego ciosu, który dobiłby Serbów. Można było z nimi w sobotę wygrać przez nokaut. Niestety, zawiodła mentalność, brak pozytywnego myślenia. Zabrakło czegoś w rodzaju – za chwilę będziemy w finale. Pragnę jednak mocno podkreślić, że nie chcę rozpamiętywać tego co było. Każdy miał takie momenty w życiu, więc teraz nie warto o tym myśleć. Okazało się, że nie byliśmy przygotowani na zwycięstwo w meczu z Serbią i Czarnogórą. Trzeba się tego nauczyć i nie pamiętać o tym, dalej z tym żyć i tylko iść do przodu. W czwartym secie rozpamiętywaliśmy to, co wydarzyło w trzecim i nie mogliśmy skoncentrować na grze. A po drugiej stronie siatki był zawodnik, który praktycznie sam wygrał spotkanie. Ivan Milijković jest wielkim siatkarzem. Pracowałem z nim przez półtora roku w Lube Banca Macerata. Nie przypominam go sobie w takiej formie jak dzisiaj. W sobotni wieczór Ivan rozegrał niesamowite zawody.



Brazylia wygrała Ligę Światową
Po raz trzeci z rzędu!

Brazylia po zwycięstwie nad Serbią i Czarnogórą 3:1 w finałowym meczu w Belgradzie wygrała po raz piąty w sumie i trzeci z rzędu Ligę Światową siatkarzy. Brazylijczycy po raz kolejny udowodnili, że w ostatnich latach nie mają sobie równych w świecie. Są aktualnymi mistrzami świata, złotymi medalistami Igrzysk Olimpijskich z Aten oraz triumfatorami Ligi Światowej sprzed roku.
W ostatnim meczu turnieju w Belgradzie drużyna Brazylii nic sobie nie robiła z tego, że ma przeciwko sobie 18 tysięcy kibiców i siedmiu zdesperowanych rywali. Wprawdzie w pierwszym secie Serbom udało się zaskoczyć rywali, ale trzy kolejne odsłony należały do Brazylijczyków, którzy opanowali nerwy i niepodzielnie panowali na boisku.
Jakże inny byłby to mecz, gdyby zagrała w nim reprezentacja Polski... Ale żeby zagrać w finale trzeba było wygrać z Serbią 3:0.


Nagrody indywidualne:

Najlepszy atakujący:
Henry Bell (Kuba)
Najlepszy blokujący:
Dante Amaral (Brazylia)
Najlepszy serwujący:
Ivan Milijković (Serbia)
Najlepszy libero:
Marko Samardzić (Serbia)
Najwięcej punktów zdobył
Ivan Milijković (Serbia)

zwycięzcy LŚ
1990, Osaka – Włochy
1991, Mediolan – Włochy
1992, Genewa – Włochy
1993, Sao Paulo – Brazylia
1994, Mediolan – Włochy
1995, Rio de Janeiro – Włochy
1996, Rotterdam – Holandia
1997, Moskwa – Włochy
1998, Mediolan – Kuba
1999, Mar del Plata – Włochy
2000, Rotterdam – Włochy
2001, Katowice – Brazylia
2002, Belo Horizonte – Rosja
2003, Madryt – Brazylia
2004, Rzym – Brazylia
2005, Belgrad – Brazylia



Czwarte miejsce ujmy nie przynosi
Rewanż Kubańczyków

Polska rozegrała w turnieju finałowym trzy mecze, ale wygrała tylko ten jeden, nic nie znaczący o rozstawienie w półfinałach. W niedzielę w spotkaniu, którego stawką było trzecie miejsce, Kubańczycy zrewanżowali się nam za piątkową porażkę. Polakom, po klęsce w półfinale, podnieść się było niezmiernie ciężko. Ale wstydu nie przynieśli.

Pierwszy set „małego” finału, który dla jednych jest nagrodą, a dla innych karą, toczył się w sennym tempie. Polacy przez długi czas utrzymywali minimalne prowadzenie, ale w końcówce popełnili trzy błędy w jednym ustawieniu i rywale odskoczyli na dwa punkty. Jeszcze udało się nam doprowadzić do remisu, po autowym ataku Henry’ego Bella, ale ten sam zawodnik zrehabilitował się doskonałym serwisem, którego nie odebrał Sebastian Świderski.

Druga partia miała podobny przebieg, ale zupełnie inny finał. W decydującym momencie to Świderski zaserwował piłkę, po której rywale popełnili minimalny błąd w odbiorze, a Diaz przełożył rękę nad siatką, chcąc za wszelką cenę rozegrać piłkę.

Wydawało się, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz 3:1. Tym bardziej, że w trzeciej partii udało nam się wyjść z początkowych opresji obronną ręką. Tablica wyników pokazywała już 4:0 dla Kuby, gdy nasz zespół zaczął zdobywać punkty. Przy serwisie „Świdra” wyszliśmy na prowadzenie 9:7, a później przez długi czas kontrolowaliśmy przebieg gry. Dopiero w końcówce kilka błędów w odbiorze zadecydowało o naszych błędach w ataku. Mimo to seta asem serwisowym skończył Murek.

Mimo prowadzenia Polaków 2:1 w setach, w czwartej partii odrodziła się Kuba. Seria potężnych zagrywek Juantoreny wybiła nam z głowy marzenia o szybkim zakończeniu meczu. W końcówce nie potrafiliśmy odebrać również serwisów Aldazabala i Camejo.

W tie-breaku, po błędach Gruszki i Murka, przegrywaliśmy już 5:8, ale straty odrobił Grzegorz Szymański, który zastąpił Wlazłego. Później znów nie potrafiliśmy sobie poradzić z serwisem Juantoreny. Z kolei rywale dwa razy zaufali Bellowi, który najpierw uderzył w aut, a później w ręce blokującego Gołasia. Jednak to właśnie ten zawodnik rozstrzygnął losy meczu, zatrzymując potężny atak Szymańskiego.

– Bardzo ciężko się gra po takim meczu jak sobotni półfinał. Mieliśmy dzisiaj takie możliwości, jakie pokazaliśmy i przegraliśmy. Zawodnicy w sobotę rozmawiali ze sobą dłużej. To była ciężka noc. Ale wierzę, że ten zespół może dużo, o czym niebawem się przekonamy. Chciałbym wszystkim przypomnieć, że graliśmy po raz pierwszy w finale Ligi Światowej – powiedział drugi trener polskiego zespołu Alojzy Świderek.


Polska – Kuba 3:2 (23:25, 26:24, 25:16, 22:25, 15:13)
Czas: 2:09. Widzów: 2.480.
Sędziowali: Pereyra (Argentyna), Hobor (Węgry).
Najlepsi na boisku:
Grzegorz Szymański – 20 punktów
(19 atakiem, 1 zagrywką)

Raidel Romero Poey – 24 punkty
(20 atakiem, 2 blokiem, 2 zagrywką)

POLSKA: Zagumny, Szymański, Gruszka, Murek, Grzyb, Kadziewicz, Ignaczak (libero) – Świderski, Wlazły, Winiarski.
KUBA: Diaz, Poey, Juantorena, Portuondo, Pimienta, Dominico, Mendez (libero) – Bell, Aldazabal, Camejo.
Statystyki
Polska Kuba
Punkty z ataku 65 69
Punkty z bloku 18 9
Punkty z zagrywki 1 5
Punkty z błędu rywali 27 20

Opinia DZ: Polacy dali się wyszumieć rywalom, a później sami przeszli do ataku. Kuba wywinęła się spod topora w czwartym secie,
ale w tie-breaku najwięcej zimnej krwi zachował najmłodszy
w polskiej ekipie – Mariusz Wlazły.


Brazylia – Serbia 3:1 (25:21, 23:25, 26:24, 25:21)
Czas: 1:50. Widzów: 7.970.
Sędziowali: Kim (Korea), Wang (Chiny).
Najlepsi na boisku:
Andre Nascimento – 19 punktów
(13 atakiem, 3 blokiem, 3 zagrywką)

Ivan Milijković – 18 punktów
(14 atakiem, 2 blokiem, 2 zagrywką)

BRAZYLIA: Ricardo, Dante, Andre, Giba, Rodrigo, Gustavo, Sergio (libero) – Marcelinho, Anderson.
SERBIA: Grbić, Milijković, Vujević, Mitrović, Gerić, Marković, Samardzić (libero) – Janić, Roljić, Bojović, Ilić.
Statystyki
Brazylia Serbia
Punkty z ataku 47 47
Punkty z bloku 20 9
Punkty z zagrywki 4 5
Punkty z błędu rywali 28 30

Opinia DZ: Brazylia zaliczyła mniej asów serwisowych, ale właśnie zagrywka przechyliła szalę zwycięstwa. Odrzucona od siatki Serbia trafiła na prawdziwy mur nad siatką. Najwięcej punktów blokiem zdobyli obaj środkowi (Rodrigo i Gustawo) oraz Giba.


