Wszystko przez ruch wahadłowy. Zasugerował, że trzeba zrobić chodnik. Słowa Orła z Wisły zelektryzowały miejscowych urzędników. Gdy tylko poszły
w świat, zaczęli kombinować, jak sprostać życzeniu mistrza.
- Dobrze, że Adam tak powiedział, bo zwykłych ludzi to władza nie słucha - mówi z przekąsem Bogusław Wisełka, który w centrum Wisły prowadzi parking.
Już na początku tygodnia pocztą pantoflową rozeszła się wieść, że burmistrz Wisły, Andrzej Molin, wysyła w sprawie chodnika oficjalne pismo do Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, któremu podlega droga przy skoczni.
- Sytuacja się zmieniła. List powstał, ale burmistrz osobiście zawiezie go do marszałka - poinformował wczoraj Łukasz Bielski, rzecznik magistratu.
Burmistrz Molin nie ukrywa, że słucha Małysza z - jak się wyraził - "ogromnym wyczuleniem", a uwagi skoczka traktuje nadzwyczaj poważnie.
- Ja bym mu nawet gwiazdę z nieba... - stwierdził Molin. I nie są to czcze słowa. Wystarczy przypomnieć sobie, jak trzy lata temu Małysz oznajmił, że chyba się wyprowadzi z Wisły do Zakopanego, bo mu pod oknami wiślańskiej willi deweloper stawiał potężny budynek i spokój mistrza był zagrożony. Władze obu gmin zaczęły rywalizować
o względy Małysza. Wygrała oczywiście Wisła, bo zaproponowała skoczkowi aż pięć lokalizacji pod budowę nowego domu, a Zakopane tylko trzy.
- Praca Adama dla Wisły jest nieoceniona. Nikt tak nie wypromował miejscowości jak on. To, że jest skocznia, że pojawiają się na niej najlepsi skoczkowie, że przyjeżdża Walter Hofer, to jego zasługa. Nikogo nie lekceważę, ale dobrze, że Adam powiedział o chodniku. Kilka razy staraliśmy się, by został zrobiony, a teraz Adam nas zmobilizował - wyjaśnia Molin.
Na razie ma problem, bo marszałek województwa urlopuje się. Powinien być w poniedziałek, więc może wtedy uda się ustalić termin wizyty. Burmistrz ma jeszcze jeden ból głowy. Skoczek stwierdził też, że wstyd mu za zrujnowane skocznie w centrum miasta. Marzy mu się, by powstał tam kompleks małych skoczni narciarskich.
- Też mi wstyd za małe skocznie - przytakuje Molin. Zapewnia, że będą słali pisma do urzędów centralnych, by znalazły się pieniądze na ich odbudowę.
Nie ma co, Małysz zaprząta wyobraźnię włodarza niejednej miejscowości. Bogdan Ficek, burmistrz pobliskiego Cieszyna, mówi, że mają sławnych sportowców, np. piłkarza Ireneusza Jelenia, ale też marzy o Małyszu.
- Mieć takiego mieszkańca to zaszczyt - nie ukrywa Ficek. Czy gdyby miał u siebie skoczka, to także przejąłby się słowami o chodniku? - Każdego mieszkańca traktuję równo. Nie ma tak, że jak konsul ma dziurę w drodze, to mu ją naprawiam - mówi dyplomatycznie Ficek.
Wiślanie są zadowoleni, że Małysz zgłasza różne problemy, a jego słowa są brane na serio. Żartują, że mógłby kandydować na burmistrza. Sam mistrz - znany ze swej skromności - kwituje to uśmiechem.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?