Wisła obawia się, że Zameczek utraci status rezydencji głowy państwa

Wiślanie są bardzo zaniepokojeni. Lech Kaczyński nie jest takim wielbicielem pałaców jak jego poprzednik. Aleksander Kwaśniewski przejmował rezydencje i je remontował tworząc ośrodki wypoczynkowe podległe Kancelarii Prezydenta, a Kaczyński teraz z nich rezygnuje. Na pierwszy rzut idzie dworek w Ciechocinku. Taki sam los może spotkać Zameczek Prezydencki w Wiśle.

- Bylibyśmy bardzo, ale to bardzo niezadowoleni, gdyby Kancelaria oddała Zameczek. Miasto wiele by straciło na takiej decyzji. To, że mamy rezydencję głowy państwa w Wiśle to dla nas prestiż i nobilitacja, a przy okazji wielka promocja - mówi burmistrz Andrzej Molin.

Pod Kancelarię Prezydenta podlegają cztery ośrodki wypoczynkowe: Wisła, Ciechocinek, Lucień i Jurata-Hel. Pod koniec ubiegłego roku Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta, zdecydował o przekazaniu dworku w Ciechocinku w dyspozycję Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, który ma udostępnić rezydencję żołnierzom wracającym z zagranicznych misji na odpoczynek i rekonwalescencję.

Decyzja Kancelarii bardzo dotknęła Ciechocinek, bo piękny dworek został wzniesiony w 1932 roku przez władze miasta specjalnie dla ówczesnego prezydenta Ignacego Mościckiego. Po wojnie działało w nim przedszkole i dworek podupadał, ale przed kompletną ruiną uratował go Kwaśniewski przejmując w 2001 roku na stan swojej Kancelarii. W Wiśle było tak samo.

Obecny szef Kancelarii Prezydenta zapowiedział, że w tym roku Lech Kaczyński ma zamiar oddać jeszcze jeden ośrodek wypoczynkowy.

- Na razie nie wiemy jaki drugi ośrodek chce oddać za naszym pośrednictwem Kancelaria Prezydencka. Proszę o to pytać w samej Kancelarii - mówi Witold Lisiecki, rzecznik prasowy MSWiA.

W biurze prasowym Kancelarii Prezydenta każą przysłać pytania na piśmie i czekać. Więcej na ten temat nie wie też Lidia Forias, kierowniczka wiślańskiej rezydencji. - Mam nadzieję, że ten problem nas nie dotyczy - mówi.

Niestety, na niekorzyść Wisły działa kilka faktów. Mieszkańcy bardzo lubili poprzedniego prezydenta. Nadali mu nawet tytuł honorowego obywatela, a gdy odchodził, żałowali, że nie może jeszcze raz kandydować. Już wtedy wiślanie martwili się, że następca nie będzie ich odwiedzał. Mieli rację. Zapewne także dlatego, że w drugiej turze wyborów prezydenckich Kaczyński dostał w Wiśle zaledwie 16 proc. głosów, tymczasem jego kontrkandydat Donald Tusk zebrał rekordowe poparcie w kraju (83 proc.).

Zameczek Prezydencki od trzech lat - kiedy w wyniku remontu odzyskał dawną świetność - jest największą atrakcją turystyczną Wisły. - Dzięki niemu wielu Polaków w ogóle usłyszało o istnieniu naszego miasta - cieszą się górale.

Odwiedziny w Zameczku możliwe są tylko w zorganizowanych grupach przez cztery dni w tygodniu. Miejsce trzeba zarezerwować z dużym, co najmniej miesięcznym, wyprzedzeniem. - Mimo że liczba zwiedzających jest ograniczona, w ub. roku Zameczek odwiedziło 8 tys. turystów - mówi Helena Skorupa, szefowa Centralnej Recepcji PTTK w Wiśle.

Turyści zwiedzają całą rezydencję oprócz pierwszego piętra, gdzie znajdują się prywatne pomieszczenia głowy państwa. Na parterze oglądają fortepian, na którym wygrywał Jan Kiepura i salę kominkową, gdzie na papierosa przychodził Ignacy Mościcki. W innych pomieszczeniach zobaczyć można m.in. fotele, na których przesiadywał książę Kentu.

Tymczasem Lech Kaczyński już przed wyborem na prezydenta nie pozostawiał złudzeń tym, którzy liczyli, że będą go mogli często oglądać w rezydencjach. W dodatku zapowiedział, że zmniejszy ich liczbę. Teraz przeszedł do czynów. Prezydent Aleksander Kwaśniewski chętnie bywał w każdej z nich. Szczególnie upodobał sobie jednak rezydencje nad morzem i w Beskidach, gdzie jeździł w każdej wolnej chwili, a nawet organizował spotkania na szczycie. Jego następca nie przepada za wypadami poza stolicę. Dotychczas odwiedził tylko jeden swój ośrodek w Juracie - latem ubiegłego roku.

Czy teraz może się okazać, że Zameczek Prezydencki straci status rezydencji głowy państwa? Jurata raczej nie wchodzi w grę, bo Kaczyński podobno polubił rezydencję podczas letnich wakacji z małżonką i bratem. Lucień - rezydencja z lat 60. ubiegłego wieku, położona zaledwie 140 km od Warszawy, też jest znana prezydentowi, bo bywał tam jeszcze jako urzędnik w Kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Zostaje więc Zameczek Prezydencki na Zadnim Groniu - obecnie największa atrakcja turystyczna Wisły. A Lech Kaczyński ma swoje powody, żeby nie lubić tego beskidzkiego kurortu.

- To byłaby niepowetowana strata! - uważa Helena Skorupa z PTTK w Wiśle, która organizuje zwiedzanie Zameczku.

Na razie - jak dowiedział się DZ - najwyższym rangą przedstawicielem obecnej władzy wypoczywającym w Zameczku Prezydenckim był wicepremier oraz szef MSWiA Ludwik Dorn.

Mimo to burmistrz Andrzej Molin pozostaje optymistą. - Mieliśmy ustne zapewnienia Kancelarii Prezydenta, że Zameczek pozostanie w jej gestii. Na piśmie tego nie mamy, ale za nami stoi historia. Ten zameczek to przecież dar ludu śląskiego dla polskich prezydentów wybudowany za Mościckiego - dodaje.

Dworek w Ciechocinku, tak jak Zameczek w Wiśle, też był darem dla ówczesnego prezydenta Mościckiego i Kancelarii nie przeszkadzało to, by teraz oddać go na wypoczynek żołnierzom.

- Mówiąc szczerze, nie wyobrażam sobie, żeby nasz Zameczek miał się stać ośrodkiem wypoczynkowym. Już raz nim był i bardzo na tym ucierpiał. Dzisiaj to prawie muzeum i gdybyśmy do środka wpuścili wczasowiczów, to byłoby marnotrawstwo pieniędzy włożonych w odrestaurowanie wnętrz - przekonuje szefowa Centralnej Recepcji PTTK w Wiśle.