Brazylia – Kuba 3:1 (25:18, 25:19, 22:25, 25:23)
Czas: 1:46. Widzów: 2.860.
Sędziowali: Wang (Chiny), Shafir (Izrael).
Najlepsi na boisku:
Andre Nascimento – 20 punktów
(15 atakiem, 2 blokiem, 3 zagrywką)

Raidel Romero Poey – 21 punktów
(20 atakiem, 1 blokiem)

BRAZYLIA: Ricardo, Dante, Andre, Giba, Rodrigo, Gustavo, Sergio (libero) – Marcelinho, Anderson.
KUBA: Diaz, Poey, Juantorena, Portuondo, Pimienta, Dominico, Mendez (libero) – Bell, Aldazabal, Camejo, Garcia.
Statystyki
Brazylia Kuba
Punkty z ataku 59 55
Punkty z bloku 13 5
Punkty z zagrywki 3 1
Punkty z błędu rywali 22 24

Opinia DZ: Brazylijczykom zabrakło koncentracji na trzy kolejne sety. Kuba obroniła się w trzecim, a w czwartym zmusiła przeciwnika do największego wysiłku. W chwilach trwogi Ricardo rozgrywał do Giby,
a ten robił swoje.


Serbia – Polska 3:2 (24:26, 19:25, 25:23, 25:20, 15:8)
Czas: 2:15. Widzów: 7.360.
Sędziowali: Sokullu (Turcja), Pereyra (Argentyna).
Najlepsi na boisku:
Ivan Milijković – 32 punkty
(27 atakiem, 5 zagrywką)

Mariusz Wlazły – 20 punktów
(18 atakiem, 1 blokiem, 1 zagrywką)

SERBIA: Grbić, Milijković, Vujević, Mitrović, Gerić, Marković, Samardzić (libero) – Stanković, Janić, Roljić, Ilić.
POLSKA: Zagumny, Wlazły, Gruszka, Świderski, Gołaś, Kadziewicz, Ignaczak (libero) – Murek, Szymański, Winiarski, Grzyb.
Statystyki
Serbia Polska
Punkty z ataku 59 57
Punkty z bloku 11 9
Punkty z zagrywki 5 2
Punkty z błędu rywali 33 34

Opinia DZ: Polacy przegrali wygrany mecz. Trzeci set tego spotkania będzie nam się śnić w koszmarach. Przepustka do sławy była tak blisko... Rywale podnieśli się z kolan i zadali nokautujący cios. Chyba tylko Serbia potrafi czegoś takiego dokonać.


Kuba – Polska 3:2 (25:23, 22:25, 24:26, 25:18, 15:13)
Czas: 2:11. Widzów 4.150.
Sędziowali: Shafir (Izrael), Sokullu (Turcja).
Najlepsi na boisku:
Henry Bell – 21 punktów
(15 atakiem, 5 blokiem, 1 zagrywką)

Piotr Gruszka – 22 punkty
(21 atakiem, 1 blokiem)

POLSKA: Zagumny, Wlazły, Gruszka, Świderski, Gołaś, Kadziewicz, Ignaczak (libero) – Szymański, Murek, Grzyb, Winiarski.
KUBA: Diaz, Poey, Juantorena, Bell, Pimienta, Dominico, Mendez (libero) – Aldazabal, Camejo, Garcia.
Statystyki
Kuba Polska
Punkty z ataku 63 67
Punkty z bloku 18 10
Punkty z zagrywki 5 4
Punkty z błędu rywali 25 24

Opinia DZ: Po porażce z Serbią trudno było się pozbierać. Polskim siatkarzom się to udało, ale znów zagrali tylko dwa sety. Kubański trener wyciągnął wnioski z piątkowej porażki. Tym razem to Kuba blokowała
o niebo lepiej.


Brazylia – Serbia 3:1 (14:25, 25:14, 25:19, 25:16)
Czas: 1:39. Widzów: 18.140.
Sędziowali: Hobor (Węgry), Kim (Korea).
Najlepsi na boisku:
Andre Nascimento – 15 punktów
(10 atakiem, 4 blokiem, 1 zagrywką)

Ivan Milijković – 18 punktów
(16 atakiem, 2 zagrywką)

BRAZYLIA: Ricardo, Dante, Andre, Giba, Rodrigo, Gustavo, Sergio (libero) – Marcelinho, Anderson.
SERBIA: Grbić, Milijković, Vujević, Janić, Gerić, Stanković, Samardzić (libero) – Ilić, Mitrović, Bojović.
Statystyki
Brazylia Serbia
Punkty z ataku 42 42
Punkty z bloku 18 6
Punkty z zagrywki 5 7
Punkty z błędu rywali 24 19

Opinia DZ: Serbowie rzucili się do gardeł rywalom, jakby to było coś więcej, niż tylko sport. Brazylijczycy podnieśli się dopiero w drugim secie. Wtedy już nie było żadnych wątpliwości, kto wygra finał LŚ po raz trzeci z rzędu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto