MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W tragedii Hali MTK zawinili ludzie

Teresa Semik
Konferencja władz MTK tuż po tragedii. Na zdjęciu pełnomocnik spółki Grzegorz Słyszyk, oraz prezes Bruce R. i członek zarządu Ryszard Z.
Konferencja władz MTK tuż po tragedii. Na zdjęciu pełnomocnik spółki Grzegorz Słyszyk, oraz prezes Bruce R. i członek zarządu Ryszard Z.
Prokurator postawił wczoraj zarzuty kolejnym dwóm osobom mającym związek z budową i remontem hali na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która runęła rok temu zabijając 65 osób.

Prokurator postawił wczoraj zarzuty kolejnym dwóm osobom mającym związek z budową i remontem hali na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która runęła rok temu zabijając 65 osób. Zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszała Maria K., powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie. Prokurator zawiesił ją w czynnościach służbowych.

Tuż po katastrofie Maria K. została członkiem komisji rządowej powołanej przez głównego inspektora nadzoru budowlanego i badającej przyczyny zawalenia się hali. Dziś jest jedną z 12 podejrzanych w tej sprawie. Nie przyznaje się do winy.

Prawo budowlane nakłada na inspektora nadzoru ważne funkcje w całym procesie budowy, a potem użytkowania obiektu. Obowiązkiem Marii K. było reagowanie na sygnały o nieprawidłowościach, czego, zdaniem prokuratury, nie uczyniła. W styczniu 2002 roku otrzymała od chorzowskich strażaków sygnał o poważnej awarii konstrukcji dachu hali MTK.

Tragedia MTK: Serwis specjalny

Zdjęcia z katastrofy

Przyczyny tragedii

Kalendarium wydarzeń

Śledztwo

Projektant hali

Opinie ekspertów

Relacje świadków

Konstrukcja hali

Okradanie ofiar

- Pani inspektor nie wykonała kontroli, nie wydała właścicielowi hali nakazu jej przeprowadzenia, nie wydała polecenia opróżnienia budynku oraz usunięcia istniejącego stanu zagrożenia - wymienia Tomasz Tadla z katowickiej Prokuratury Okręgowej. - Polecenia wydała rok później, ale i tak nie skontrolowała rezultatów.

Stan techniczny hali poddany został kontroli dopiero w kwietniu 2005 roku, bynajmniej nie z inicjatywy pani inspektor. Kontrola została przeprowadzona na wniosek samej spółki MTK w związku z toczącym się procesem odszkodowawczym. Targi żądały od ubezpieczyciela 330 tys. zł odszkodowania.

- Do momentu naprawy dachu przez biegłego, również podejrzanego w tej sprawie, istniało niebezpieczeństwo zawalenie się dachu - dodaje prokurator Tadla.

Policja zatrzymała wczoraj 43-letniego Adama K. z Mysłowic, kierownika budowy Przemysłobudu, nieistniejącej już spółki, która otrzymała kontrakt na budowę hali wart 17 mln zł. W dzienniku budowy nie wpisał awarii hali w czasie jej wznoszenia w 2000 roku, ale prezesi Przemysłubudu, dziś również podejrzani, o wszystkim wiedzieli. Powinien także wstrzymać budowę i powiadomić o awarii powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, czyli Marię K., czego nie uczynił. Tym samym umyślnie doprowadził do niebezpieczeństwa powstania katastrofy za co grozi do 8 lat więzienia.

Powiedział nam

Robert Dziwiński,
zastępca głównego inspektora nadzoru budowlanego

Pracę i relację Marii K. dotyczące zawalenia się hali odbierałem pozytywnie, tym bardziej jest mi przykro w związku z postawionymi jej zarzutami. Za wcześnie na komentowanie tej decyzji. W komisji rządowej, badającej przyczyny katastrofy, uczestniczyła niejako z urzędu.

Granit i brąz dla ofiar katastrofy

Dwie pionowe żelbetonowe płyty pokryte granitem, z pomiędzy których wylatują odlane w brązie gołębie - tak ma wyglądać pomnik ofiar katastrofy na terenie MTK. Będzie miał około 4 metrów wysokości. Symboliczny, skromny, tani. Wczoraj rozstrzygnięto konkurs na jego projekt. Zwyciężył Norbert Jastalski z Zabrza.

Hodowcy - ofiary tragedii - nie są zachwyceni. Większość z nich zamiast pomnika wolałaby skromną płytę z wygrawerowanymi nazwiskami ofiar. A pieniądze można byłoby przekazać sierotom po zmarłych.

- Tam już nic nie ma. Ci co zginęli, są na cmentarzach. Ci co przeżyli - w domach. To nieprzyjemne miejsce. Nie ma po co wracać - mówi Zdzisław Karoń, poszkodowany hodowca. Podejrzewa, że politycy chcą zbić kapitał na krzywdzie ofiar. Jest przeciwnikiem stawiania pomników. W podobnym tonie wypowiadają się inni członkowie Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.

Tymczasem przedstawiciele komitetu budowy pomnika podkreślają, że odpowiedzieli tylko na społeczne zapotrzebowanie. Wybrano projekt prosty. Jego realizacja podobno nie przekroczy 100 tys. zł. Jury kierował znany rzeźbiarz prof. Marian Konieczny. Wybrano projekt Norberta Jastalskiego. Drugie miejsce zajęli Alina Borowczyk-Grzybowska i Andrzej Grzybowski, trzecie - Wojciech Grzywaczyk.

Komitet powołano do życia w ubiegłym roku. Jego działania koordynuje chorzowski magistrat. W jego skład wchodzą m.in. przedstawiciele MTK, wojewody śląskiego, prezydenta Katowic oraz wiceprezydent Chorzowa Marian Salwiczek. Chcą, aby osoby które odwiedzą tereny targów mogły się przy pomniku zadumać, oddać hołd 65 zmarłym.


To miała być największa wystawa i największe święto hodowców gołębi. Zostanie w pamięci jako jedna z największych katastrof w historii Polski. 28 stycznia 2006 roku runął dach hali targowej, zabijając 65 osób, raniąc ponad 140. Ból nie zniknął, pytań i wątpliwości jest wciąż wiele.

Dziś wiemy, że hala została wadliwie zaprojektowana i wadliwie zbudowana, więc nie mogła wytrzymać pod tonami śniegu. Na każdym etapie jej budowy, a potem eksploatacji, świadomie popełniano błędy. Eksperci są co do tego zgodni. Czego nauczyła nas ta tragedia? Czy stała się przestrogą dla inwestycyjnej lekkomyślności? - W prawie - niestety - nic się nie zmieniło. W Sejmie po pierwszym czytaniu znajduje się projekt zmian w Prawie budowlanym, który przewiduje m.in. obowiązkowe kontrole obiektów wielkopowierzchniowych - informuje Danuta Kossobudzka, rzecznik Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego w Warszawie.

Od samego początku trwa prokuratorskie śledztwo, zarzuty przedstawiono już 12 osobom, których zaniedbania w trakcie projektowania, budowy i użytkowania hali doprowadziły do tragedii. Śledztwo dotyczy także prywatyzacji i sytuacji ekonomicznej spółki MTK. Jak enigmatycznie mówi prokurator Tomasz Tadla, zebrane dowody skłaniają do pewnych wniosków. Ciągle przesłuchiwane są osoby uczestniczące w wystawie gołębi. W ciągu dwóch dni wystawowych sprzedano 6 tys. biletów.

Tak zwana komisja rządowa, powołana przez głównego inspektora nadzoru budowlanego, już 31 marca ogłosiła wstępne wyniki swojej pracy. Jej zdaniem przyczyny katastrofy to:

• utrata nośności konstrukcji wiązarów oraz głównych podciągów kratowych i słupów w części środkowej, wyższej na skutek przeciążenia śniegiem i lodem,

• błędy projektowe - przyjęto zbyt małą nośność elementów konstrukcji do przeniesienia obciążeń dachu śniegiem,

• błędy wykonawcze - stwierdzono niestaranny montaż konstrukcji, niedokręcone śruby.

Wykluczono:

• wpływ różnicy temperatury wewnętrznej hali na topnienie śniegu na dachu i w związku z tym zmiany obciążeń,

• wpływ szkód górniczych i wstrząsów górotworu,

• wpływ głośnej muzyki w czasie wystawy gołębi.

Komisja rządowa nie miała wątpliwości, że po awarii dachu w 2002 roku cała stalowa konstrukcja przykrycia pawilonu powinna być sprawdzona przez niezależnego rzeczoznawcę, ale tego nie uczyniono. Nie sprawdzono wówczas także jakości wykonania innych połączeń oraz spoin w głównych elementach nośnych dachu. Projekt wzmocnienia dachu wykonali ci sami projektanci, co dowodzi, że sprawę potraktowano lekkomyślnie, niedopuszczalnie.

W sądach leży kilkadziesiąt wniosków o odszkodowania i zadośćuczynienie dla ofiar oraz ich bliskich, w sumie na blisko 11 mln zł. Pokrzywdzeni mówią o swoich cierpieniach fizycznych i psychicznych. Do dziś leczą rany, boją się dużych hal, boją patrzeć w górę, bo mają wrażenie, że dach znów runie. Zapadły pierwsze wyroki, ale spółka MTK jak na razie nie zamierza płacić. Jej odpowiedzi na pozwy pokrzywdzonych są często aroganckie. Dotąd zgodziła się jedynie wypłacić 5 tys. zł w ratach, począwszy od maja 2007 roku.

