MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W polskich skokach wszystko po staremu

Jarosław Galusek
Paweł  Włodarczyk. fot. Krzysztof Matuszyński
Paweł Włodarczyk. fot. Krzysztof Matuszyński
Długo skrywana tajemnica w końcu wyszła na jaw. W sobotę Polski Związek Narciarski łaskawie raczył poinformować, że cztery dni wcześniej dogadał się z Adamem Małyszem i menedżerem Edim Federerem.

Długo skrywana tajemnica w końcu wyszła na jaw. W sobotę Polski Związek Narciarski łaskawie raczył poinformować, że cztery dni wcześniej dogadał się z Adamem Małyszem i menedżerem Edim Federerem. Prezes Paweł Włodarczyk postanowił jednak poczekać z ogłoszeniem tego faktu do zakończenia żałoby narodowej po śmierci Jana Pawła II.

– Załagodziliśmy spór z Adamem Małyszem. Ten konflikt od początku był pozorny. Zawodnik był niedoinformowany, miał zafałszowany obraz sytuacji. Ale nie byliśmy do siebie źle nastawieni, uprzedzeni i rozmowy przebiegły w przyjemnej atmosferze. Deklaracji Adama o zakończeniu kariery, jeżeli nie dogadamy się z jego menedżerem, nie traktowałem poważnie. To była raczej wypowiedź wspierająca Austriaka. Wzmacniająca jego pozycję w rozmowach z nami. Ponadto zawarliśmy korzystną umowę z firmą Ediego Federera. Dzięki temu zyskaliśmy gwarancję spokoju przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Turynie. Zawodnicy będą mogli skoncentrować się wyłącznie na przygotowaniach do igrzysk – powiedział prezes Włodarczyk.

Do porozumienia z Federerem doszło zaskakująco szybko, biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich dniach marca obie strony wytoczyły najcięższe argumenty. Federer przedstawiał Włodarczyka jako człowieka wykorzystującego społecznie pełnioną funkcję dla własnych interesów. Żądał nawet jego ustąpienia. Ba, wskazywał ewentualnych następców! Prezes nie grał pod publiczkę, ale przedstawił całą litanię nieprawidłowości w działaniach menedżera. Federer groził sądem, gdyby Włodarczyk nie respektował świstka papieru nazwanego szumnie przez Austriaka umową.

Jako pierwszy stanowisko złagodził prezes PZN, który zaznaczył, że nie wyklucza możliwości podpisania nowego kontraktu z austriackim menedżerem. To był sygnał do podjęcia negocjacji. Włodarczyk, Federer oraz Małysz spotkali się w Szczyrku w miniony wtorek. Owiane tajemnicą rozmowy skończyły się podpisaniem umowy, na mocy której firma Edi Federer Sportmarketing będzie reprezentowała interesy handlowe Polskiego związku Narciarskiego do 31 maja 2006 roku.

– Rzeczywiście było nerwowo. Jednak w biznesie nie można się na siebie obrażać i twierdzić, że umowy nie będzie. Spotkanie z Federerem odbyło się z naszej inicjatywy. Rozmowy były ciężkie, trwały kilka godzin. Ale druga strona zgodziła się na większość z naszych warunków, wyjaśniliśmy szereg niedomówień, nieporozumień i doszło do porozumienia – powiedział Włodarczyk.

Prezes nie chciał ujawnić warunków finansowych umowy, ale poinformował, że wszystkie pieniądze z umów sponsorskich zawartych przez najbliższy rok będą przechodziły przez bankowe konto związku. Umowy mają być także przedstawiane działaczom PZN.

Podczas wtorkowych rozmów Adam Małysz dostał gwarancję, że do igrzysk olimpijskich w Turynie jego trenerem będzie Heinz Kuttin. Nie oznacza to jednak, że austriacki szkoleniowiec pozostanie trenerem kadry Polski. Zresztą wcale nie wiadomo, czy Kuttinowi na tym zależy. Kilku polskich zawodników mocno nadszarpnęło jego zaufanie.

– Zgodnie z kontraktem moja współpraca z reprezentacją Polski w skokach narciarskich upływa z końcem kwietnia 2006 roku, więc to że nadal będę prowadził drużynę, a także Adama Małysza nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Dziwne jest to, że nikt z PZN się ze mną ostatnio nie kontaktował. Ostatnią rozmowę z wiceprezesem Lechem Nadarkiewiczem odbyłem 20 marca po kończącym sezon konkursie w Planicy. Od tej pory związek milczy, ale na 19 kwietnia mamy zaplanowany spotkanie w Krakowie – powiedział Kuttin, który od zakończenia sezonu przebywa w swoim domu w Zlan, 25 km od Villach.

– Mam za sobą dwa sezony w Polsce. Wiele się w tym czasie nauczyłem. Wiele rzeczy trzeba będzie zmienić w roku olimpijskim. Na pewno będą też zmiany w przygotowaniach zawodników, ale decyzje zapadną po spotkaniu z działaczami związku – dodał austriacki trener.


Kraków, dnia 9 kwietnia 2005
Oświadczenie Polskiego Związku Narciarskiego
W dniu 5 kwietnia 2005 w Szczyrku o godz. 18.00 odbyło się spotkanie Zarządu PZN z Adamem Małyszem, na którym w atmosferze wzajemnej życzliwości wyjaśnione zostały nieporozumienia zaistniałe w ostatnim czasie. Mając na uwadze rozpoczęcie sezonu olimpijskiego oraz dobro naszego najlepszego zawodnika, na prośbę Adama Małysza Zarząd PZN wyraził zgodę by jego trenerem do Igrzysk Olimpijskich został Heinz Kuttin. Na spotkaniu tym Zarząd PZN nie rozmawiał z Adamem Małyszem na temat współpracy Polskiego Związku Narciarskiego z firmą E. Federera.
W dniu 5 kwietnia 2005 o godz. 20.00 z inicjatywy Zarządu PZN doszło także do spotkania z panem E. Federerem właścicielem firmy E. Federer Sportmarketing. W wyniku konstruktywnych rozmów oraz woli obu stron do zawarcia kompromisu, została podpisana nowa umowa handlowa satysfakcjonująca w pełni obie strony. Trwać ona będzie od 1 maja 2005 roku do 31 maja 2006 roku dając stabilność finansową i organizacyjną dla Związku oraz czas spokoju dla przygotowania polskich skoczków narciarskich do Igrzysk Olimpijskich w Turynie.
Prezes PZN
Paweł Włodarczyk


Krótka historia konfliktu, czyli...
Wojna 17-dniowa

* Konflikt w polskich skokach narciarskich rozpoczął się 20 marca 2005 roku, kiedy prezes PZN Paweł Włodarczyk ogłosił, że w żadnym wypadku nie przedłuży umowy z menedżerem związku Edim Federerem.

* Austriacki menedżer oświadczył z kolei, że jego umowa z PZN wygasa dopiero w 2006 roku, co potwierdza notatka spisana w nocy z 4 na 6 września 2004 roku w Zakopanem, podpisana przez kilku członków zarządu oraz prezesa związku.

* Paweł Włodarczyk nie uważa notatki z Zakopanego za obowiązującą, gdyż związek został zmuszony do jej podpisania za pomocą szantażu. Według niego umowa z Federerem miała wygasnąć 31 kwietnia 2005 roku.

* Adam Małysz, który w tym sporze trzyma stronę Ediego Federera, faktycznie szantażował prezesa PZN. On i koledzy z kadry mieli zbojkotować Letnią Grand Prix w Zakopanem, gdyby związek nie przedłużył umowy z austriackim menedżerem.

* Fedrerer zapewnia Małyszowi dostatnie życie tylko w sytuacji, gdy dysponuje połową powierzchni reklamowej na kombinezonie skoczka. Dlatego zawodnik zagroził zakończeniem kariery, gdyby związek odprawił Federera z kwitkiem.

* Paweł Włodarczyk zapewnił, że Małysz dostanie ze związku takie samo wynagrodzenie jak od Federera. Nie wymienił konkretnej kwoty, bo do tej pory nie miał wglądu do umów skoczka z menedżerem. Zawodnik nie uwierzył, bo do dzisiaj czeka na zaległe pieniądze za udział w kampanii reklamowej Poczty Polskiej.

* Prezes PZN ujawnił, że Federer bezprawnie sprzedawał prawa do posługiwania się tytułem „główny sponsor reprezentacji polskich skoczków” lub „oficjalny partner reprezentacji polskich skoczków”.

* Edi Federer zagroził, że pozwie Polski Związek Narciarski do sądu o wypłatę odszkodowania z tytułu zerwanej umowy. Sprawa zakłóci Małyszowi cykl przygotowań olimpijskich, ponieważ będzie wzywany w charakterze świadka.

* Paweł Włodarczyk jako pierwszy wykonał pojednawczy gest, ogłaszając, że nie wyklucza podjęcia negocjacji z Edim Federerem w sprawie kolejnej umowy handlowej.

* Porozumienie zostało zawarte 5 kwietnia. Najistotniejszym punktem nowej umowy jest ten, który mówi, że wszystkie pieniądze od sponsorów wpłyną na konto PZN.


Komentarz DZ

Adam Małysz do spółki z Pawłem Włodarczykiem wkomponowali się w atmosferę pojednania, która przetacza się przez Polskę. Jednali się w ciszy, w tajemnicy, z dala od medialnego zgiełku. Inna sprawa, że społeczeństwo w minionym tygodniu i tak było pochłonięte czymś zupełnie innym, nieporównywalnie ważniejszym, wykraczającym poza materialną doczesność...

Tym bardziej, z takiej perspektywy, konflikt o pieniądze naszego skoczka, jego menedżera i Polskiego Związku Narciarskiego wygląda żałośnie. I tym gorzej, że do niego w ogóle doszło, bo stało się to w atmosferze ogólnopolskiego skandalu, wzajemnych oskarżeń, upubliczniania niechęci.
Nagle okazało się, że droga do porozumienia jest bardzo bliska, że niepotrzebne były konferencje prasowe, flesze aparatów, dyktafony, mikrofony i kamery. I że potrzebna była wyłącznie odrobina dobrej woli, zwyczajna rozmowa, chęć osiągnięcia kompromisu.

Być może, jak to kiedyś mówiono, jest to zgniły kompromis. Zawarty pod przymusem, pod wpływem okoliczności, pozbawiony alternatywy. Ale lepszy taki znak pokoju, niż trwanie w kłótni i sporach – z jednej strony wyniszczających, z drugiej ośmieszających wszystkie, bez wyjątku, strony konfliktu.

ANDRZEJ GRYGIERCZYK

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto