Jestem spadkobiercą księdza Klimuszki - mówi o sobie Zbigniew Kozłowski. Na drugie targi medycyny naturalnej przyjechał z Gdańska.
Łączenie z dobrym duchem
Sala wystawowa na parterze Galerii Bielskiej BWA na cały weekend zamieniła się w pasaż handlowy. Przy boksie Kozłowskiego ciągle ktoś się kręcił. Niektórzy przystawali na dłużej. Radiesteta trzymał wahadełko nad dłonią starszej kobiety. Potem przesunął nad kartkę, na której znajdowała się paleta kolorów, a pośrodku wizerunek Chrystusa. - Teraz jest łączenie z dobrym duchem - mówił Kozłowski, kiedy wahadełko znalazło się dokładnie nad promieniującym jasnością sercem otoczonym cierniową koroną.
- Ks. Klimuszko leczył ziołami. Ale zioła same nie leczą, są tylko nośnikiem energii - tłumaczył. Mówił też, że zajmuje się tą profesją od wielu lat.
Ciało astralne
Gwarantem zdrowia jest piramida. Piramidki różnej wielkości można było kupić na kilku stoiskach. Zbigniew Kozłowski miał takie, które się programuje. Do środka bryły, gdzie jest jej dusza, można włożyć np. sproszkowane zioła czy tabletki przeciwko wirusom, nowotworom, wzmacniające układ kostny lub nerwowy. Położona pod łóżkiem piramida promieniuje i leczy. - W ten sposób wzmacniamy ciało astralne, a ciało astralne jest programatorem ciała fizycznego - mówił radiesteta.
Dobry sposób na prezenty
Ania przyszła kupić prezent dla mamy. Wybrała dużą świecę z wosku pszczelego. Rozglądała się też za ciekawą bransoletką dla siostry. - Wróżby mnie nie interesują, ale lubię ładne rzeczy, a tutaj coś takiego mogę znaleźć - mówiła.
Kopuła ochronna
- Mury nie stanowią przeszkody - zachwalał brykieciki z agnihotry ziołowej mężczyzna w innym boksie. Zioło palone raz na trzy dni tworzy kopułę ochronną o zasięgu do 12 kilometrów. Chroni środowisko, ale to nie wszystko. - Tępi lumpów, złodziei i inne patologie - mówił specjalista. Niedaleko klientów przyjmował wróż Mariusz. Zasunięta zasłonka. Na boksie zawieszony dyplom ukończenia kursu duchowego uzdrawiania pierwszego stopnia. Na festiwalu medycyny naturalnej w Bielsku swoje usługi oferowały również trzy wróżki. - Nie mogę powiedzieć: musisz to zrobić. Wróżka nie zniewala - wyjaśniała wróżka Krystyna. Za kotarą tuż za jej plecami patrzyła w przyszłość jej córka Izabela. Na ściance boksu można było przeczytać jej branżowy życiorys: "16 lat pracy z Tarotem, 6 lat pracy zawodowej, 5 lat pracy z Runami". Iza potrafi odczytywać charakter ze zdjęcia. Jest piątym pokoleniem wróżbiarzy.
Kamień w oku
Minerały i kamienie lecznicze sprzedawał Jurek Kamyk. To nie jest jego prawdzie nazwisko, ale podobno wszyscy tak go nazywają.
- Kamienie wybieramy intuicyjnie. Nie do znaku zodiaku czy koloru swetra. Soczewka oka jest tak wyczulona, że to na co zwróci uwagę, jest właśnie tym, czego potrzebuje organizm - opowiadał Kamyk. Twierdził, że jest ekspertem. Dopiero, gdy klient trzymał w dłoni kamień, podawał jego znaczenie. - U mnie jak ktoś raz kupi, to kupuje przez całe życie - dodaje. Na swoim kramiku miał również ,znikające" długopisy. Podpis nimi wykonany po jakimś czasie można z łatwością usunąć.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?