Zdaniem zarządu spółki problem odszkodowań rozwiązać ma Fundusz Pamięci Ofiar Tragedii MTK, który formalnie jeszcze nie powstał, ani nie wiadomo, skąd weźmie pieniądze na ten cel.

Hala numer 1 MTK

• wymiary: 97,5 103 m

• wysokość maksymalna 13,2 m

• w centralnym miejscu znajdował się potężny świetlik, wysoki na 3 m.

• w projekcie budowlanym przewidziano 3-proc. spadek dachu

• 1999 - prezydent Chorzowa zatwierdził projekt budowlany i udzielił pozwolenia na budowę, a w roku następnym wydał zgodę na użytkowanie hali wartej 22 mln zł. Ówcześni prezesi MTK Jan Hoppe i Tadeusz Burzec zbudowali ją tuż przed sprzedażą większości swoich udziałów zagranicznemu inwestorowi - Expocentres Eastern Europe Limited (EEEL). Zwiększyli w ten sposób majątek spółki.

• 1999-2000 rok - pierwsza awaria w trakcie budowy konstrukcji i poszycia dachu.

• 2001-2002 - uszkodzenie konstrukcji podpierającej dach hali (ugięły się dźwigary nośne świetlika głównego od strony wschodniej i zachodniej). Podparto dach słupami stalowymi.

• 2006 - z początkiem roku pod ciężarem śniegu odkształcił się w dół o 20 cm wiązar konstrukcyjny dachu na długości 70 m.

Sędzia przed sądem

Najpierw minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro domagał się postępowania dyscyplinarnego wobec gliwickiego sędziego Leszka Guzy, który uzasadniał, że "żaden akt prawny nie nakłada na właściciela obowiązku odśnieżania dachu" i nie ma takiego obowiązku "wynikającego z przyjętych zwyczajów". Teraz prokurator domaga się uchylenia jego sędziowskiego immunitetu, bo uważa, że nie dopełnił on obowiązków, wyrokując w sprawie odszkodowawczej z powództwa MTK. Spółka domagała się od ubezpieczyciela pieniędzy w związku z awarią dachu hali w 2002 roku i sędzia Guzy wydając wyrok w listopadzie 2005 roku zasądził na jej rzecz 242 tys. zł. Zdaniem śledczych mając wiedzę na temat złego stanu hali, nie powiadomił o tym organów ścigania. Może mu grozić nawet do 3 lat więzienia.

Żadna sprawa nie zakończyła się prawomocną decyzją.

- Postępowanie dyscyplinarne zostało wszczęte, przeprowadziłam postępowanie dowodowe, ale z wydaniem decyzji czekam do czasu zwrotu akt, które od października są w gdańskim Sądzie Apelacyjnym, gdzie toczy się postępowanie o uchylenie sędziemu immunitetu - informuje Zofia Kawińska-Szwed, rzecznik dyscyplinarny dla sędziów katowickiej apelacji.

W Gdańsku sprawa się przedłuża, bo sędzia Guzy zażalił się na decyzję odmawiającą mu wglądu w akta śledztwa toczącego się w katowickiej Prokuraturze Okręgowej. A czas leci.


Biegły umknął sądowi

Postępowania dyscyplinarnego wobec biegłego sądowego z Gliwic Kazimierza Lachora, który twierdził, że właściciel budynku nie ma obowiązku odśnieżania dachu, domagał się główny inspektor nadzoru budowlanego, ale bezskutecznie.

Wprawdzie rzecznik odpowiedzialności zawodowej zarzucił Lachorowi, że myli się w swojej ocenie prawa i nienależycie wykonał opinię dla sądu w sprawie hali Międzynarodowych Targów Katowickich w związku z jej remontem w 2002 roku, ale sąd dyscyplinarny Śląskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa musiał sprawę umorzyć z powodu absurdów prawa. Sędziowie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie stwierdzili, że samorząd zawodowy nie jest kompetentny do wyrokowania w sprawach biegłego sądowego, a w tym konkretnym przypadku rzeczoznawca budowlany Kazimierz Lachor, na co dzień pełniący samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, pracował jako biegły sądowy i tylko prezes sądu powszechnego, na którego zlecenie pracował, może się zająć jego rzetelnością zawodową.

Krótko po tym, jak publicznie ośmieszono jego opinię, zrezygnował z funkcji biegłego. Czy może czuć się bezkarnie? Wiedział w 2002 roku o katastrofalnym stanie dachu i o tym zagrożeniu katastrofą zobowiązany był powiadomić powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Chorzowie, ale tego nie uczynił.


