Walutowy spór

Nie ustaje spór o opłacalność zaciągania kredytów w walutach. Niektórzy eksperci ostrzegają, że Polacy zbytnio ryzykują, zadłużając się we frankach szwajcarskich czy euro, bo przecież kursy tych walut mogą nagle wzrosnąć, a za tym pójdzie wzrost rat kredytowych. Wiele banków wręcz postuluje, żeby polski nadzór bankowy ograniczył dostępność kredytów w walutach.

Ważnym argumentem dla obrońców złotówki jest fakt, że w kilku bankach kredyty złotówkowe na mieszkanie można zaciągnąć za niewiele ponad 5 proc. Jak jednak wskazują eksperci, to zasługa głównie niskich bankowych marż.

– Nie wszystkie banki zgodzą się jednak na marże w złotówkach na poziomie 0,5 (pamiętajmy, że to promocja) czy nawet 1 pkt proc. – mówi Anna Czerhoniak, doradca finansowy w firmie Expander. – Jednocześnie kredyty na przykład we frankach szwajcarskich mogą być znacznie tańsze. Wystarczy, że banki obniżą swoje marże.

Anna Czerhoniak dodaje, że różnica w oprocentowaniu rzędu 2,5 czy 3 pkt proc. warta jest podjęcia ryzyka kursowego. Oszczędności w ratach są wówczas na tyle znaczące, że nie musimy się zbytnio obawiać wzrostu kursu waluty kredytu.

– Zakaz lub ograniczenie udzielania kredytów walutowych znacząco zmniejszyłyby ich dostępność – przekonuje Łukasz W. Bald, wiceprezes Getin Banku SA, prezes Oddziału DOM. – Po pierwsze, zasady określania zdolności kredytowej przez banki biorą przede wszystkim pod uwagę wysokość raty kredytowej, jaką będzie musiał spłacać klient, a ta dla kredytów złotowych jest zawsze dużo wyższa. Po drugie, kredyty walutowe, szczególnie we franku szwajcarskim, są po prostu dużo tańsze, dzięki czemu o wiele więcej osób decyduje się w ten sposób finansować swoje potrzeby mieszkaniowe. Zakaz udzielania tych najbardziej popularnych w Polsce kredytów doprowadziłby do znaczącego ograniczenia popytu w budownictwie mieszkaniowym, co wydaje się być sprzeczne z celami polityki rządu – dodaje.