Zysk był dla nich najważniejszy. Ważniejszy od bezpieczeństwa ludzi

Najpierw policja zatrzymała szefów Międzynarodowych Targów Katowickich. 23 lutego 2006 roku do aresztu trafili:

• Bruce R. z Nowej Zelandii (43 lata), prezes, z zawodu księgowy,

• Ryszard Z. z Katowic (58 lat), członek zarządu, były dziennikarz Trybuny Robotniczej,

• Adam H. z Tychów (35 lat), dyrektor ds. technicznych.

Na podstawie kodeksu spółek handlowych byli zobowiązani do utrzymania i użytkowania obiektów budowlanych w należytym stanie technicznym. Wiedzieli o awarii hali w 2002 roku z powodu nadmiernej ilości śniegu. Wiedzieli, że w pierwszych dniach stycznia 2006 roku na skutek obciążenia śniegiem i lodem znów odkształciły się elementy dachu. Mimo to nie wyłączyli hali z eksploatacji. Gdy w uszkodzonym pawilonie odbywały się Międzynarodowe Targi Gołębi Pocztowych, Bruce R. oraz Ryszard Z. byli na imprezie integracyjnej w Hiszpanii.

W poczcie elektronicznej odnaleziono informację: "Walczymy ze śniegiem, dach się ugina, ale wytrzyma". Żaden nie przyznaje się do winy. Adam H i Ryszard Z. złożyli wyjaśnienia, Bruce R. odmówił.

28 czerwca 2006 roku zatrzymani zostali projektanci:

• Jacek J. - prezes i współwłaściciel firmy "Eko-Tech II" w Katowicach (obecnie Invit), która zaprojektowała konstrukcję hali targowej. Nie miał wymaganych uprawnień zawodowych. Po zawaleniu się hali próbował popełnić samobójstwo. Tymczasowo aresztowany.

• Szczepan K. - konstruktor Invitu, podpisał się pod projektem konstrukcji. Tymczasowo aresztowany.

• Andrzej W. - niezależny projektant, który sprawdzał zaprojektowaną konstrukcję hali budowanej dla MTK i nie stwierdził żadnych wad. Jest na wolności z powodu choroby.

Wiedzieli, że w trakcie budowy doszło do awarii, ale nie dokonali zmian w projekcie zmierzających do wzmocnienia konstrukcji dachu. Jacek J. i Szczepan K. wzajemnie się obwiniają.

19 grudnia 2006 roku przedstawiono zarzuty kolejnym osobom. Są to:

• Arkadiusz J. - prezes i udziałowiec mysłowickiego "Przemysłobudu", nieistniejącej już spółki, która była generalnym wykonawcą hali nr 1. Zdaniem prokuratury wiedział w 2000 roku, że projekt wykonawczy hali ma wady techniczne, które mogą skutkować katastrofą budowlaną. Zlekceważył ostrzeżenia. Do podwładnych miał powiedzieć: "Naprawić, odśnieżyć, ale budujemy dalej". Na wolności po wpłaceniu 50 tys. zł kaucji.

• Grzegorz S. - rzeczoznawca budowlany, który w 2002 roku na zlecenie i targów, i projektanta badał przyczyny odkształceń dachu. Nie ustalił rzeczywistej przyczyny awarii dachu, a wykonany projekt napraw nie zapewniał bezpieczeństwa obiektu. Zastosowano wobec niego dozór policyjny.

• Piotr I. - pracownik spółki MTK z działu technicznego MTK, odpowiedzialny za bezpieczeństwo w czasie wystawy gołębi. Drzwi ewakuacyjne były zamknięte, co jest sprzeczne z przepisami ppoż. i z zakresem jego obowiązków. Również na wolności, zastosowano wobec niego dozór policyjny, zabrano paszport.

21 grudnia 2006 roku przedstawiono zarzuty Andrzejowi C. - wiceprezesowi i udziałowcowi mysłowickiego "Przemysłobudu", który również wiedział o zagrożeniach, jakie stwarza budowana przez jego firmę hala, ale temu nie zapobiegł.

24 stycznia 2007 roku zarzuty postawiono Marii K., powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego w Chorzowie oraz kierownikowi budowy hali nr 1. Adamowi J. z Mysłowic.

Na poczet toczącej się sprawy karnej i konieczności naprawy szkody zabezpieczono od niektórych podejrzanych następujące kwoty:

Bruce R. - 90 tys. zł

Szczepan K. - 16 tys. zł

Adam H. 15 tys. zł

Andrzej C. - 11 tys. zł

Piotr I. - 4,5 tys. zł

Akadiusz J. - 3 tys. zł.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto